31 marca 2012

Pierogi ruskie ze słonecznikiem w omaście z kaszy gryczanej

Poza Świętami tym razem, chociaż nie do końca, bo pastą, którą wypełniłam pierogi można smarować też chleb, choćby przy świątecznym śniadaniu :)
Pierogi wyszły znakomite- polecam tym, którzy lubią "ruskie", a z tych czy innych względów nie używają nabiału. Zamiast sera użyłam namoczonego zmiksowanego słonecznika, w roli omasty wystąpiła ugotowana i podsmażona kasza gryczana- również polecam, do dzieła! :)

pierogi ruskie ze słonecznikiem


Składniki
(na ok 40 szt)
 
Ciasto
3 szklanki mąki pszennej (użyłam typ 650) + odrobina do podsypywania blatu
1 i 1/4 szklanki gorącej wody
łyżka oleju/ oliwy
płaska łyżeczka soli

Farsz
1/2 szklanki łuskanego słonecznika
1/ 2 kg ziemniaków
sól, pieprz do smaku
łyżka soku z cytryny
szczypta startej gałki muszkatołowej
3 duże ząbki czosnku
1 średnia cebula
3 łyżki oleju/ oliwy

Omasta
1/2 szklanki kaszy gryczanej
sól, pieprz
4 łyżki oleju/ oliwy

Wykonanie
Słonecznik zalewam dużą ilością wody, zostawiam na noc. Następnego dnia płuczę i blenduję przez kilka minut ze szklanką gorącej wody, przekładam do garnka i podgrzewam na niedużym ogniu przez ok 10 minut.
Przesianą mąkę mieszam z solą, zalewam szklanką wrzątku, początkowo mieszam łyżką, a jak nieco przestygnie zaczynam wyrabiać rękoma, dolewam jeszcze odrobinę wody (ilość wody uzależniona jest od typu mąki, być może nie trzeba będzie dolewać wcale, musicie to wyczuć, ja dodałam ok 1/4 szklanki- gorącej oczywiście), wyrabiam aż ciasto stanie się gładkie i elastyczne, dodaję oliwę i wyrabiam jeszcze chwilę, przykrywam ściereczką i daję ciastu odpocząć ok 15 minut.
Obrane, pokrojone ziemniaki gotuję do miękkości w osolonej wodzie, odparowuję, ubijam na puree. Cebulę pokrojoną w drobną kostkę smażę do zeszklenia (a nawet lekkiego zezłocenia) na 3 łyżkach oleju. Mieszam ziemniaki ze słonecznikiem, cebulą, wciskam przez praskę czosnek, dosmaczam solą (łyżeczka lub więcej), świeżo zmielonym pieprzem, sokiem z cytryny i startą gałką.

pasta do ruskich

Odrywam porcje ciasta, wałkuję na podsypanym mąką blacie, wykrajam koła "drinkową" /;)/ szklanką, kładę po czubatej łyżeczce farszu i zlepiam pierogi (ciasto, które czeka w kolejce ;) pozostaje nadal pod ściereczką i lepione odkładane pierogi również- zapobiega to wysuszeniu). Gotuję w osolonym wrzątku przez kilka minut od wypłynięcia (woda w garnku nie może buzować, ale lekko pyrkać ;), po wydobycie z garnka mieszam od razu z omastą, którą przygotowuję w trakcie gotowania pierogów.

pierogi

Kaszę płuczę kilkakrotnie pozbywając się nieczystości, wrzucam do garnka, zalewam szklanką wody, zagotowuję, dodaję niepełną płaską łyżeczkę soli i olej, zmniejszam płomień, kładę pokrywkę, gotuję do odparowania wody (ok 8 minut +/-), wyłączam gaz, zamykam pokrywką i zostawiam na ok 10 minut, następnie przyprawiam pieprzem, ewentualnie jeszcze szczyptą soli i podsmażam przez kilka minut na rozgrzanym na patelni oleju. Smacznego :)

pierogi ruskie ze słonecznikiem

28 marca 2012

Tofu w papilotkach

Zamarynowane tofu, owinięte kawałkami papieru ryżowego, następnie podsmażone- bardzoooo lubimy :) W wersji świątecznej z dodatkiem kawałków nori, jeśli nie macie, nie lubicie, nie stosujecie alg- możecie je pominąć, ta wersja jest również popularna.
Tak przygotowane tofu możecie zjadać na ciepło, lub schłodzone- w tej wersji odpowiadają mi najbardziej, jako przystawka.

tofu w papilotkach



Składniki

na tofu
200 g tofu naturalnego
+ ulubiona marynata, u mnie: łyżeczka startego korzenia imbiru, łyżka soku z cytryny, duży ząbek czosnku przeciśnięty przez praskę, 3 łyżki sosu sojowego, 2 łyżki oliwy/ oleju

papilotki
po jednym arkuszu papieru ryżowego na 1 kostkę tofu (po pokrojeniu tofu na kostki- liczymy i przygotowujemy tyle arkuszy- ok 16 sztuk)  lub po pół, ja wolę owijać podwójną warstwą, są wtedy bardziej chrupiące
kawałek arkusza nori (mniej niż pół)
kilka łyżek oleju do smażenia

Wykonanie
Mieszam składniki marynaty, wrzucam do niej pokrojone w kostkę tofu, zamykam, wstrząsam, wkładam do lodówki na kilka godzin, najlepiej na całą noc, od czasu do czasu warto przemieszać cząstki, by równomiernie pokryły się marynatą.
Arkusze papieru ryżowego łamię na pół ( nie musi być super- równo i arkusze mogą być miejscami połamane), kładę jeden na drugi, smaruję lekko pędzelkiem zamoczonym w wodzie, posypuję pociętymi/ porwanymi kawałkami nori (nie za dużo), kładę kawałek tofu blisko krótszego boku i zwijam wzdłuż dłuższego. Wolne końce zanurzam na chwilę w wodzie, zwijam je pod spód "zawiniątka" i układam na blacie złożeniem do dołu.

tofu w papilotkach

tofu w papilotkach

tofu w papilotkach

tofu w papilotkach

Następnie smażę tofu na rozgrzanych na patelni kilku łyżkach oleju z obu stron- do zarumienienia. Wykładam na chwilę na papierowy ręcznik, przekładam na talerz. Tak jak pisałam wcześniej- mi najbardziej odpowiadały schłodzone.

tofu w papilotkach

27 marca 2012

Orkisz z prażonym słonecznikiem i pieczonymi warzywami

Wiem, że bardzo posmakowała Wam opcja pęczaku z pieczonymi burakami i prażonymi pestkami dyni (klik). Dzisiaj niby podobnie, a jednak zupełnie inaczej: inne ziarna, inne warzywa, inne przyprawy.

orkisz z pieczonymi warzywami i prażonym słonecznikiem

Orkisz jest jednym z najbardziej cenionych i- w moim odczuciu- najsmaczniejszych zbóż, mogę zjadać po ugotowaniu prosto z garnka :)

orkisz

Jednak w połączeniu z prażonym słonecznikiem, jeszcze bardziej zyskuje na smaku. Słonecznik podkreśla orzechowy smak orkiszu, spróbujcie!
Do tego upiekłam marchewki i pietruszki w oliwie, czosnku i kuminie, tak- kuminie. Można go lubić lub nie i pomijając jego zapach przy mieleniu, uważam, że jest ciekawą przyprawą, której nie da się pominąć przyrządzając potrawy curry, a może posmakuje Wam z pieczonymi warzywami? Całość możecie zjadać na ciepło lub zimno, np w czasie nadchodzących Świąt Wielkanocnych :)


Składniki
(dla 4 osób)
2 szklanki ziaren orkiszu
5 czubatych łyżek podprażonego na suchej patelni łuskanego słonecznika
5 średnich marchewek
3 nieduże pietruszki
5 łyżek oleju
3 duże ząbki czosnku
łyżka soku z cytryny lub nieco więcej
pełna łyżeczka zmielonego kuminu
sól

Wykonanie
Orkisz płuczę, zalewam wodą i zostawiam na noc do namoczenia. Następnego dnia wyrzucam wszystko co wypłynęło na wierzch, ziarna płuczę na sitku, zalewam 3 szklankami wody, zagotowuję, zmniejszam płomień, kładę uchyloną pokrywkę i gotuję ok 40 min, sprawdzamy ziarna czy są miękkie. W trakcie gotowania dodaję łyżeczkę soli i łyżkę oliwy.
Warzywa obieram, kroję na pół, jeszcze raz na połowę, a następnie na kilkucentymetrowe słupki. Do miseczki wlewam oliwę- 4 łyżki, wciskam przez praskę czosnek, rozcieram go, dodaję kumin, sok z cytryny, wszystko mieszam z warzywami, wykładam do żaroodpornego naczynia, posypuję solą, przykrywam folią, wstawiam do piekarnika nagrzanego do ok 200 st. Po pół godzinie zdejmuję folię, piekę dalej przez 40- 60 minut (w trakcie mieszam 2 razy), aż warzywa się nieco przypieką.
Ugotowany orkisz mieszam ze słonecznikiem i warzywami, przyprawiam solą, ewentualnie dodatkową porcją soku z cytryny.

orkisz z pieczonymi warzywami i prażonym słonecznikiem

Bigos z kiszonej kapusty


Coś czuję, że mnie pogonicie z tym bigosem na Wielkanoc ;) ale dla mnie jest to potrawa jak najbardziej wielkanocna. Kiedy odwiedzałam moich teściów w trakcie wiosennych Świąt, zawsze stał naszykowany gar tego właśnie bigosu- poniekąd ze względu na mnie, jedyną wegetariankę w okolicy ;)

Zawsze znałam bigos, jaki gotowała moja mama, z obu rodzajów kapusty, mocno grzybowy, gotowany przez kilka dni (klik), ten z kiszonej był dla mnie czymś nowym i smacznym również, zajadałam się nim jak trzeba ;) Spróbujcie go koniecznie, jeśli nie na Święta, to w innym czasie. Warto ugotować większą ilość i zrobić to dzień wcześniej, gdyż z każdym kolejnym dniem, zyskuje na smaku.

