Od dzisiaj zaczynam cykl inspiracji świątecznych
:) Tuż przed Świętami nigdy nie ma czasu na zapiski blogowe, a po
Świętach nie chce się wracać do tych potraw, zwłaszcza, że za chwilę
będę cieszyć się prawdziwą wiosną z całym jej przybytkiem, ale to
niebawem :)
Dzisiaj
szybki, prosty i pyszny pasztet z zielonego groszku, którego słodycz
przełamałam sporym dodatkiem zielonego pieprzu i czosnku. Pasztetu nie
pieczemy, wystarczy po przyrządzeniu włożyć masę do szklanki, kubka,
miseczki i schować do lodówki do zastygnięcia.
Składniki
2 czubate szklanki mrożonego groszku
3 łyżki oleju
średnia cebula
1 czubata łyżka zielonego pieprzu w ziarnach
3 duże ząbki czosnku
5 czubatych łyżek uprażonego na suchej patelni słonecznika
2 czubate łyżki posiekanego koperku (aktualnie z mrożonki)
sól (ok 1 płaskiej łyżeczki)
3 czubate łyżki kaszy manny lub innej drobnej, ewentualnie mąki
Wykonanie
Groszek
wrzucam na sitko, przelewam wodą. Na patelni rozgrzewam olej, smażę na
nim pokrojoną cebulę do zeszklenia, dodaję groszek, podgrzewam chwilę,
wlewam 1/4 szklanki wody i podgrzewam 5 minut lub nieco dłużej-
sprawdzamy groszek łopatką czy jest miękki.
Do
blendera wrzucam słonecznik, miksuję chwilę, dodaję zawartość patelni
/patelnię odstawiamy, nie myjemy ;)/ i miksuję, jeśli macie problem
można kapnąć odrobinę wody, ale całość nie musi być zmiksowana jakoś
ekstra gładko: niedomiksowane kawałki słonecznika przyjemnie chrupią, a
kawałki groszku dodają całości uroku :) Zresztą groszek można rozgnieść
widelcem, a słonecznik wrzucić do woreczka i ubić nieco wałkiem np.- to
na wypadek gdybyście nie mieli blendera :)
Na
patelnię wrzucam pieprz w całości (można go częściowo rozbić, ale ja
wolę w całości) nie bojąc się ilości, podgrzany zielony pieprz jest
super :), po chwili dodaję zmiksowaną pastę, płaską łyżeczkę soli, 2
łyżki wody i kaszę, porządnie wszystko mieszam podgrzewając przez kilka
minut. Dodaję koperek i przeciśnięty przez praskę czosnek, mieszam,
wyłączam gaz i zostawiam na ok 10 minut. Po tym czasie sprawdzamy czy
smakowo wszystko jest ok, wg mnie było, więc zapakowałam masę do
przelanej zimną wodą foremki- w tym wypadku szklanki i wstawiam do
lodówki na kilka godzin, a najlepiej na noc. Masę dorzucam stopniowo,
dociskając wkładane warstwy łyżką lub dłonią.
Po
zastygnięciu wystarczy pasztet obrysować nożem, odwrócić do góry nogami,
potrząsnąć i zjadać :) w formie krojonej lub smarowanej.
To tyle :) Smacznego!
Z ogromną przyjemnością dodaję przepis do zielonej akcji Pinkcake
Jako ateistce nie wypada mi pisać "niebo w gębie", ale myślę, że to byłby stosowny komentarz ;)
OdpowiedzUsuńZwykle nie przepadałam za groszkiem, zawsze przegrywał z fasolami i soczewicą, natomiast teraz myślę, że czeka go wielki come back.
Zamiast pieprzu dodałam czubatą łyżkę wędzonej papryki i podśrubowałam smak sokiem z cytryny. I obawiam się, że pasta nie doczeka jutra :)
Annik, spróbuj kiedys z zielonym pieprzem, bardzo, bardzo pasuje :)
UsuńPycha
OdpowiedzUsuń