29 stycznia 2014

Kapusta Pani Broni

Dzisiejszy przepis jest z jednej strony zwykły, ale z drugiej nie do końca.
Zwykły - ponieważ wymaga połączenia niewielu składników dostępnych w zasięgu ręki i robi się właściwie sam. Niezwykły, dla mnie szczególnie, gdyż jest jednym ze smaków dzieciństwa, który przywołuje wspomnienia o cudownej ciepłej kobiecie, która była dla mnie prawie jak babcia -Pani Broni. Pani Bronia była niezwykłą osobą, przyciągającą jak magnes swoją charyzmą. Miała tak ciepłą barwę głosu, że mogła pleść "banialuki", a i tak chciało się jej słuchać. Chciało się przy niej być.
Przepis polecam oczywiście nie tylko ze względu na wyjątkowość osoby, która ją przyrządzała, ale również ze względu na smak, który z pewnością zadowoli wielu z Was.
Kluczem jest dodanie warzyw w równych proporcjach /bez aptecznej dokładności oczywiście/, z wyjątkiem kiszonej kapusty, której, jako głównej bohaterki tej opowieści, powinno być najwięcej oraz dość długie gotowanie (ok 3h). Warto przyrządzić ją wieczór wcześniej, gdyż z czasem zyskuje na smaku.
Wszystkie składniki są istotne, nie pomińcie żadnego z nich.



Składniki
(dla 3-4 osób na 2 dni)
1 kg kiszonej kapusty /smacznej samej w sobie, takiej, którą chce się podjadać wprost ze słoika :)/
1/2 kg selera korzeniowego
1/2 kg marchewki (jeśli kapusta jest bez marchewki lub ze śladową jej ilością - warto dodać więcej)
1/2 kg cebuli
1/2 kg pieczarek
ok 10 łyżek oleju lub więcej
sól do smaku

Wykonanie
W dużym garnku zagotowuję wodę (litr lub nieco więcej), dodaję pokrojoną kapustę, zmniejszam płomień na mały i kładę uchyloną pokrywkę.
Teraz niespiesznie dokładam kolejne składniki, całość będzie się gotowała ok 3 godzin. Najszybciej trzeba rozprawić się z cebulą: smażę ją pokrojoną w kostkę na 4 łyżkach oleju do zeszklenia, dodaję do kapusty. Potem wrzucam obrane, starte na tarce o grubych oczkach warzywa: marchewki i seler. Teraz pozwalam potrawie gotować się przez jakieś 2 godziny, co jakiś czas uzupełniam wodą - poniżej poziomu warzyw. Po tym czasie, na kolejnych 4 łyżkach oleju smażę pieczarki (oczyszczone, z odciętymi końcówkami trzonków, pokrojone na plasterki); wrzucam je na rozgrzany tłuszcz, kładę pokrywkę, podgrzewam przez ok 10 minut, w połowie mieszam, następnie po zdjęciu pokrywki trzymam jeszcze na ogniu mieszając do czasu aż wchłoną płyn i lekko się zezłocą, dodaję do kapusty.
Pod koniec doprawiam solą. Jej ilość będzie zależała od Waszego gustu oraz od kwaśności kapusty wyjściowej -  czubata łyżeczka, dwie lub więcej. Po wyłączeniu gazu polewam kilkoma dodatkowymi łyżkami oleju.
Taka kapusta będzie świetnym dodatkiem do codziennego obiadu lub alternatywą dla bigosu na Święta, polecam :)

21 stycznia 2014

Orzechowa brukselka z curry i makaronem

Sposobów na brukselkę jest u mnie kilka, ale ten wygrywa zdecydowanie w moim prywatnym rankingu.
Jak tylko zobaczyłam ją na bazarze, przypomniałam sobie o przepisie Pinkcake (klik), który zapadł mi w pamięć głównie dlatego, że nigdy do głowy mi nie przyszło, by szatkować brukselkę! Szatkowanie, a właściwie pokrojenie kapusty na plasterki okazało się nieskomplikowane i wykonalne w szybkim tempie, a danie smakowo bardzo przypadło mi do gustu, więc z przyjemnością dzielę się przepisem z Wami.
Vegetę zamieniłam na curry, użyłam orzechów laskowych i dodałam płatki drożdżowe, całość zmieszałam z makaronem kukurydziano- ryżowym, polecam .


Składniki
(dla 4 osób)
ok 500g brukselki
1/2 szklanki orzechów włoskich, laskowych, migdałów lub mieszanki wymienionych
6 łyżek oleju oraz oliwa do polania
czubata łyżeczka curry
2 ząbki czosnku
sól
opcjonalnie chili
opcjonalnie czubata łyżka płatków drożdżowych
ok 200 g ugotowanego makaronu

Wykonanie
Z brukselki odrywam wierzchnie liście i odcinam końce głąbów, kroję na dość cienkie plasterki. Na patelni rozgrzewam olej, wrzucam curry, prażę na niewielkim ogniu przez minutę, dodaję kapustę i mieszając smażę przez kilka minut aż zmięknie i miejscami się przypali (w trakcie, jeśli będzie za sucho dodajemy nieco oleju lub wody). Posypuję sporą szczyptą soli, chili, wciskam przez praskę czosnek, dodaję zmielone w blenderze orzechy oraz makaron, wyłączam gaz, dosmaczam jeśli trzeba, polewam oliwą, posypuję płatkami drożdżowymi.

20 stycznia 2014

Zupa z suszonych grzybów i pęczaku

Dzięki mamie jestem szczęśliwą posiadaczką cudownych prawdziwych suszonych grzybów (przyznam, że jest mi zawsze trochę smutno, gdy widzę w sklepach suszone chipsy grzybowe zamiast dorodnych, suszonych w całości grzybów), z których korzystam również poza wszelkimi świętami, do czego i Was namawiam. Suszenie podwyższa wartość odżywczą wielu produktów, a grzyby są w czołówce, jeśli chodzi o zawartość żelaza np. w kuchni roślinnej.
Dzisiaj zapraszam Was na jedną z ulubionych przez nas pyszną, krzepiąca, pożywną zupę z ich dodatkiem oraz pęczaku, która właściwie gotuje się sama, a jest prawdziwym skarbem po powrocie do domu w mroźny dzień. 



Składniki
(dla 4 osób na 2 dni)
duża garść suszonych grzybów (najlepiej prawdziwków, borowików), 50g lub więcej
szklanka pęczaku
6 większych ziemniaków
2 duże marchewki
średnia pietruszka
kawałek selera korzeniowego
opcjonalnie cebula bądź kawałek pora
spora szczypta suszonego majeranku
spora szczypta suszonego lubczyku
4 liście laurowe
6 ziarenek ziela angielskiego
sól
pieprz 
4 łyżki oleju
opcjonalnie kilka łyżek posiekanej natki pietruszki



Wykonanie
Grzyby zalewam kilkoma szklankami gorącej wody (2- 3 szklanki) i zostawiam na noc. Następnego dnia zagotowuję w garnku wodę- ok 2,5 litra, dodaję starte na tarce o grubych oczkach marchewki i pietruszki, pokrojone ziemniaki, wypłukany pęczak, liście laurowe, ziele angielskie, wypłukane i pokrojone dość drobno grzyby (wodę z moczenia zachowuję), płaską łyżkę soli, lubczyk oraz olej. Jeśli mam - dorzucam również kawałek pora lub przypaloną cebulę. Po zagotowaniu gotuję na małym ogniu pod uchyloną pokrywką przez ok godzinę. Pod koniec dodaję roztarty w palcach majeranek, można dodać więcej soli, pieprz, przeciśnięty przez praskę czosnek, pokrojoną natkę. Do następnego dnia zupa bardzo zgęstnieje, warto wtedy dodać nieco wody z moczenia grzybów (najlepiej przez gęste sito lub gazę) i dodatkowo dosmaczyć solą i pieprzem.

19 stycznia 2014

Boczniaki w sosie musztardowym

Witajcie w lepszym roku! Życzę, by 2014 był właśnie taki dla Was i dla mnie również :)
Witam się przepisem na boczniaki, które możecie przygotować na Święta, wszelkie imprezy towarzyskie lub po prostu jako dodatek do chleba. Polecam szczególnie amatorom musztardowych smaków, do których i ja się zaliczam.



Składniki
(na niepełny litrowy słoik)
500 g boczniaków
szklanka dowolnego roślinnego mleka
6 czubatych łyżeczek lubianej musztardy (użyłam pół na pół Dijon i pełnoziarnistej francuskiej)
czubata łyżeczka soli (lub więcej)
6 czubatych łyżek kleiku ryżowego dla dzieci (używam Bobowita- ryż jest idealnie drobno zmielony)
większa cebula
4 łyżki oleju
3 pełne łyżki dowolnego słodu (użyłam ryżowego)
4 łyżki octu jabłkowego
opcjonalnie zmielona suszona chili
garść posiekanej zieleniny (natka, koperek, używam prywatnej mrożonki)



Wykonanie
Boczniaki płuczę, suszę papierowymi ręcznikami i kroję na kawałki. Na patelni rozgrzewam olej, wrzucam grzyby, smażę na średnim ogniu do momentu aż puszczą sok, wchłoną go i lekko się przysmażą, odstawiam do przestudzenia.
Do słoika wlewam mleko, dodaję sól, musztardę, chili, ocet i słód. Zakręcam słoik, potrząsam porządnie, sprawdzam smak, teraz możecie dodać więcej soli, słodu, chili lub octu- zgodnie z własnym gustem.
Dodaję kleik, mieszam porządnie, dorzucam drobno pokrojoną cebulę, boczniaki i zieleninę, mieszam, zakręcam słoik i wstawiam do lodówki na noc / lub dłużej/.