Wegetarianka
wsiąkła całkowicie w pracach ogródkowych, a właściwie dyniowych :)
Oszałałam absolutnie na punkcie dyń, mam nadzieję, że będę mogła
pochwalić się tutaj owocami mojej pracy :)
Kwiatowa akcja Pincake w pełni, miałam wiele planów, nie wszystkie zrealizuję, ale chciałam Wam koniecznie opowiedzieć o kwiatach jarmużu.
O
jarmużu pisałam tu kilkakrotnie, jeśli macie kawałek ogródka- bardzo
polecam uprawę, dla czteroosobowej rodziny wystarczy kilka bardzo
niewymagających roślin. Zimą można raczyć się zielonymi (lub
fioletowymi) liśćmi wydobytymi spod warstwy śniegu, ja swoich krzaczków
niczym nie przykrywałam, przetrwały wszystkie. Gdy śnieg ustąpił
odcięłam końce drewnianych łodyg, a wczesną wiosną zaczęły na nowo
obrastać młodymi liśćmi.
Rośliny
w drugim roku są ok 2 razy wyższe niż w sezonie poprzednim, ich listki
są drobniejsze, a na szczytach pojawiają się kwiaty...
dużo
kwiatów... właściwie tyle co liści, niektórzy mogą być rozczarowani,
ale zachęcam do konsumpcji kwiatów, można dodać je do sałatki,
szczególnie pyszne są smażone z dodatkiem czosnku, zwłaszcza pączki
jeszcze nierozwinięte.
Składniki
2- 3 krzaki dwuletniego jarmużu (liście + kwiaty- bez twardych łodyg)
3- 4 łyżki oliwy
3 ząbki czosnku
kilka szczypt soli
+ makaron w ilościach dowolnych /każdy wie ile zje :)/
Wykonanie
Liście
i kwiaty płuczę i wytrząsam z nadmiaru wody, kroję (same kwiaty nie
wymagają oczywiście krojenia, ale i kwiaty i liście były zmieszane). Na
patelni rozgrzewam oliwę, wrzucam jarmużowe kwiaty i liście i smażę ok 5
minut, wciskam przez praskę czosnek, dorzucam 2-3 szczypty soli i
mieszam z makaronem. Smacznego :)