Z oliwkami tak już jest, że albo się je uwielbia, albo się ich nie cierpi.
Gdy lata temu pierwszy raz spróbowałam zielonych, stwierdziłam, że to
najbardziej paskudna rzecz jaka istnieje na tej planecie i nie mogłam
się nadziwić, jak ludzie mogą się tym zajadać. Znajomy podpowiedział, że
zaczęłam smakowanie w złej kolejności, najpierw warto skosztować
czarnych. Jednak mając w pamięci swoje pierwsze wrażenie i świadomość
tego, że oliwki nie są mi niezbędne do przeżycia, długo omijałam je
szerokim łukiem, aż spróbowałam zielonych nadziewanych czosnkiem. Z
zadziwieniem stwierdziłam, że to jest nie tylko jadalne, ale wręcz
wciągające :)
Potem
robiąc sos pomidorowy i wzorując się na przepisach "alla putanesca",
gdzie trzeba dodać i oliwki i kapary, wywnioskowałam, że jako przyprawa
oddają niezwykły smak pomidorom, którego nie da się zastąpić solą i
sokiem z cytryny ;), a kiedy ukręciłam pastę z czarnych oliwek,
stwierdziłam, że to jest coś zarówno dla tych, którzy lubią oliwki, jak i
dla tych, którzy za nimi nie przepadają. Miksowane mają naprawdę
wyjątkowy smak, przekonajcie się sami :)
Dzisiaj
pesto z czarnymi oliwkami, suszonymi pomidorami i prażonym
słonecznikiem. Polecam do kromki chleba, grzanek, polenty, tacosów,
krakersów czy pieczonych warzyw.
Składniki
(na ok 1/2 szklanki pasty)
1/2 szklanki czarnych oliwek bez pestek
4 średnie suszone pomidory z zalewy
2 czubate łyżki uprażonego na suchej patelni słonecznika
odrobina oliwy
niewielka szczypta soli
Wykonanie
Oliwki,
pomidory i słonecznik wrzucam do blendera i miksuję drobno, ścierając
drobinki z bocznych ścianek i dolewając tylko tyle oliwy by ułatwić
miksowanie- łyżkę lub dwie. Pasty za bardzo przyprawiać nie trzeba, gdyż
za przyprawę "robią" tu pomidory, ja dodałam niewielką ilość soli- małą
szczyptę, ale możecie też zaostrzyć smak przeciśniętym przez praskę
ząbkiem czosnku.
Jeśli chcecie pesto przechowywać dłużej, przekładamy je do niewielkiego słoiczka i zalewamy oliwą. Smacznego :)
Z czarnymi oliwkami i suszonymi pomidorami robiłam również focaccię (klik), która również smakowała bardziej niż dobrze :)
Pyyyyyycha! :-) Właśnie wsuwam świeżo zmiksowane pesto z chlebkiem własnej produkcji. Chlebkowi daleko do doskonałości ;-) Ale z pesto nie ma to znaczenia :-)
OdpowiedzUsuń