Czyli pasta, którą (prawie) zawsze warto mieć w lodówce i którą ja (prawie) zawsze mam.
Każdy ma na nią swoje patenty i dopieszcza lubianymi przyprawami. Moim patentem jest obranie ugotowanych ziaren, a lubianymi przyprawami oprócz soli, czosnku i soku z cytryny jest wędzona papryka i kumin.
Obieranie strączków po paście z fasoli (klik) nie weszło mi w nawyk, ale w niektórych pastach wolę gładszą konsystencję. Co prawda hummus nie wychodzi dzięki temu jedwabiście gładki jak po dodaniu sody, o czym pisała Basia (klik) i Marta (klik), ale na tyle gładki, by móc się nim zachwycić, a drobinki ziaren nie są zbyt wyczuwalne na języku. Po dodaniu sody, ziarna rzeczywiście rozpadają się same i można z nich ukręcić prawdziwie aksamitny krem, ale pozbycie się posmaku sody wymaga dodania szklanki tahini. Osobiście wolę poprzestać na dwóch łyżkach, a sodę wykorzystać do czyszczenia fug w łazience :)
Składniki
szklanka ciecierzycy
2 czubate łyżki tahini
sok wyciśnięty z połowy cytryny
2 łyżki oliwy + dodatkowa do polania pasty
2 większe ząbki czosnku
łyżeczka wędzonej papryki w proszku (opcja)
spora szczypta zmielonego kuminu
sól
Wykonanie
Ciecierzycę moczę przez noc. Następnego dnia płuczę, zalewam sześcioma szklankami nowej wody, zagotowuję, zbieram szum i gotuję na wolnym ogniu z uchyloną pokrywką przez godzinę lub nieco dłużej. Przerzucam ziarna na sitko (wodę z gotowania zachowuję), przelewam zimną wodą i obieram- w praktyce nie wygląda to tak strasznie (zwłaszcza jak się ma jeszcze jedną parę rąk do pomocy) i całkiem sprawnie idzie, skórki dobrze odchodzą.
Do blendera wrzucam tahini, chwilę blenduję, by rozluźnić jej konsystencję, dodaję ciecierzycę, blenduję przez kilka minut stopniowo podlewając wodą z jej gotowania (szklanka lub nieco więcej). Dodaję przeciśnięty przez praskę czosnek, oliwę, sok z cytryny, kumin i paprykę, miksuję jeszcze chwilę. Doprawiam solą. Przekładam do zamykanego pojemnika, polewam oliwą i trzymam w lodówce przez kilka dni. Zużywamy jako pastę na kanapki czy dip do warzyw, dobra opcja na imprezę. Posypujemy dowolnymi ziarnami lub orzechami. Smacznego!
Piękne zdjęcia Asiu. W koncu wiem, jak masz na imie i bardzo mi sie podoba Twoja osoba w ciemnym golfie:)
OdpowiedzUsuńU mnie dzis pasta z soczewicy i curry.
buziaki!
Dziękuję za wszelkie komplementy!
UsuńU mnie czeka zestrugany chrzan :) tylko nie wiem jeszcze z czym go zmiksuję...
Pasta z soczewicy, mniam!
Cześć Angie, to dzięki Tobie znalazłam Kuchnię Wegetariańską, a więc i cześć Asiu, moja codzienna guru od jadłospisu! jestem początkującą wegetarianką i wasze pomysły pastowe są dla mnie za każdym razem wielkich odkryciem. jeszcze w styczniu nie wiedziałam co to tahini, a już mam je w domu i właśnie planuje ukręcić mój pierwszy hummus:)
UsuńHej, hej, tahini trzymaj, szykuję kolejny wpis o pysznej paście z nią w roli głównej :) Powodzenia z hummusem.
UsuńOooo czesc Jul ciesze sie, że rozgościłas sie u Asi:)
UsuńMmmm, wygląda smacznie! :)
OdpowiedzUsuńOstatnio miałam okazję jeść hummus robiony przez szalonego artystę. Podawał go na białym chlebie z kiszonym ogórkiem ułożonym na kanapce - nestety połączenie było dość słabe, bo okazało się, że pan artysta zapomniał hummus doprawić - w ogólnym rozrachunku wszystko smakowało kiszonym ogórkiem (pysznym, domowej roboty), ale samo w sobie nie miało żadnego smaku (jakbym jadła ciecierzycę lekko przyprawioną). Ale tej wersji muszę spróbować!
Pozdrawiam!!
Michelle :))
UsuńHummus o smaku kiszonego ogórka? To jeszcze nie było u mnie grane! ;)
A pastę z powyższej receptury polecam, nawet dzieci się nią zajadają!
A ja właśnie taki lubię najbardziej - "hummus po polsku" jak nazywają go moi najbliżsi ;)
UsuńBożesztymój toż to moja najulubieńsza pasta ♥♥♥
OdpowiedzUsuńDawno dawno temu zrobiłam ją z ciecierzycy z puszki - sama sobie dokończ jak smakowała...
Buzia :*
Ewelina, w UK to bardzo popularne, jesteś częściowo usprawiedliwiona ;)
UsuńO tym ze fasole się obiera wiedziałam (zresztą od Ciebie)ale że ciecierzyce:O
OdpowiedzUsuńIga, spróbuj raz obrać i raz ukręcić hummus z taką ciecierzycą, zdecydujesz czy warto
UsuńHummus uwielbiam!!! A te zdjęcia sprawiają, że muszę się powstrzymywać od polizania monitora... (ale to tylko dlatego, że jestem w pracy) :D
OdpowiedzUsuńDziękuję :)
UsuńUwielbiam hummus, ale zawsze mam problem z jego przechowywaniem. Po 2-3 dniach mam (być może nieuzasadnione) wrażenie, że coś z nim jest nie tak. Piszesz, ze przechowujesz go kilka dni w lodówce, kilka to 2-3 czy 5-6?
OdpowiedzUsuńHulia, raczej 3- 4 :) ale moim zdaniem powinien wytrzymać dłużej,
OdpowiedzUsuńPrzechowujesz pastę polaną oliwą w zamykanym pojemniku/ słoiku?
W zamykanym pojemniku tak, ale nie pod oliwą. Dzięki za radę, wypróbuję nastepnym razem. Rozumiem, że nie pasteryzujesz gotowej pasty?
UsuńSuper przepis, coś pysznego. Bardzo dziękuję i pozdrawiam :)
OdpowiedzUsuńps. gotowałam ciecierzycę z listkiem laurowym i zielem angielskim, dodałam też troszkę majeranku do pasty, pomijając wędzoną paprykę :)
Ten komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńpycha :) warto się trochę pobawić z tym obieraniem, efekt jest nieziemski!dziękuję za przepis!
OdpowiedzUsuńZrobiłam i muszę przyznać, że był pyszny :) Na pewno jeszcze to powtórzę :)Obieranie, to dobry pomysł
OdpowiedzUsuńWygląda tak: http://belkoty.blogspot.com/2013/06/rozmaitosci.html
Pozdrawiam
Mój pierwszy hummus! I jestem zachwycona. Wiem już, jak się czuł Kopciuszek ;-) ale warto było pobawić się z obieraniem. Asiu, jesteś moją inspiracją! :-)
OdpowiedzUsuńTak się wszyscy dookoła zachwycali hummusem, że w końcu skusiłam się, żeby go przygotować. I jestem rozczarowana, żadna rewelacja. Chyba nie przypadła mi ta potrawa do gustu. I wyszedł mocno czosnkowy.
OdpowiedzUsuń