Cóż, „trochę” zeszło… Często myślałam, że do blogowania
już nie wrócę, chociaż były też przebłyski, żeby wrzucić
fotę i pokazać co gotuję, więc nie paliłam mostów. Po ostatnim
wpisie na FB o możliwości powrotu, dostałam taką moc pozytywnej,
ciepłej energii, że postanowiłam spróbować i chociaż wiem, że
obecnie jest masa inspirujących blogów, to mam nadzieję, że jakaś
część z Was będzie gotować również razem ze mną.
Dzisiaj pyszna i sycąca zupa w polskim klimacie. Prosta sprawa, proste składniki, proste wykonanie, fasolowa w wersji wegańskiej, idealna a tą porę roku i fronty szalejące za oknem, które ostatnio całkiem ześwirowały. Solidna porcja białka i dobrego nastroju przynajmniej na dwa dni, część możecie przełożyć do słoika i przechować przez kilka dni w lodówce.
W swojej wersji do gotowania fasoli dodaję suszony cząber, który wpływa na lepsze trawienie fasoli, a do zupy dodatkowo majeranek, który ze strączkami komponuje się idealnie. Może nie każdy gotuje fasolówkę z przecierem pomidorowym, ale zaręczam, że w takiej wersji smakuje dużo lepiej, spróbujcie i nie zapomnijcie na noc namoczyć fasoli!
Dzisiaj pyszna i sycąca zupa w polskim klimacie. Prosta sprawa, proste składniki, proste wykonanie, fasolowa w wersji wegańskiej, idealna a tą porę roku i fronty szalejące za oknem, które ostatnio całkiem ześwirowały. Solidna porcja białka i dobrego nastroju przynajmniej na dwa dni, część możecie przełożyć do słoika i przechować przez kilka dni w lodówce.
W swojej wersji do gotowania fasoli dodaję suszony cząber, który wpływa na lepsze trawienie fasoli, a do zupy dodatkowo majeranek, który ze strączkami komponuje się idealnie. Może nie każdy gotuje fasolówkę z przecierem pomidorowym, ale zaręczam, że w takiej wersji smakuje dużo lepiej, spróbujcie i nie zapomnijcie na noc namoczyć fasoli!
Składniki
(dla 3- 4 osób na minimum 2 dni)
(dla 3- 4 osób na minimum 2 dni)
500g suchej fasoli (używam i najbardziej lubię Pięknego Jasia)
2 średnie cebule
2 większe marchewki
średnia pietruszka
kawałek selera korzeniowego
kawałek pora
6 niedużych ziemniaków
2 większe ząbki czosnku
4 łyżki oleju
płaska łyżka słodkiej wędzonej papryki
płaska łyżka słodkiej papryki
czubata łyżeczka ostrej papryki
czubata łyżeczka mieszanki curry
czubata łyżeczka suszonego cząbru
płaska łyżka suszonego majeranku
2 liście laurowe
4 ziarenka ziela angielskiego
2 łyżki sosu sojowego
2 łyżki octu jabłkowego lub innego lubianego
sól
ok 1l przecieru pomidorowego
Wykonanie
Fasolę moczę przez noc w dużej ilości wody. Następnego dnia płuczę, wrzucam do garnka, zalewam nową wodą- kilka centymetrów nad poziom strączków. Zagotowuję, zbieram pianę, zmniejszam płomień, kładę na chwilę pokrywkę i ponownie zbieram pianę, która zebrała się na powierzchni. Teraz dodaję cząber i gotuję fasolę, przez pierwsze 30- 40min bez pokrywki, bo piana jest dość uporczywa i w chwili nieuwagi może nam zalać kuchenkę. Po ok godzinie gotowania dodaję czubatą łyżeczkę soli, nie dodawajcie jej zbyt wcześnie, bo ziarna nigdy się nie ugotują lub będzie to trwało wieczność. Wyłączamy garnek na takim etapie, na którym miękkość fasoli nam odpowiada, generalnie trwa to ok 1,5h.
W czasie gotowania fasoli przygotowuję bazę zupy. W szerokim garnku o grubym dnie rozgrzewam ok 4 łyżki oleju, wrzucam pokrojoną w kostkę cebulę, gdy się zeszkli, dodaję por w kawałku oraz obraną i startą a tarce o grubych oczkach włoszczyznę, smażę przez kilka minut. Dodaję sproszkowane papryki, curry i liście laurowe, podgrzewam 2- 3 minuty mieszając. Zalewam wodą (ok 3 litry), zagotowuję, dodaję niepełną płaską łyżkę soli, ziele angielskie i gotuję na wolnym ogniu przez ok 30 min. Po tym czasie wyciągam pora, dodaję obrane, pokrojone w kostkę ziemniaki i fasolę (wraz z płynem z gotowania) i gotuję jeszcze przez ok 30min. Dolewam przecier i podgrzewam całość przez kilka minut. Dorzucam majeranek, starty na drobnej tarce czosnek, sos sojowy, ocet, mieszam i wyłączam gaz.
Zupę warto potrzymać przez kilka minut pod pokrywką, następnie doprawić według uznania. Mi osobiście odpowiada w takiej konsystencji, ale jeśli wolicie gęstszą, odlejcie trochę, zmiksujcie i przełóżcie z powrotem do garnka. Jeśli fasolówka Wam posmakowała, to mam dobrą wiadomość: następnego dnia smakuje jeszcze lepiej! Smacznego!