Mój dodatek to suszone śliwki, bardzo dobrze wpływają na smak potrawy, teściowa dodawała niewielką ilość cukru, jednak śliwki są lepszym rozwiązaniem :)




Składniki
(na dużą świąteczną porcję, jeśli dla 4 osób- podzielcie składniki na pół )

2 kg kiszonej kapusty, najlepiej z marchewką
1 kg małych pieczarek
3 średnie cebule
6 dużych liści laurowych
8 ziarenek ziela angielskiego
8 suszonych śliwek
6 łyżki oleju
pieprz do smaku
łyżka lubianej musztardy (ważna)

Wykonanie
Kapustę kroję na mniejsze kawałki i wrzucam do zagotowanej w garnku wody (ok 1,5 litra) razem z przepłukanymi i drobno pokrojonymi śliwkami i 2 łyżkami oleju, gotuję przez około godzinę na wolnym ogniu z uchyloną pokrywką, dorzucając w trakcie listki laurowe i ziele angielskie. Pieczarki płuczę, czyszczę, odcinam końce trzonków i kroję na pół, jeśli są nieco większe- na 4. Na patelni rozgrzewam 4 łyżki oleju, wrzucam pokrojoną w kostkę cebulę i smażę do zeszklenia, dorzucam pieczarki, mieszam, kładę pokrywkę, podgrzewam 10 minut na średnim ogniu, w połowie mieszam. Zawartość patelni dodaję do kapusty po ok 40 min jej gotowania. Na chwilę przed wyłączeniem dodaję musztardę, mieszam. Po wyłączeniu gazu, przyprawiam świeżo zmielonym pieprzem. Smacznego!

26 marca 2012

Wegańska pascha

Pascha jest rodzajem sernika bez spodu, bez pieczenia. Tradycyjnie przygotowuje się ją ze świeżo uwarzonego sera DIY, wanilii, cukru i bakalii, raz w roku- na Wielkanoc- w związku z czym nie żałuje się składników. Bazą mojej "paschy" są moczone i zblendowane migdały. W zeszłym roku ćwiczyłam trochę z nerkowcami i bananami, ale banany za bardzo zdominowały smak deseru. Zastanawiałam się na paschą sojową- z tofu, ale doszłam do wniosku, że migdały będą bezpieczniejsze. Efekt jest na tyle satysfakcjonujący, że mogę się nim z Wami podzielić. "Sernik" może nie jest ekstra- kremowy tak jak tradycyjna pascha, ale jest smaczny, lekko słodki, ale bez przesady ;), naturalny, pachnący wanilią, zapraszam :)




Składniki
(na 8 niedużych porcji)
2 szklanki migdałów
1 szklanka żurawin i rodzynek
1 małe słodkie jabłko
spora szczypta soli
puszka mleka kokosowego 400 ml (odstanego, musi postać kilka godzin w lodówce, by móc wyciągnąć "grubą" część oddzieloną od wody kokosowej)
laska wanilii
sok z 1 dużej pomarańczy
sok z połowy większej cytryny
1/2 szklanki orzechów włoskich
dodatkowo dowolne orzechy, owoce do dekoracji, u mnie prażone migdały w całości i w płatkach, orzechy włoskie i pomarańcze

Wykonanie
Na początek migdały: obrane czy nie obrane? Możecie nie obierać, jednak uważam, że do tego deseru warto je obrać, "pascha" zyska na smaku (będzie bardziej delikatna) i wyglądzie, poza tym obieranie nie trwa długo- jeśli migdały będą dobrej jakości. Jeśli więc obieramy: zalewamy migdały wrzątkiem, odstawiamy na 10- 15 minut, wrzucamy na sitko, przelewamy zimną wodą, po tym zabiegu skórki właściwie same odchodzą. Zalewam je wodą i moczę przez noc (jeśli nie macie chęci na obieranie- moczycie przez noc bez obierania).
Jabłko ścieram na tarce, dodaję sok z pomarańczy i cytryny oraz rodzynki i żurawinę, mieszam, przykrywam i zostawiam na noc w lodówce.
Następnego dnia migdały blenduję ze szklanką gorącej wody- kilka minut, następnie przerzucam do garnka, do którego dodaję również laskę wanilii (przecinam ją wzdłuż na pół, wydłubuję nożem nasiona- wystarczy przejechać wzdłuż laski wąskim nożem i wrzucam to wszystko: laskę i nasiona do garnka). Podgrzewam mieszając na wolnym ogniu ok 10 minut. Teraz dodaję masę kokosową: po otworzeniu puszki- powinniśmy wyjąć bardzo gęstą kokosową śmietanę (wcześniej nie wstrząsamy nią, nie mieszamy, powinna odstać swoje w lodówce lub szafce, jeśli po otworzeniu okaże się, że w środku jest mleko, a nie gęsta śmietana- wstawiamy z powrotem do lodówki na kilka godzin- ważne ze względu na trzymanie formy deseru). Rozcieram drewnianą łyżką masę migdałową i kokosową, dodaję namoczone bakalie, podprażone orzechy włoskie i sól, mieszam. Masę wkładam do doniczki (z dziurką lub dziurkami- ważne), przykrywam kilkoma warstwami ręcznika papierowego obciążam (można położyć na wierzch 2 kg mąki, grochu itp.) i wstawiam do lodówki na noc lub na kilka godzin w ciągu dnia- w trakcie zmieniamy ręczniki kilkakrotnie, ja zmieniałam 4 razy.
Następnie, wykładam "sernik" na talerzyk, ozdabiam orzechami i owocami, smacznego :)

pascha wegańska

21 marca 2012

Trufle daktylowo- pomarańczowe

Dzisiaj słodkie małe kuleczki, które ośmieliłam się nazwać truflami :) Bez dodatku cukru stołowego, więc z lżejszym sercem można je jeść i poczęstować dzieci, mojej córce bardzo przypadły do gustu!
Pamiętamy oczywiście, że w daktylach też jest zawarty cukier, jednak w przeciwieństwie do cukru stołowego, posiadają one również minerały i błonnik. Są też kaloryczne (ponad 200 kcal na 100g), ale spokojnie- kulek nie da się zjeść dużo na raz, są bardzo sycące i smaczne, proste i szybkie w wykonaniu, polecam jako słodki akcent na Święta i nie tylko :)

trufle daktylowo- pomarańczowe

Skąd pomysł? Na forum wegedzieciak (klik) Alicja poleciła rozgotowanie suszonych daktyli w soku pomarańczowym i użycia jako przekładanki do ciast. Skoro Ala poleca, to ja się na to piszę :) Myślałam, że wykorzystam ją do chleba czy przełożenia wafli, ale mam wciąż jeszcze sporo orzechów włoskich, nierozpoczęta paczka karobu prosiła o uwagę ;) i tak powstał pomysł, by utoczyć trufle.
 Przepis potraktujcie jako bazę, którą można dowolnie doposażyć. W wersji dla dorosłych możecie dodać kilka łyżek lubianego likieru czy ekstraktu z wanilii, można też wzbogacić ich smak lubianymi przyprawami jak sproszkowany imbir, cynamon, może kardamon (?) czy zaostrzyć dodatkiem zmielonego pieprzu lub chili :)

Składniki
(na ok 30 szt)
ok 300 g wypestkowanych suszonych niesiarkowanych daktyli
sok wyciśnięty z jednej większej pomarańczy (nie zaszkodzi, jeśli przy wyciskaniu do miseczki dostanie się trochę miąższu, byle pestek nie było)
ok 6 czubatych łyżek karobu lub kakao
2 czubate szklanki wyłuskanych orzechów włoskich (lub więcej)
spora szczypta soli
1/2 szklanki wrzątku

Wykonanie
Daktyle płuczę, wrzucam do garnka zalewam wrzątkiem i sokiem z pomarańczy i podgrzewam na niewielkim ogniu, aż daktyle się rozpadną, a płyn odparuje (Alicja pisała o ok 20 min, u mnie od zagotowania- niecałe 10).
Orzechy prażę przez kilka minut na suchej patelni często mieszając, wrzucam do blendera, miksuję chwilę, dodaję masę daktylową, miksuje ponownie przez kilka minut. Dodaję szczyptę soli oraz 4 czubate łyżki karobu (dodawanie karobu czy kakao należy dopasować do własnego gustu, proponuję dodać na początek dwie czubate łyżki, wymieszać i stopniowo dodawać dalej, ja w sumie dodałam 4).

trufle daktylowo- pomarańczowe

Z masy formuję kuleczki wielkości małych orzechów włoskich, wstawiam do lodówki na 2-3 godziny, następnie otaczam w karobie (użyłam ok 2 czubatych łyżek), choć możecie użyć do tego zmiksowanych orzechów czy wiórek kokosowych. Smacznego!

trufle daktylowo- pomarańczowe

20 marca 2012

Barszcz biały grzybowy

Żurek znają chyba wszyscy, o nim już tu pisałam (klik), ale ręka do góry: kto zna barszcz biały? Część z Was pewnie zna, choć żurek jest bardziej popularny. A kto zna barszcz biały z dodatkiem soku z kiszonej kapusty, a nie zakwasu? Pewnie nieliczni, dlatego dzisiaj proponuję taką wersję zupy wielkanocnej. U mnie z dodatkiem suszonych grzybów, taka jest moim zdaniem najsmaczniejsza. Połączenie wywaru warzywnego, przypalonej cebuli, soku z kiszonej kapusty i wywaru grzybowego, daje najlepszy efekt.


barszcz biały, grzybowy

Przez dodatek suszonych grzybów, barszcz staje się brązowy, a nie biały ;), ale dodatek grzybów nie jest duży, 'podrasowują' smak i wartość odżywczą zupy, możecie ugotować ją bez ich dodatku.

Składniki
(dla 4 osób na dwa dni)
3 średnie marchewki
1 średnia pietruszka
kawałek selera korzeniowego
1 duża cebula
sok z kiszonej kapusty (3 szklanki lub więcej)
garść suszonych grzybów
4 listki laurowe
4 ziarenka ziela angielskiego
4 łyżki oleju
sól, ewentualnie pieprz

Wykonanie
Grzyby zalewam 4 szklankami gorącej wody, odstawiam na ok godzinę. Przekładam je do niewielkiego garnka, wlewam wodę z moczenia grzybów (przez gęste sito), zagotowuję, zmniejszam płomień na mały i gotuję pod uchyloną pokrywką przez ok godzinę.
W tym czasie przygotowuję rosół: w szerokim garnku o grubym dnie rozgrzewam oliwę, wrzucam obrane pokrojone warzywa: marchew, pietruszkę, seler, smażę mieszając przez ok 10 min, zalewam wodą (ok 2 l), zagotowuję, dodaję niepełną płaską łyżkę soli, zmniejszam płomień na mały, kładę uchyloną pokrywkę i gotuję przez 25- 30 minut. W trakcie dorzucam  listki laurowe, ziele angielskie i przypaloną cebulę (obraną kroję na 4 części, opalam każdą z nich nad palnikiem, aż się nieco przypali lub wykładam je na patelnię ceramiczną lub teflonową i prażę obracając bez dodatku tłuszczu do przypalenia). Teraz do rosołu dodaję wywar grzybowy (grzyby odkładamy- można z nich przygotować uszka, dodać pokrojone do kotletów lub zamrozić i wykorzystać później) oraz sok z kiszonej kapusty- jego ilość będzie zależała od stopnia zakiszenie i Waszego indywidualnego smaku, warto naszykować sobie ok litra i stopniowo dodawać smakując zupę.

barszcz biały grzybowy

Barszcz jemy z dodatkiem szarych klusek (klik) okraszonych podsmażoną cebulką np. lub ziemniaków z wody podanych na oddzielnym talerzu. Warto przygotować go dzień wcześniej, gdyż z czasem jest jeszcze smaczniejszy :)

19 marca 2012

Gołąbki z kaszą gryczaną i grzybami

To jedne z moich ulubionych gołąbków :) Tym razem, w trakcie ich gotowania dodałam sos z kiszonych nerkowców (klik), co i Wam serdecznie polecam. Po zakiszeniu orzechów, zmieliłam je z 1/2 szk gorącej wody i pełną szklanką soku z ogórków, reszta jak w przepisie. Jeśli nie macie chęci na robienie tego sosu, dodajcie do gotujących się gołąbków po godzinie sok z kiszonych ogórków czy kiszonej kapusty lub garść kiszonej kapusty, dzięki temu uszlachetnicie ich smak. Po prostu niebo w gębie!

gołąbki z kaszą gryczaną i grzybami

Składniki
na ok 20 bardzo nadzianych sztuk
większa główka białej kapusty
2 szklanki kaszy gryczanej
garść suszonych grzybów
1 duża cebula
1/2 kg pieczarek
łyżka sosu sojowego
4 łyżki oliwy
sól, pieprz
można dodać kilka drobno pokrojonych kiszonych ogórków
włoszczyzna do gotowania gołąbków: 2 średnie marchewki, 1 mała pietruszka, kawałek selera
sos z nerkowców przygotowany zgodnie z przepisem (klik)

Wykonanie
Grzyby zalewam 4 szklankami wrzątku, moczę przez ok godzinę. Po tym czasie wkładam je do niewielkiego garnka, zalewam wodą z moczenia przez gęste sito, zagotowuję, zmniejszam płomień na mały i gotuję z uchyloną pokrywką przez ok godzinę.
Z kapusty obrywam zewnętrzne liście, ostry nóż wbijam w kilku miejscach wokół głąba i nadkrajam ile mogę (ułatwi to znacznie stopniowe wybieranie liści). W szerokim garnku zagotowuję wodę do poziomu powiedzmy połowy wysokości główki kapusty, wkładam ją i gotuję obracając, co kilka minut wybieram po kilka liści, które są miękkie.

W trakcie obróbki kapusty przygotowuję farsz. Kaszę płuczę kilkakrotnie, za każdym razem wylewam wszelkie nieczystości, wrzucam do garnka, zalewam 3 szklankami wody, zagotowuję, dodaję płaską łyżeczkę soli i łyżkę oleju, zmniejszam płomień na mały i gotuję pod uchyloną pokrywką ok 10 min. Nakładam pokrywkę i odstawiam na 10 min.
Pieczarki płuczę, odrzucam końce trzonków, resztę dość drobno kroję. Na patelni rozgrzewam 3 łyżki oleju, wrzucam pokrojoną cebulę, smażę do zeszklenia, dodaję pieczarki, mieszam, kładę uchyloną pokrywkę i podgrzewam ok 10 min na średnim ogniu, w połowie mieszam. Dolewam łyżkę sosu sojowego, po kilku minutach dodaję kaszę gryczaną, zmiksowane z wodą z gotowania suszone grzyby (można też je pokroić, ja wolę zblendować), wszystko porządnie mieszam, zdejmuję z ognia, dosmaczam solą i pieprzem.

Z liści kapusty ścinam twarde nerwy, nakładam po 2-3 czubate łyżki farszu (farszu wychodzi dużo, więc go nie żałujcie, dzięki temu gołąbki będą pękate i pyszne) i ciasno zawijam (farsz układam na brzegu ze ściętym nerwem, zawijam raz, składam boki do środka i zawijam do końca liścia). Gotowe gołąbki układam ciasno w dwóch większych naczyniach żaroodpornych wyłożonych kilkoma liśćmi kapusty, podsypuję pokrojoną włoszczyzną, każde naczynie napełniam ok 2 szklankami wody wymieszanymi z łyżeczką soli, wkładam do rękawa piekarniczego (można też przykryć folią aluminiową) i piekę przez ok 2 godziny w piekarniku nagrzanym do ok 200 st C, w połowie dolewam sos nerkowcowy.
Gołąbki można też ugotować na gazie w szerokim garnku, który również trzeba koniecznie wyłożyć liśćmi z kapusty i przykryć nimi roladki.
Jak wszystkie dania kapuściane- również gołąbki z czasem jeszcze bardziej zyskują na smaku, lepsze będą następnego dnia, wtedy je odgrzewamy lub odsmażamy. Jeśli czujecie potrzebę polania ich sosem, można wywar, w którym roladki się gotowały zagęścić drobną kaszą lub mąką, ja je po prostu polewam czystym wywarem i włoszczyzną z gotowania.

gołąbki z kaszą gryczaną i grzybami

Pasztet bez pieczenia z zielonego groszku i z zielonym pieprzem

Od dzisiaj zaczynam cykl inspiracji świątecznych :) Tuż przed Świętami nigdy nie ma czasu na zapiski blogowe, a po Świętach nie chce się wracać do tych potraw, zwłaszcza, że za chwilę będę cieszyć się prawdziwą wiosną z całym jej przybytkiem, ale to niebawem :)

pasztet bez pieczenia z zielonego groszku

Dzisiaj szybki, prosty i pyszny pasztet z zielonego groszku, którego słodycz przełamałam sporym dodatkiem zielonego pieprzu i czosnku. Pasztetu nie pieczemy, wystarczy po przyrządzeniu włożyć masę do szklanki, kubka, miseczki i schować do lodówki do zastygnięcia.
 
Składniki
2 czubate szklanki mrożonego groszku
3 łyżki oleju
średnia cebula
1 czubata łyżka zielonego pieprzu w ziarnach
3 duże ząbki czosnku
5 czubatych łyżek uprażonego na suchej patelni słonecznika
2 czubate łyżki posiekanego koperku (aktualnie z mrożonki)
sól (ok 1 płaskiej łyżeczki)
3 czubate łyżki kaszy manny lub innej drobnej, ewentualnie mąki

 Wykonanie
Groszek wrzucam na sitko, przelewam wodą. Na patelni rozgrzewam olej, smażę na nim pokrojoną cebulę do zeszklenia, dodaję groszek, podgrzewam chwilę, wlewam 1/4 szklanki wody i podgrzewam 5 minut lub nieco dłużej- sprawdzamy groszek łopatką czy jest miękki.
Do blendera wrzucam słonecznik, miksuję chwilę, dodaję zawartość patelni /patelnię odstawiamy, nie myjemy ;)/ i miksuję, jeśli macie problem można kapnąć odrobinę wody, ale całość nie musi być zmiksowana jakoś ekstra gładko: niedomiksowane kawałki słonecznika przyjemnie chrupią, a kawałki groszku dodają całości uroku :) Zresztą groszek można rozgnieść widelcem, a słonecznik wrzucić do woreczka i ubić nieco wałkiem np.- to na wypadek gdybyście nie mieli blendera :)
Na patelnię wrzucam pieprz w całości (można go częściowo rozbić, ale ja wolę w całości) nie bojąc się ilości, podgrzany zielony pieprz jest super :), po chwili dodaję zmiksowaną pastę, płaską łyżeczkę soli, 2 łyżki wody i kaszę, porządnie wszystko mieszam podgrzewając przez kilka minut. Dodaję koperek i przeciśnięty przez praskę czosnek, mieszam, wyłączam gaz i zostawiam na ok 10 minut. Po tym czasie sprawdzamy czy smakowo wszystko jest ok, wg mnie było, więc zapakowałam masę do przelanej zimną wodą foremki- w tym wypadku szklanki i wstawiam do lodówki na kilka godzin, a najlepiej na noc. Masę dorzucam stopniowo, dociskając wkładane warstwy łyżką lub dłonią.

pasztet z zielonego groszku, bez pieczenia

 Po zastygnięciu wystarczy pasztet obrysować nożem, odwrócić do góry nogami, potrząsnąć i zjadać :) w formie krojonej lub smarowanej.

pasztet z zielonego groszku, z zielonym pieprzem

 To tyle :) Smacznego!

pasztet z zielonego groszku, z zielonym pieprzem

Z ogromną przyjemnością dodaję przepis do zielonej akcji Pinkcake

16 marca 2012

Barszczyk tarty

Barszcz gotuję na różne sposoby, ale ten jest najbardziej lubiany przez moją córkę- gdy warzywa są starte na drobnych oczkach, przynajmniej w większości :)- trochę słodki, trochę kwaśny, na koniec zaostrzony nieco pieprzem i przeciśniętym czosnkiem. Niewymyślny, smaczny i lekki, idealny na przedwiośniu :)

barszczyk tarty


Składniki
(dla 4- 6 osób)
2 kg buraków
2 średnie marchewki
małe słodkie jabłko
średnia pietruszka
1 większa cebula
kawałek selera korzeniowego
3 listki laurowe
4 ziarenka ziela angielskiego
3 duże ząbki czosnku
3 łyżki oliwy
sok wyciśnięty z jednej średniej cytryny
sól, pieprz
można dodać posiekanego koperku (z mrożonki o tej porze roku)

Wykonanie
Umyte buraki wrzucam do garnka, zalewam wodą do poziomu buraków, zagotowuję i gotuję na małym ogniu pod przykryciem 30- 40 min, sprawdzamy widelcem czy nieco zmiękły. Studzę, odcinam końce, cienko obieram i trę na tarce o drobnych skośnych oczkach (jeśli buraki są odpowiednio miękkie- pójdzie sprawnie, jeśli są za twarde- częściowo zetrzyjcie na grubszych oczkach).
W szerokim garnku o grubym dnie rozgrzewam oliwę, wrzucam pokrojoną w kostkę cebulę, smażę do zeszklenia, dorzucam obraną i startą na drobnych ukośnych oczkach włoszczyznę: marchew, pietruszkę, seler, podgrzewam mieszając przez kilka minut, dodaję buraki, po kilku minutach wodę- 2 litry, zwiększam płomień, zagotowuję, wrzucam sól (na początek płaska łyżka- potem będziemy doprawiać), zmniejszam płomień na mały i gotuję z uchyloną pokrywką ok 25 minut. W trakcie wrzucam liście laurowe, ziele angielskie i starte na tarce (jakiejkolwiek- jabłka i tak się rozpadną) obrane jabłko.
Na koniec wciskam przez praskę czosnek, dodaję sok z cytryny, mieszam i wyłączam gaz. Teraz doprawiamy zupę dodatkową ilością soli (u mnie czubata łyżeczka) i zaostrzamy świeżo zmielonym pieprzem, można dodać koperek lub natkę jeśli macie. Z garnka każdy dobiera porcje sam w zależności od tego cz woli więcej płynu czy warzyw :) Zjadamy solo lub z ugotowanymi ubitymi ziemniakami z dodatkiem podsmażonej cebulki, podanymi osobno. Smacznego :)

 barszczyk tarty

11 marca 2012

Batony śniadaniowe

Dzisiaj zapraszam Was na batoniki, które podbiły podniebienie mojej córy, która dodatkowo twierdziła do tej pory, że nie lubi żurawiny ;) Proste w wykonaniu, satysfakcjonujące w "gębie", bardzo sycące. Chrupkie na zewnątrz, miękkie i wilgotne w środku.

batoniki śniadaniowe

Przepis potraktujcie jako bazę do własnych wariacji, możecie recepturę wzbogacić o orzechy, płatki migdałowe czy wiórki, można dodać lubiane przyprawy typu cynamon czy imbir, mieszać rodzaje płatków itp. Technikę, na której się oparłam podpatrzyłam u Ali (klik), która do keksu jabłkowego namoczyła suszki na noc w startych jabłkach, ja oprócz owoców- namoczyłam też płatki, dzięki temu wszystko było odpowiednio wilgotne i smakowite, następnego dnia wystarczy jedynie dodać pestki dyni, słonecznika i upiec. Proste? Bardzo polecam :)

batony śniadaniowe


Składniki
(na 10-12 batoników)
piekłam w formie 30 cm x 12 cm
2 szklanki płatków owsianych górskich (ja tym razem zmieszałam pół na pół owsiane z żytnimi)
100 g lubianych niesiarkowanych suszonych owoców (u mnie żurawina z rodzynkami, z przewagą żurawiny)
2 łyżki słodu ryżowego lub innego neutralnego (może być syrop z agawy czy miód)
1/2 kg słodkich jabłek (2 większe)
2 łyżki soku z cytryny
1 płaska łyżeczka soli
szklanka uprażonych ziaren: pestki dyni, słonecznik, sezam (pestek dyni najwięcej, najmniej sezamu- czubata łyżka)

Wykonanie
Obrane jabłka ścieram na tarce o drobnych oczkach, dodaję wypłukane i pokrojone rodzynki i żurawinę, sól, płatki, syrop i sok z cytryny, wszystko porządnie mieszam, nakrywam i wstawiam na noc do lodówki.
Następnego dnia dodaję uprażone ziarna dyni, słonecznika i sezam (prażę na wspólnej patelni dorzucając ziarna od największego: najpierw dynia, po kilku minutach słonecznik, na końcu sezam), mieszam. Przerzucam do blaszki wyłożonej papierem do pieczenia, dociskam mocno zwilżoną ręką. Piekę w piekarniku nagrzanym do ok 200 st C przez ok 30 min. Zostawiam jeszcze na 10- 15 min w piekarniku. Kroję ostrym nożem na porcje (wyszło 10) w formie, na razie bez wyciągania i zostawiam do całkowitego wystygnięcia. Potem można przełożyć np. do zamykanego słoika, u mnie nie doczekały przełożenia, ale polecam, bo z czasem smakują coraz lepiej :)

batoniki śniadaniowe

2 marca 2012

Surówka z czerwoną kapustą, z marchewką, jablkiem i słonecznikiem

W tym roku królową jesienno- zimowych surówek jest u mnie czerwona /czyli fioletowa ;)/ kapusta.

surówka z czerwonej kapusty, z jabłkiem, marchewką i prażonym słonecznikiem

Robię z niej tak zwaną "surówkę pałowaną" ;) Po pokrojeniu kapusty, posypaniu szczyptą soli i wymieszaniu z niewielką ilością oliwy, ubijam ją pałką przez kilka minut, aż białe części nabiorą jasnofioletowej barwy.

surówka z czerwonej kapusty, z jabłkiem, marchewką i prażonym słonecznikiem

"Pałowanie" odpowiednio zmiękcza kapustę, staje się ona bardziej soczysta i pyszna :) Spróbujcie, od kiedy "odkryłam" ten sposób, nikt mnie nie przekona do obgotowywania tego warzywa ;)
Bazą każdej tak przygotowanej kapusty jest u mnie- podobnie jak w surówkach marchewkowych (klik)- słodkie jabłko starte na tarce o dużych oczkach, zmieszane z sokiem z cytryny, do tego oczywiście sól.

podstawa surówki z czerwonej kapusty

Dalsze dodatki wg upodobań, dzisiaj pyszna wersja z dodatkiem marchewki, musztardy i prażonego słonecznika, polecam :)

Składniki
(dla 4 osób)
ok 400 g czerwonej kapusty
1 średnie słodkie jabłko
3 łyżki soku z cytryny
1 średnia marchewka
4 łyżki oliwy
czubata łyżeczka musztardy
2- 3 czubate łyżki uprażonego na suchej patelni słonecznika

Wykonanie
Kapustę szatkuję, wrzucam do miski, posypuję szczyptą soli, mieszam z 2 łyżkami oliwy i ubijam pałką do momentu, aż białe części zmienią kolor na jasnofioletowy.
Obrane jabłko ścieram na tarce o dużych oczkach, mieszam z sokiem z cytryny, łączę z kapustą, dodaję startą na grubej tarce marchew. Pozostałą oliwę mieszam z musztardą, dodaję do surówki, dosmaczam solą, dorzucam uprażone pestki, Smacznego :)

surówka z czerwonej kapusty, z jabłkiem, marchewką i prażonym słonecznikiem