Lebioda jest jedną z najsmaczniejszych roślin dzikorosnących jakie jadłam, półka szpinakowa, o klasę wyższa lub nawet dwie :)
Jednak
zanim o lebiodzie, chciałam napisać o książce, absolutnie hitowej dla
osób zainteresowanych jadalnymi dzikorosnącymi roślinami. Mowa o "Edible Wild Plants. Wild foods from Dirt to Plate" Johna Kallasa. Jestem nią zachwycona!
Autor
dysponuje ogromną, zadziwiającą wręcz wiedzą o dzikich roślinach,
opisuje wygląd i jadalność na każdym etapie wzrostu każdego elementu
rośliny: od korzeni, przez serca, łodygi, liście, pąki, kwiaty i
nasiona. Pisze o metodach poznawania optymalnej dojrzałości roślin, o
swoim dzikim ogrodzie, o piciu soków przez "słomki" z łodyg kwiatów
mniszka, o wartościach odżywczych, podaje przepisy (choć bez narzucania
proporcji, ale z propozycją alternatyw), proponuje metody zrywania/
ścinania roślin, pisze o subiektywnych odczuciach smakowych. Do tego
masa zdjęć i solidnej wiedzy. Mega hit, absolutny!
Jeśli będziecie mieli możliwość zakupu, bardzo Was do tego zachęcam!
Kallas
pisze również o lebiodzie, którą posiada w swoim dzikim ogrodzie /jedni
pielą, inni uprawiają :)/. W zeszłym roku pisałam o lebiodzie, garść
informacji znajdziecie tu (klik klik),
możecie jej użyć w ulubionych daniach z zastosowaniem szpinaku.
Porównując lebiodę ze szpinakiem /za J.Kallasem/, ma ona więcej
błonnika, witaminy A i C, cynku, potasu, miedzi i magnesu i uważa się ją za jedną z najbardziej odżywczych zielenin, tych dzikich i udomowionych. Warto więc rozejrzeć się za nią na terenach w miarę oddalonych od dróg i ulic. Pamiętajcie, że zrywamy młode rośliny, ze starszych tylko górne części.
Dzisiaj
przedstawiam dwa dania z lebiodą w roli głównej: zupę, którą serdecznie
polecam, ma wyjątkowy smak oraz parowane łodygi lebiody pomysłu Johna
Kallasa z książki, którą polecałam na wstępie.
Zupa z lebiodą
Składniki
(dla 3- 4 osób na 2 dni)
ok 60 roślin lebiody
2 marchewki
1 pietruszka
kawałek selera
6 średnich ziemniaków
3 listki laurowe
4 ziarenka ziela angielskiego
sól
3 ząbki czosnku
oliwa do skropienia
Wykonanie
Lebiodę
płuczę, zalewam dużą ilością wody na ok 15 minut by oczyścić ją z
piachu. Do garnka wrzucam obrane i pokrojone warzywa, zalewam wodą (2
litry) i gotuję ok 25 minut. W trakcie gotowania dorzucam listki
laurowe, ziele angielskie i łyżkę soli. Liście lebiody najlepiej
(najszybciej) zrywać- zwłaszcza do zupy, gdzie ich wygląd nie ma żadnego
znaczenia- ściskając łodygę palcami i "jadąc" nimi w górę :)
Po
oberwaniu liści, kroję je jeszcze, wrzucam do zupy i gotuję ok 10 min.
Dorzucam przeciśnięty przez praskę czosnek, dosmaczam solą, ewentualnie
pieprzem i wyłączam gaz. Smacznego :)
Pozostałe łodygi J. Kallas zaleca stosować jak szparagi,
a jeden z jego pomysłów na nie to parowanie przez ok 5 minut, a po
przerzuceniu na sitko wymieszanie z dressingiem (u mnie przeciśnięty
przez praskę czosnek rozmieszany w łyżce oliwy, do tego kilka kropli
octu winnego czerwonego, całość posypana kilkoma szczyptami soli i
prażonym sezamem), wyszły ciekawie :)
Chyba magnezu, magnes to żelazo.
OdpowiedzUsuń