Upały
upałami, ale coś jeść trzeba :) Jemy, jemy, tylko blogowanie w tym
upale nie bardzo mi idzie, postaram się sprężyć :) Żałuję, że nie
napisałam nic o szparagach, sałatach i zielonym groszku, a już jest i
bób i cukinki wielkości ogórków, które w takim rozmiarze smakują
najlepiej, pęcznieją kalarepki, ogórki mają pierwsze zawiązki, od wichur
łamią się krzaki pomidorów, a grad poobijał liście dyń :/
Dzisiaj
o bobie, sezon w pełni, zajadamy się nim- jak co roku- bez opamiętania
;) z tą różnicą, że tym razem swoim! Czerpię ogromną radość ze zrywania-
a właściwie ukręcania- pękatych strąków i uwalniania ziaren z ich
środków wypełnionych miękką jak wata pierzynką. Najlepszy sposób na bób,
to ten najprostszy- zjadany zaraz po ugotowaniu, polany oliwą z
czosnkiem, posypany solą i koperkiem, przykryty na kilka minut w
miseczce by mógł wciągnąć przyprawy- z odrzucanymi podczas jedzenia
skórkami- to jest bezdyskusyjne :) Ponieważ młoda odrzuciła w tym roku
kilka zaplanowanych przeze mnie na lato warzyw :( włączam bób do dań
obiadowych, bo bób to u nas pewniak :). Dzisiaj zupa z dodatkiem
wczesnych warzyw, koperku i dla odświeżenia- garści bazylii, zapraszam
:)
Składniki
(dla 3- 4 osób na 2 dni)
ok 1 kg bobu
2 średnie marchewki
1 średnia pietruszka
6 średnich ziemniaków
3 czubate łyżki koperku
2 duże ząbki czosnku
ok 6 łyżek oleju/ oliwy
garść liści bazylii (opcja- bez nich też będzie OK)
3 listki laurowe
4 ziarenka ziela angielskiego
sól do smaku
ewentualnie pieprz
Wykonanie
Bób
gotuję w osolonej wodzie do miękkości- trzeba sprawdzać- czas gotowania
zależny jest od 'wieku' warzyw, przelewam zimną wodą, obieram, płuczę.
Na 2-
3 łyżkach oliwy podsmażam obrane i starte na tarce o grubych oczkach
marchewki i pietruszkę przez kilka minut, aż zapachnie, a warzywa
puszczą soki, dolewam wodę- niepełne 2 litry, zagotowuję, wrzucam
obrane, pokrojone ziemniaki i płaską łyżkę soli, kładę pokrywkę, gotuję
ok 25 min, w trakcie dorzucam liście laurowe i ziarenka ziela
angielskiego.
W tym
czasie biorę się za bób :) Na patelni rozgrzewam 3 łyżki oliwy, wrzucam
koperek, smażę przez 2- 3 minuty, wrzucam bób, podgrzewam przez kilka
minut, dodaję przeciśnięty przez praskę czosnek, mieszam i wyłączam gaz.
Taki bób z dodatkiem kilku szczypt soli- częściowo rozgnieciony-
serwowałam również z makaronem- tylko warto rozluźnić nieco
konsystencję- bulionem, dokładką oliwy, opcjonalnie wodą, również bardzo
polecam :)
Wracając
do zupy: większą połowę ;) bobu rozcieram z większą połową ;)
ziemniaków z zupy- tylną stroną drewnianej łyżki np. czy tłuczkiem do
ziemniaków- dzięki temu zupa delikatnie się zagęści, a bulion nabierze
smacznego bobowego posmaku, dodaję do zupy, mieszam, przyprawiam jeszcze
solą, ewentualnie pieprzem, wsypuję liście bazylii. Zupę całościowo
można przetrzeć czy zmiksować, jednak zależało mi na delikatniejszej,
letniej wersji. Smacznego :)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz