Pięknie
wszystkim dziękuję za pamięć, odwiedziny, komentarze i maile. Nic
wielkiego się nie stało: praca, wysiewy w ogródku, perturbacje życiowe i
chyba wreszcie potrzeba odpoczynku od blogosfery, ot co. Zapewniam, że
dopóki blogowanie będzie dawało mi i Wam satysfakcję, będę robiła to
dalej, a dzisiaj- ze względu na to, że pogoda nas nie rozpieszcza-
zapraszam na pyszną, nieco zawiesistą, aromatyczną zupę, która zadowoli
wielbicieli krupników i koperku. Przepis z dedykacją dla Uli/ Lu w podziękowaniu za pięknego, niezwykle wzruszającego maila :)
Składniki
(dla 3- 4 osób na 2 dni)
3 średnie marchewki
1 średnia pietruszka
6 średnich ziemniaków
1 średnia cebula
5 łyżek oleju
szczypta asafoetidy lub 2 ząbki czosnku
sól
1 szklanka płatków owsianych górskich
garść świeżego koperku (powiedzmy 3- 4 czubate łyżki)
3 listki laurowe
4 ziarenka ziela angielskiego
Wykonanie
Płatki zalewam 2 szklankami gorącej wody, mieszam, nakrywam i odstawiam do zmięknięcia (godzina, pół, dwie0 jak Wam pasuje).
W
szerokim garnku o grubym dnie rozgrzewam 2 łyżki oleju, wrzucam obrane
pokrojone marchewki i pietruszkę i smażę mieszając na średnim ogniu
przez ok 10 min, zalewam wodą- ok 2 l- zagotowuję, wrzucam obrane
pokrojone ziemniaki, płaską łyżkę soli, kładę pokrywkę i gotuję na
wolnym ogniu przez ok 25 min; w trakcie dodaję liście laurowe, ziele
angielskie i przypaloną nad palnikiem cebulę. Namoczone płatki miksuję
razem z wodą z moczenia w blenderze na kaszkę, dodaję do zupy, gotuję
jeszcze ok 5 min, przyprawiam asafoetidą lub przeciśniętym przez praskę
czosnkiem. Wypłukany, wytrząśnięty z nadmiaru wody koperek kroję,
wrzucam na rozgrzaną na patelni oliwę/ olej (3 łyżki), smażę na wolnym
ogniu mieszając 2- 3 minuty, dodaję do zupy, mieszam, wyłączam gaz.
Doprawiam dodatkową porcją soli- 1 łyżeczka płaska lub czubata- wg
uznania, zjadamy solo lub z kromką chleba, smacznego :)
Zupa z płatkami to świetny sposób na jej zagęszczenie. Nadaje zupie kremowej konsystencji. NIe pomyślałabym o wykorzystaniu płatków w taki sposób. Ach, wiele sie jeszcze muszę nauczyć. Na talerzu zaskakująco apetyczna. Jedliśmy z dokładkami. Pozdrawiam. Ela
OdpowiedzUsuń