Dzisiaj
obiad inspirowany dwiema książkami. Rzadko piszę o książkach, a mam ich
sporo, jestem kolekcjonerką książek kucharskich, niekoniecznie
wegetariańskich. Lubię je mieć, choć nieczęsto z nich korzystam,
inspirują mnie smaki i kolory :)
Pierwszy
przepis banalny, kasza z podsmażonym siemieniem lnianym, bardzo dobre
połączenie i trochę inna wersja tradycyjnie ugotowanej kaszy, siemię
nadaje jej orzechowego posmaku i fajnie chrupie. Pomysł znaleziony w
książce Bożeny Cyran "Odnowa na talerzu". Po kilku
niewypałach, była to pierwsza sensowna książka jaką kupiłam na dania bez
użycia mięsa, są też przepisy rybne, ale zamknięte w oddzielnym
rozdziale i spokojnie można je pominąć. Jest to książka bez zdjęć (poza
tymi, które są na okładce), ale bardzo, bardzo ją sobie cenię, nawet
dzisiaj lubię do niej zajrzeć, mimo iż od zakupu tej pozycji, moja
kolekcja książek zwiększyła się wielokrotnie i mamy dostęp do tylu
interesujących blogów. Dania są proste, dostosowane do naszych realiów,
nie zabrakło również ciekawostek. To tu pierwszy raz przeczytałam o
topinamburze, umeboshi, miso czy quinoa i to tu znalazłam pierwszy
przepis na tofucznicę :) Tymczasem kasza i siemię lniane, podsmażone
ziarna możecie dodać do innych lubianych kasz, do ryżu, do quinoa,
bardzo polecam :)
Kasza jęczmienna z siemieniem lnianym
Składniki
(dla 3-4 osób)
1 szklanka kaszy jęczmiennej (u mnie średnia)
2 łyżki siemienia lnianego
4 łyżki oliwy + 1 dodatkowa do gotowania kaszy
sól
Wykonanie
Kaszę
porządnie płuczę na sitku, przerzucam do garnka, zalewam 3,5 szklanki
wody, zagotowuję, zmniejszam płomień na mały, dodaję płaską łyżeczkę
soli i łyżkę oleju i gotuję pod przykryciem ok 15 minut. Zdejmuję
pokrywkę, podgrzewam jeszcze parę minut, by woda odparowała, wyłączam
gaz, przykrywam pokrywką i zostawiam na 10 minut (w tym czasie kasza
"dojdzie" i wchłonie płyn).
Na
patelni rozgrzewam 4 łyżki oliwy/ oleju, wrzucam siemię lniane
równomiernie, przykrywam (będzie strzelać) i podgrzewam na małym ogniu
minutę. wyłączam gaz i czekam aż ziarna przestaną strzelać. Teraz można
posypać je szczyptą soli, dodać do kaszy i wymieszać.
Czas na curry. Przepis pochodzi z książki "Bukiet warzyw" A. Chomicz i A. Stradeckiej.
Sięgnęłam po nią bez przekonania, ale znalazłam kilka ciekawych
pozycji, które przykuły moją uwagę. Choćby danie, które dzisiaj
prezentuję. Jak na curry, wyglądało dość ubogo biorąc pod uwagę
składniki, ale zaciekawił mnie dodatek świeżych ogórków, które jakoś
trzeba zużyć nim szlag je trafi i muszę powiedzieć, że całość wypadła
smakowicie. Ja je nieznacznie zmieniłam, a robiąc obiad dla
czteroosobowej rodziny, proponuję podwoić liczbę składników niż podaję
niżej (u nas dla 3 osób nie przypadło z tego zbyt wiele).
Curry z ogórkami, porem i pieczarkami
Składniki
(dla 2-3 osób, jeśli przygotowujecie obiad dla czteroosobowej rodziny, radzę podwoić składniki)
1/2 kg świeżych ogórków
250 g pora (biała i jasnozielona część)
250 g pieczarek
4 łyżki oliwy/ oleju
3 ząbki czosnku
łyżka sosu sojowego
łyżeczka przyprawy curry
płaska łyżeczka startego na drobnej tarce korzenia imbiru
sól, ewentualnie pieprz
dodałam również 2 łyżki posiekanego koperku (opcja)
Wykonanie
Na
patelni rozgrzewam oliwę, wrzucam curry i prażę na małym ogniu minutę,
dodaję imbir, a po chwili ogórki (obrane, oczyszczone z pestek i
pokrojone w kostkę), pieczarki (oczyszczone, z odrzuconymi końcami
trzonków, pokrojone w plasterki lub jeśli większe- w półplasterki) i por
(przekrojony wzdłuż na pół, tak umyty i pokrojony w dość cienkie
półplasterki). Zwiększam gaz na średni, mieszam, dodaję sos sojowy,
przykrywam i duszę przez 10 minut. Zdejmuję pokrywkę, wrzucam
przeciśnięty przez praskę czosnek i kilka szczypt soli (ewentualnie
również pieprzu), mieszam, na koniec dodaję posiekany koperek. Wyłączam
gaz. Smacznego :)
Właśnie wyprobowałam przepis:). Pycha jak się wraca przemarzniętym z roweru :).
OdpowiedzUsuńpozdrawiam!
znakomite danie!
OdpowiedzUsuńAsiu, myslisz, że do jaglanki to siemie by pasowało?
OdpowiedzUsuń