Nazywam te kotlety leniwymi, bo chyba prostszych zrobić się nie da. Najpierw moczę składniki w jednym garnku (pęczaku z reguły nie moczę, tutaj przy okazji moczenia strączków), potem w jednym gotuję, przyprawiam, zagęszczam mąką kukurydzianą, formuję kotlety i smażę. Żadnych dodatkowych naczyń do zmywania, blenderów, mikserów i tym podobnych. Nie ma opcji by coś się nie udało/ rozpadało/ nie smakowało, a przy okazji forma zgodna z teorią łączenia białek roślinnych.
Kiedyś pokazywałam już kotlety z soczewicy (klik), ale te są bardziej wilgotne i mniej pracochłonne, moim zdaniem nie wymagają sosu, wystarczy wilgotna sałatka czy surówka, a jeśli nie straszna Wam bomba węglowodanowa, możecie je spokojnie zapakować w bułki jako burgery (dla przypomnienia - burgery z czerwonej soczewicy klik).
Składniki podstawowe to soczewica, pęczak i przyprawy, ale możecie śmiało dodać do gotowania starte warzywa, podsmażoną cebulę, pieczarki itp.
Składniki
(na 20 sztuk)
szklanka zielonej soczewicy
pół szklanki pęczaku
łyżeczka zmielonego kuminu
łyżeczka zmielonych nasion kolendry
sól, pieprz
garść posiekanej natki
3 czubate łyżki mąki kukurydzianej
można też dodać przeciśnięty przez praskę czosnek, curry, wędzoną paprykę, sezam itp
kilka łyżek oleju do smażenia
Wykonanie
Soczewicę i pęczak płuczę, zalewam wodą i moczę przez kilka godzin (najlepiej zrobić to rano lub zostawić na noc, w zależności od tego o jakiej porze dnia będziecie smażyć kotlety).
Po yum czasie płuczę ziarna, zalewam 3 szklankami wody, zagotowuję, zbieram szum, dodaję łyżeczkę soli i gotuję na wolnym ogniu przez ok 15 minut pod uchyloną pokrywką. Następnie zdejmuję pokrywkę i podgrzewam mieszając przez kilka minut do odparowania płynu. Odstawiam do przestygnięcia. Teraz masę przyprawiam dodatkową porcją soli, kuminem, kolendrą, zmielonym pieprzem (można dodać dowolne inne lubiane przyprawy), dodaję pokrojoną natkę, mąkę kukurydzianą, mieszam. Wilgotnymi rękoma formuję kotleciki (warto co kilka sztuk ponownie nawilżać dłonie), smażę na rozgrzanym na patelni oleju z obu stron do zrumienienia. Smacznego!
Kilka dni temu zrobiłam kotlety z czerwonej soczewicy i pieczarek wg Twojego przepisu, wyszły re-we-la-cyj-ne! Wegańskie kotlety i burgery to dla mnie zupełnie nowe terytorium, nie wiem czemu do tej pory je omijałam - może przez skojarzenie z gotowymi "mieloniakami" sojowymi z paczki? Tyle rzeczy do odkrycia, tę wariację na pewno też wypróbuję:)
OdpowiedzUsuńrobię podobne to pyszne połączenie :)
OdpowiedzUsuńA pieczone w piekarniku? Jak sądzisz? Trzebaby w przepisie coś zmienić, czy da radę z tych składników uformować kotleciki i upiec? Kiedy robię burgery buraczano- kaszowe, daję olej.. aby dobrze się skleiło.
OdpowiedzUsuńPróbuj, jeśli takie Ci odpowiadają; ja parę razy próbowałam piec kotlety/ burgery, mi to po prostu nie smakuje albo nie umiem tego robić, więc po co się męczyć:)
UsuńI nie rozwalają Ci się na patelni? Bo ja mam zawsze takiego pecha do wege kotletów, że cos mi się gdzies rozleci ;]
OdpowiedzUsuńTrzymają się elegancko, pęczak dobrze klei, do tego jeszcze mąka, nie mają prawa się rozpaść; myślę, że gdyby masę potrzymać w lodówce to i bez mąki dałyby radę:)
Usuńjak ja kocham te Twoje kotlety..
OdpowiedzUsuńniestety zupełnie i absolutnie się mi się rozpadły na sto kawałków ;)
OdpowiedzUsuńAle apetyczne zdjęcie ,a kotlety z tego co wiem (kilka wypróbowanych przepisów z sojaturobie) pyszne
OdpowiedzUsuńCzy zieloną i czerwoną soczewicę można stosować zamiennie? Mam akurat kilogram tej drugiej i zero doświadczenia w kuchni wegetariańskiej, stąd moje pytanie :)
OdpowiedzUsuńoj nie, czerwona inaczej się gotuje i szybko się rozpada, pewnie będzie wymagała nieco większej ilości mąki
Usuńsuper :) przygotowuję bazę już 3 raz, i ani razu nie udało mi się zrobić kotletów :D , bo znikała bez obróbki :D oprócz kminu i kolendry dodaję trochę asafetydy, wędzonej papryki i adżwanu. jak ja mogłam myśleć że nie lubię pęczaku??
OdpowiedzUsuńMam podobnie z wyjadaniem masy, ale adżwan do dla mnie totalna nowość!
UsuńTo jest wspaniały przepis, prosty i przepyszny!
OdpowiedzUsuńco to znaczy "zbieram szum"?:)
OdpowiedzUsuńPo zagotowaniu strączków czy kaszy, na górze zbiera się piana, tzw. "szum", którą warto zdjąć
UsuńAsiu, nie mam "pod ręką" mąki kukurydzianej. Czy może być inna, dowolna?
OdpowiedzUsuńEla
Tak, na jednym z blogów dziewczyna dodała mąkę owsianą
Usuńmasz wspaniałe przepisy! czy można je stosować będąc na diecie cukrzycowej?
OdpowiedzUsuńJa dodaję jeszcze marchewki, nadają fajnego koloru! :)
OdpowiedzUsuńMy poszlismy w strone indii i dodalismy curry, kumin, duzo garam masala i nasiona musztardy - suuuuuuuper! Dzieki za przepis;)
OdpowiedzUsuńKotlet z zielonej soczewicy to zdecydowanie najlepszy, jaki kiedykolwiek jadłam. Uwielbiam wszelkie kotleciki, i to nie tylko z mięsem. Te zachwyciły mnie w szczególny sposób i smakowały całej rodzinie, dlatego chętnie wypróbuję inne Twoje przepisy. Od czasu do czas chcę coś zmienić w swoich przepisach na obiad, dlatego tu trafiłam :) Czekam na kolejne wpisy ;)
OdpowiedzUsuń