Dojrzewają już pierwsze papryki, a ich ceny na bazarach będą z dnia na dzień coraz bardziej przyjemne dla nas. Z jednej strony oznacza to nieuchronnie zbliżającą się jesień, ale nie trapiąc się tym, cieszę się póki mogę ulubioną porą roku - późnym latem.
Dzisiaj przepis na prostą pieczoną paprykę, która z dodatkiem bazylii, oliwy i czosnku może stanowić podstawę różnych sałatek czy zup, ale jest też smakowitą przekąską samą w sobie. Papryki wystarczy upiec - w całości - dzięki temu zachowają więcej smaku (dzięki, Ula!), spocić w zamkniętym naczyniu, obrać, pokroić i wymieszać z oliwą, czosnkiem, bazylią, dowolnie przyprawić. Można zrobić większą ilość i przechowywać w lodówce w zakręconym słoiku przez kilka dni. Polecam jako dodatek do grzanek, do obiadu czy na imprezę w takiej formie lub jako bazę do dalszych wariacji.
Składniki
4 większe czerwone papryki
3 łyżki oliwy
2 większe ząbki czosnku
2 łyżki soku z cytryny
garść liści bazylii
sól
opcjonalnie można dodać kilka liści mięty lub werbeny cytrynowej
dla wielbicieli mocniejszych smaków - kawałek papryczki chili lub pieprz
Wykonanie
Umyte i wysuszone papryki wkładam do żaroodpornego naczynia i piekę w piekarniku nagrzanym do ok 200 stopni przez około 40 minut, aż wyraźnie miejscami się przypalą, przekładam do garnka, naczynia, kładę pokrywkę i zostawiam tak przez kilkanaście minut lub dłużej.
Jak tylko przestygną na tyle, by nie poparzyć palców - obieram - odrzucam trzonki i gniazda nasienne (bez fanatyzmu, jak trochę ich zostanie, biedy nie będzie), zachowując wszelkie soki jakie puści papryka (warto je rozkrajać nad miską/ garnkiem), kroję na mniejsze kawałki, przekładam do miseczki razem z sokiem.
W oddzielnej miseczce rozcieram przeciśnięty przez praskę czosnek z oliwą, dodaję cytrynę, mieszam, polewam paprykę, przyprawiam kilkoma szczyptami soli, smak można zaostrzyć chili lub pieprzem, dodaję pokrojone liście bazylii, ewentualnie mięty/ werbeny. Moim zdaniem najlepiej smakuje po schłodzeniu w lodówce. Smacznego!
Uwielbiam ten sposób, ale nigdy, przenigdy nie obieram papryk ze skóry - straciłaby połowę aromatu. Najpyszniejsze są te miejsca lekko zwęglone!
OdpowiedzUsuńPierwsze słyszę o nieobieraniu zwęglonej papryki, ale spróbuję :)
Usuń