19 sierpnia 2014

Puszysty sos czosnkowy

Jeszcze tak długiej przerwy na moim blogu nie było, wypada więc wystukać parę słów wyjaśnienia. Przeprowadzka do nowego i co najważniejsze NA-RE-SZCIE swojego mieszkania, brak internetu, życie na kartonach, wakacje, córcia bez szkoły, wyjazdy itd., blogować nie miałam jak... ale mogę już gotować we własnej, choć jeszcze nieskończonej kuchni, obiecuję więc trochę ruchu na Sojaturobię.
Przepraszam za brak odpowiedzi na niektóre komentarze, oprócz Waszych, na skrzynkę mailową wpada dziennie kilkadziesiąt komentarzy spamerskich, ciężko się przez to wszystko przedrzeć. Dziękuję też za Wasze prośby o powrót, to dzięki nim wracam. Powroty nigdy nie są dla mnie łatwe, ale świadomość tego, że tyle osób liczy na nowe wpisy, motywuje do dalszego blogowania.
Na rozgrzewkę coś prostego: puszysty sos czosnkowy, idealny do grillowanych warzyw, młodych ziemniaków, warzywnych placków czy sałatek. Bazą sosu są gotowane ząbki czosnku, pomysł podpatrzyłam w jednym z programów kulinarnych (niestety, ani nazwy programu, ani jego gospodyni nie znam) i wykorzystałam tym chętniej, że nie mam jeszcze piekarnika, na razie gotuję, smażę i miksuję. Autorka przepisu zmiksowała ugotowany czosnek ze śmietaną, u mnie zamiast niej, miks mleka sojowego i oleju, jeśli nie używacie soi, możecie wykorzystać kupną śmietankę roślinną, z których mogę polecić np. OATLY.



Składniki
20 dużych ząbków czosnku
łyżka soku z limonki/ cytryny lub więcej
1/2 szklanki niesłodzonego mleka sojowego
1/4 szklanki oleju
sól, pieprz
opcjonalnie dowolne zioła, bardzo dobrze będzie pasował koperek

Wykonanie
Obrane ząbki czosnku wrzucam do garnka, zalewam taką ilością wody, by je przykryła, zagotowuję, zmniejszam płomień na mały i gotuję przez 20 minut lub chwilę dłużej, aż czosnek będzie tak miękki, że da się rozgnieść bez oporu. Robię to widelcem, podsypując nieco mielonej soli, studzę.
Do miksera wlewam mleko sojowe, olej, sok z limonki, chwilę miksuję, dorzucam pulpę czosnkową, blenduję do połączenia składników, dosmaczam solą, pieprzem i wstawiam do lodówki, by porządnie się schłodził.


12 komentarzy:

  1. Z pewnością jest przepyszny!
    I wyśmienicie smakowałby z placuszkami z cukinii lub frytkami z batatów! Chyba muszę włączyć piekarnik i obrać zalegające w lodówce słodkie ziemniaki ;-)

    przezzycieinaczej.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  2. fajnie, że znów jesteś :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Też się cieszę, bardzo lubię Twojego bloga :) Radości w nowym mieszkaniu!

    OdpowiedzUsuń
  4. Gratuluję własnych czterech kątów!

    OdpowiedzUsuń
  5. Asiu zawsze wymyślisz coś fajnego i pięknie to pokażesz
    Super z tym domem*

    OdpowiedzUsuń
  6. Fajnie, że wracasz do żywych! A chwila oddechu każdemu się przyda, pewnie dużo fajnych przepisów siedzi w Twojej głowie i chce się sprawdzić w Twojej nowej kuchni:)

    OdpowiedzUsuń
  7. Wlasnie dopiero co tu bylam- wczoraj- odswiezyc sobie w glowie przepis na kasze po japonsku i zdziwila mnie obecnosc nowych wpisow .Dobrze , ze jestes :) Sos zapowiada sie smakowicie , nic tylko kupic swiezego czosnku i probowac!

    OdpowiedzUsuń
  8. wspaniale ;) Nowe przepisy, trafiłam na bloga podczas pani nieobecności i wypróbowalismy juz bardzo wiele przepisów, potrawy sa przepyszne, dzieki tym przepisom ucze sie wegańskiej kuchni, całej mojej rodzinie smakuje i pozostajemy wiernymi fanami. Świetnie że Pani wróciła ;))

    OdpowiedzUsuń
  9. Asiu... wspaniale, że wróciłaś:))
    Oby w nowym miejscu była z Wami dobra energia!
    Serdeczności, basia

    OdpowiedzUsuń
  10. Wróciłaś!! Jak dobrze!! <3
    Gratuluję mieszkanka :)

    OdpowiedzUsuń
  11. Cieszę się że jesteś znowu :)
    Ala

    OdpowiedzUsuń
  12. Ja również się cieszę z Twojego powrotu i gratuluję własnego kąta i własnej kuchni :) Sos wygląda niesamowicie zachęcająco :)

    OdpowiedzUsuń