Znowu zupa, znowu krem, tym razem zielony, ale również satysfakcjonujący, bo kto nie lubi szpinaku?
Składniki
(jeśli bez dodatków typu kasza/ ryż wystarczy dla 4- 6 osób na 1 dzień )
ok
500 g szpinaku mrożonego lub w sezonie ok 1 kg świeżego (zamrożony
szpinak wyjmuję wieczór wcześniej z zamrażarki i wkładam w misce do
lodówki)
średnia pietruszka
2 średnie marchewki
4-5 średnich ziemniaków
kawałek selera korzeniowego
1,5-2 l wody (w zależności od lubianej konsystencji)
1 większa cebula
3 duże ząbki czosnku
sól, pieprz, gałka muszkatołowa
1 łyżeczka startego na drobnej tarce korzenia imbiru
4 łyżki oleju/ oliwy
2 łyżki soku z cytryny lub więcej
2 listki laurowe
3 ziarenka ziela angielskiego
opcjonalne
dodatki: po łyżce lub dwie mleka kokosowego na talerz (bez tego też
będzie ok, ale z mlekiem jest smaczniejsza), po kawałku suszonego
pomidora z zalewy pokrojonego na cienkie paseczki
Wykonanie
Do
garnka wrzucam obrane pokrojone ziemniaki, zalewam wodą (proponuję na
początek 1,5 l), zagotowuję, wrzucam pozostałe pokrojone warzywa:
pietruszkę, seler, marchew /tą ostatnią w większych kawałkach- na pół a
potem wszerz; chyba, że nie zależy Wam na kolorze zupy ;)/, dodaję
płaską łyżkę soli, zmniejszam gaz na mały i gotuję ok 30 min pod
przykryciem dorzucając w trakcie listki laurowe i ziele angielskie.
W tym
czasie przygotowuję szpinak. Wykładam go na drobne sitko, odciskam
nadmiar wody (nie "do sucha", powinien zostać lekko wilgotny). Jeśli
szpinak jest świeży należy go umyć /:D/, wytrząsnąć nadmiar wody i
pozbawić ogonków. Na patelni rozgrzewam olej, wrzucam imbir, smażę
chwilkę, dodaję cebulę, kiedy ta się zeszkli- dorzucam szpinak i
mieszając podgrzewam 5 minut.
Z
garnka wyciągam liście i marchew (tą zjadamy ze smakiem), ziela nie
trzeba wyciągać, ale możecie to zrobić oczywiście :), dodaję zawartość
patelni, całość miksuję "żyrafą"- nie musi być ekstra- gładko; wciskam
przez praskę czosnek, dosmaczam solą, pieprzem, startą gałką
muszkatołową (1/2 łyżeczki lub więcej); możecie dolać wody- jeśli
lubicie rzadsze konsystencje; stawiam z powrotem na gaz, podgrzewam
chwilkę, na koniec dodaję sok z cytryny. Na talerzach dodaję po łyżce
lub 2 mleka koko, posypuję odrobiną pokrojonego na cienkie paski
pomidora. Zjadamy z ryżem, lubianą kaszą, kromką chleba (świeżą lub w
formie grzanki) lub po prostu- ze smakiem!
Przepis dodaję do "Ministerstwa Zupy" :) prowadzonego przez Jadłonomię :)
To był jeden z pierwszych przepisów, które wypróbowałam (nie byłabym sobą, gdybym go trochę nie zmodyfikowała, zastąpiłam zwykłe ziemniaki batatami i pasternakiem, a wodę wywarem warzywnym) i ... zupełnie przepadłam! Zajadałam się tą zupą przez następne miesiące, za każdym razem zachwycając się nią na nowo. Zdecydowanie zasługuje na Ministerstwo Zup, Wydział Hedonizmu ;)
OdpowiedzUsuń