Fasolę moczę przez noc w dużej ilości wody. Następnego dnia płuczę, wrzucam do garnka, zalewam nową wodą- kilka centymetrów nad poziom strączków. Zagotowuję, zbieram pianę, zmniejszam płomień, kładę na chwilę pokrywkę i ponownie zbieram pianę, która zebrała się na powierzchni. Teraz dodaję cząber i gotuję fasolę, przez pierwsze 30- 40min bez pokrywki, bo piana jest dość uporczywa i w chwili nieuwagi może nam zalać kuchenkę. Po ok godzinie gotowania dodaję czubatą łyżeczkę soli, nie dodawajcie jej zbyt wcześnie, bo ziarna nigdy się nie ugotują lub będzie to trwało wieczność. Wyłączamy garnek na takim etapie, na którym miękkość fasoli nam odpowiada, generalnie trwa to ok 1,5h.
W czasie gotowania fasoli przygotowuję bazę zupy. W szerokim garnku o grubym dnie rozgrzewam ok 4 łyżki oleju, wrzucam pokrojoną w kostkę cebulę, gdy się zeszkli, dodaję por w kawałku oraz obraną i startą a tarce o grubych oczkach włoszczyznę, smażę przez kilka minut. Dodaję sproszkowane papryki, curry i liście laurowe, podgrzewam 2- 3 minuty mieszając. Zalewam wodą (ok 3 litry), zagotowuję, dodaję niepełną płaską łyżkę soli, ziele angielskie i gotuję na wolnym ogniu przez ok 30 min. Po tym czasie wyciągam pora, dodaję obrane, pokrojone w kostkę ziemniaki i fasolę (wraz z płynem z gotowania) i gotuję jeszcze przez ok 30min. Dolewam przecier i podgrzewam całość przez kilka minut. Dorzucam majeranek, starty na drobnej tarce czosnek, sos sojowy, ocet, mieszam i wyłączam gaz.
Zupę warto potrzymać przez kilka minut pod pokrywką, następnie doprawić według uznania. Mi osobiście odpowiada w takiej konsystencji, ale jeśli wolicie gęstszą, odlejcie trochę, zmiksujcie i przełóżcie z powrotem do garnka. Jeśli fasolówka Wam posmakowała, to mam dobrą wiadomość: następnego dnia smakuje jeszcze lepiej! Smacznego!
Zupy fasolowe uwielbiam, a taka z Sojaturobię to mus zrobić :)
OdpowiedzUsuńAsieńko jak dobrze, że jesteś, jak dobrze
Jak ja się cieszę z Pani powrotu do blogowania :-)
OdpowiedzUsuńjak dobrze ze jestes, ja caly czas gotuje z twoich przepisow i bardzo czekalam na twoj powrot.
OdpowiedzUsuńWitaj :) Fajnie że wróciłaś! Dzięki za super przepis.
OdpowiedzUsuńTak, dziękuję, będe częściej
OdpowiedzUsuńWchodzę dziś po długim czasie sprawdzić jeden przepis a tu taka miła niespodzianka! Wow, miałam nosa 😉
OdpowiedzUsuńNowy wpis -ale niespodzianka 🤗🤗🤗
OdpowiedzUsuńTo był jeden z pierwszych blogów wege , który poznałam ( znaczy nie ten,tylko ten poprzedni "Wegetarinka").
Wtedy nie było tych blogów za wiele i owszem potem nastąpił wysyp ( i blogów i książek na podstawie blogów) ,ale ja wracam zawsze tutaj i najbardziej zawsze bałam się , żeby ten blog nie zniknął , dlatego część przepisów skopiowałam i mam na dysku twardym w razie co 😎.
"Rób swoje , nie patrz co robią inni" ☺ - bo nigdy nie wiesz , dla kogo to właśnie Ty jesteś inspiracją.
Bardzo pozdrawiam ,bardzo lubie i cieszę się na nowe przepisy 🤗😘😗
O jak miło, że wróciłas:)
OdpowiedzUsuńJej, jaki powrót :-) Tak, jest masa blogów, ale ja zawsze ceniłam twój, bo jest nieprzekombinowany, nadęty, przepisy proste, ale jednocześnie ciekawe. Właśnie przyszłam po przepis na dhal z kalafiorem i szpinakiem a tu zamiast brukselki, jakieś nowe zdjecie i wpis :-)
OdpowiedzUsuńkiedy kolejny przepis?
OdpowiedzUsuńWracam na tego Twojego bloga od niepamiętnych czasów, bo przepisy tu kultowe dla mnie i zawsze wychodzą i był i jest świetny, zanim weganizm stał się "modny". Nie przestawaj!!!! Twoje kofty najlepsze w tej części Galaktyki!!!
OdpowiedzUsuńAsia! Dajesz! Dla mnie to kultowy blog, zajebiste przepisy, wiele mnie nauczyłaś i strasznie się cieszę z Twojego powrotu. Czekam na kolejne posty. Witaj z powrotem <3
OdpowiedzUsuńTa nasza Asia chyba potrzebuje mocnej motywacji albo solidnego kopa w tylna część ciała ;)
OdpowiedzUsuńKochana, nie jestem ani wegetarianką, ani weganką, ani nikim pomiędzy, staram się minimalizować składniki odzwierzęce i Twoje przepisy bardzo mi pomogły.
Od kiedy ugotowałam Twoją zupę ogórkową bez mięsa i śmietany, uwierzyłam, że można i zaczęłam gotować razem z Tobą.
Spójrz, ile osób na Ciebie czeka, nie każdy komentuje, ja czekam i moi znajomi tez.