8 kwietnia 2011

Farinata, balsamiczne pieczarki i pesto z młodego mniszka

Dzisiaj hurtem :) ale tak naprawdę i z ręką na sercu polecam głównie pieczarki balsamiczne, są pyszne na ciepło i po wystudzeniu; farinata raczej mi nie wyszła, przykleiła się nieco do formy, popękała w kilku miejscach i wyszła dość sucha, chociaż pyszna! Następnym razem będę ją podgrzewała na patelni teflonowej.Natomiast  pesto z liści mniszka nie posmakuje każdemu, trzeba lubić w kulinariach nieco goryczki, ja nie przepadam, ale przepis zamieszczam, ponieważ po podgrzaniu wypada znakomicie (część zużyłam do tofucznicy- polecam, a część do farinaty- również polecam, z dodatkiem pesto właśnie smakowała najlepiej).

farinata i balsamiczne pieczarki

Po kolei, na początek pesto. Wcześniej z listkami mniszka trochę ćwiczyłam i nie polubiliśmy się zbytnio, ale po pierwsze zaciekawił mnie przepis Davida Lebovitza (klik klik), po drugie będąc na łące skusiły mnie młodziutkie listki mniszka i szczawiu, zerwałam jedno i drugie i ukręciłam pesto.

pesto z młodych liści mniszka

Mniszek pospolity działa leczniczo, odtruwająco na wątrobę; gorycze wspomagają trawienie i ułatwiają wchłanianie do krwiobiegu m.in witaminy B12 i żelaza (dwa hasła bardzo znane wegetarianom), wspomagają także czynność serca, wzmacniają organizm i polepszają nstrój :) Jest polecany również przy przewlekłych zmęczeniach i chorobach zwyrodnieniowych układu  kostno- stawowego (na podstawie U. Buhring "Wszystko o ziołach"). Nic tylko wybrać się na łąkę z dala od ulicy, rwać i jesć :) Upatrzyłam również młodą pokrzywę, ale o niej będzie w innym odcinku.

pesto z młodych liści mniszka

Pesto z młodych liści mniszka i szczawiu


Składniki
duża garść liści młodego mniszka (przełom marca/ kwietnia, początek kwietnia)
garstka liści młodego szczaiu
po 2 czubate łyżki uprażonych na suchej patelni arachidów i ziaren słonecznika
2 łyżki soku z cytryny
5 łyżek oliwy (lub więcej)
2 większe ząbki czosnku
sól
czubata łyżeczka płatków drożdżowych (opcja)

Wykonanie
Zieleninę płuczę, wrzucam do miski z dużą ilością chłodnej wody i trzymam ok 10 minut, wyjmuję, wytrząsam nadmiar wody, wstępnie kroję, wrzucam do blendera, dodaję przeciśnięty przez praskę czosnek, a także oliwę, orzechy i słonecznik, miksuję. Dodaję płatki drożdżowe, dosmaczam solą, konsystencja na tym etapie przyjmuje formę pasty kanapkowej, jeśli ma być użyta do sosu np, trzeba dodać trochę wody i oliwy. Tak jak pisałam wyżej, gorzki posmak jest dla mnie średnioakceptowalny (dlatego unikam gorzkich sałat), ale wiem, że niektórzy go lubią i to pesto jest stworzone dla nich. Młody mniszek nie zawiera dużo goryczy, ale jest ona wyczuwalna, mimo dodania liści szczawiu. Podobnie w sałatkch, jeśli dodacie listki świeżego mniszka, to zdominuje smak. Podgrzewanie eliminuje gorycz, jak również część składników odżywczych, ja swoje pesto przeznaczyłam do tofucznicy (podgrzewane z tofu) i farinaty, oba sposoby smakowo odpowiadały mi i rodzince.

pesto z mniszka

Farinata/ socca
Rodzaj placka /pieczywa o banalnym składzie: mąka cieciorkowa (farina/ chickpea/ garbanzo/ besan flour), woda, olej, przyprawy. Okazuje się, że co przepis to inne proporcje, inny czas leżakowania ciasta /lub w ogóle jego brak/, inne dodatki. Do ciasta możecie dodać ulubione zioła, pesto, czosnek lub stworzyć z blatu spód do wegańskiej bezglutenowej pizzy :)

farinata i balsamiczne pieczarki

Kierowałam się przepisem znalezionym u Gospodarnej narzeczonej (klik klik):

Składniki
200 g mąki z ciecierzycy (ok 1 i 3/4 szklanki)
200g wody (ok szklanki)
3 łyżki oleju
łyżeczka soli /ewentualnie pieprz/
czubata łyżka posiekanych igieł rozmarynu

Wykonanie
Mieszam sypkie składniki, dolewam wodę energicznie mieszając by nie powstały kluchy. Odstawiam ciasto na ok 2 h. Dodaję oliwę, mieszam. Ja ciasto podzieliłam na 2, do jednej części dodałam 3 łyżeczki mniszkowego pesto, o którym pisałam wyżej. Okrągłą blachę smaruję olejem i wkładam do piekarnika nagrzanego do ok 200 st C (Narzeczona pisała o 220 st, ale mam piekarnik bez regulacji :/), jak olej chwilę się nagrzeję, wylewam porcję ciasta i piekę do zezłocenia się brzegów (ok 20 minut), potem to samo z drugą porcją (nie zapomnijcie o smarowaniu blachy tłuszczem, bez względu na to jak świetną, nieprzystającą foremkę macie). Po wyjęciu można placki posmarować dodatkową oliwą, jak na mój gust- są za suche. Tak jak pisałam we wstępie, ciasto przywierało do formy, choć dało się odkleić i pękło w kilku miejscach, ale smakowo jak najbardziej ok, zdecydowanie do powtórzenia.
Teraz delikatesy, pieczarki balsamiczne :) Generalnie lubię do pieczarek po kilkuminutowym podduszeniu dodać odrobinę czerwonego octu, wspaniale wzbogaca ich smak. Tym razem pieczarki z octem balsamicznym, pyszne, lekko słodkie, smakowały nam nawet po przestudzeniu. O dodawaniu do pieczarek octu balsamicznego znalazłam również wzmiankę w "Kuchni Marty. Kolory smaków" M. Gessler, z dodatkiem brązowego cukru, kto ma chęć może eksperymentować :)

farinata i balsamiczne pieczarki

Składniki
ok 600 g pieczarek
2- 3 łyżki oleju/ oliwy
2 łyżki octu balsamicznego
2 duże ząbki czosnku
szczypta soli / ewentualnie pieprz
można sypnąć ulubionych ziół

Wykonanie
Pieczarki czyszczę, ścinam końce trzonków i kroję na niezbyt cienkie plasterki (jeśli pieczarki są małe, mogą być w całości). Na patelni rozgrzewam tłuszcz, wrzucam grzyby, przykrywam i duszę ok 8 minut (w połowie mieszam), dodaję ocet, mieszam, przykrywam jeszcze  na 2- 3 minutki, zdejmuję pokrywkę i duszę przez kilka minut do znacznego odparowania sosu. Pod koniec wciskam przez praskę czosnek, mieszam i wyłączam gaz. Posypuję szczyptą soli, można też sypnąć nieco pieprzu i ziół. Smacznego :)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz