23 grudnia 2014

Ciasto z kaszy jaglanej z solonym karmelem

Świąteczne ciasto z kaszy jaglanej, przyjemnie cytrusowe, nafaszerowane rodzynkami, względnie słodkie, bardzo udane.
Przygotowałam do niego polewę z solonego karmelu, która stanowi wspaniałe dopełnienie nie tylko tego deseru, przygotujcie ją obowiązkowo.
Proporcje do ciasta zaczerpnęłam od Ali (klik), zamieniłam tofu na moczone nerkowce, nie robiłam spodu i dodałam moc rodzynek namoczonych w soku z pomarańczy. Nie nazwałabym ciasta sernikiem, raczej pomarańczowym ciastem z kaszy jaglanej, na niedzielę lub nadchodzące Święta.



Ciasto
Na formę o średnicy 22 cm
2 szklanki rodzynek
sok wyciśnięty z dwóch średnich pomarańczy
łyżka startej skórki pomarańczowej
laska wanilii
4 łyżki soku z cytryny lub z kiszonej kapusty
szklanka kaszy jaglanej
szklanka nerkowców
3 szklanki niesłodzonego mleka roślinnego (2 szklanki mleka do gotowania kaszy, szklanka do jej roztarcia)
2-4 łyżki słodu (z bezglutenowych np. ryżowy)
4 łyżki oleju
3 czubate łyżki mąki ziemniaczanej
szczypta zmielonego kardamonu (niekoniecznie)
można dodać szczyptę sproszkowanej kurkumy do gotowania kaszy (dla koloru)

Solony karmel
1/4 szklanki dowolnego słodu lub syropu z agawy
4 czubate łyżki gęstej części mleka kokosowego
1/2 łyżeczki soli


Wykonanie
Przepłukane nerkowce zalewam wodą i moczę przez kilka godzin, optymalnie całą noc.
Przepłukane na sitku rodzynki mieszam z sokiem z pomarańczy i skórką, odstawiam w zamkniętej folią misce do lodówki na kilka godzin.
Kaszę przelewam wrzątkiem na gęstym sitku i płuczę pod bieżącą wodą, przekładam do garnka, zalewam 2 szklankami mleka, dodaję rozkrojoną laskę wanilii i wydłubane z niej ziarenka, zagotowuję, zmniejszam płomień na mały, kładę uchyloną pokrywkę i gotuję przez ok 10 minut, aż płyn się wchłonie, a kasza zaskwierczy. Wyłączam gaz i zamykam ściśle pokrywką na kilkanaście minut.
Nerkowce miksuję na serek z dodatkiem soku z kiszonej kapusty i 1/4 masy rodzynkowej.
Kaszę miksuję żyrafą wlewając stopniowo mleko i olej, łączę z nerkowcami i rodzynkami, mieszam. Teraz dodajemy tyle słodu ile nam pasuje, ja dodałam dwie łyżki i szczyptę kardamonu. Całość porządnie mieszam, dodaję mąkę ziemniaczaną, wkładam do formy (jeśli macie tortownicę bez zdejmowanej obręczy, wyłóżcie ją papierem do pieczenia), wstawiam do piekarnika nagrzanego do 180 st C przez ok 50 minut, aż wierzch się zarumieni. Studzę w formie i wstawiam do lodówki na kilka godzin.
Karmel. W małym garnuszku ustawionym na niedużym płomieniu podgrzewam słód mieszając przez kilka minut (7-8, do 10), aż zgęstnieje i zmieni kolor na ciemniejszy. Dodaję śmietankę kokosową i sól i podgrzewam przez kolejne 2 minuty. Gotowym sosem polewamy deser lub wstawiamy do lodówki, tam zgęstnieje jeszcze bardziej.

21 grudnia 2014

Boczniaki w sosie pieczeniowym

O sosie pieczeniowym myślałam już od jakiegoś czasu, ostatecznie do jego przygotowania zmobilizował mnie Jamie Oliver (klik). Swój sos przygotowałam jednak na bazie pieczonych korzeni, bo tak zawsze sobie go wyobrażałam. Nie przecedzałam, a zmiksowałam, dzięki czemu wyszedł gęsty bez zaprawiania mąką. Gotową miksturę zmieszałam z kiszonymi ogórkami i pieczonymi boczniakami, coś pysznego mówię Wam :)
Tak przygotowane boczniaki mogą być serwowane na ciepło, jako gulasz np. lub po schłodzeniu jako przystawka. Nie ma obowiązku oczywiście łączyć sosu z grzybami, możecie go sparować z fasolą, ciecierzycą, super będzie pasował do różnego rodzaju klusek, klopsików itp.


Składniki
sos
3 średnie marchewki
1 pietruszka
kawałek selera
2 średnie cebule
3 liście laurowe
4 ziarenka ziela angielskiego
5 łyżek sosu sojowego
6 małych kiszonych ogórków
po niepełnej płaskiej łyżeczce pieprzu ziołowego i sproszkowanego imbiru
spora szczypta mielonej gałki muszkatołowej
czubata łyżeczka suszonego majeranku
łyżka lubianej musztardy
pieprz
sól
4 łyżki oleju
1/2 szklanki przecieru pomidorowego (passaty) lub soku

boczniaki
1/2 kg boczniaków
4 łyżki oleju

dodatkowo
6 kiszonych ogórków



Wykonanie
Obrane marchewki pietruszkę i seler kroję na kawałki, cebulę na ćwiartki (obierki cebulowe warto zostawić i dodać w trakcie pieczenia warzyw), wkładam do naczynia żaroodpornego jedną warstwą, mieszam z czterema łyżkami oleju, posypuję kilkoma szczyptami soli, nakrywam rękawem piekarniczym lub folią aluminiową i wstawiam do piekarnika nagrzanego do ok 200 st C. Po 30 minutach zdejmuję folię, dorzucam obierki cebuli i piekę jeszcze przez 40 minut lub nieco dłużej, warzywa mają się przypiec, w trakcie mieszamy przynajmniej dwa razy.
W garnku zagotowuję 3 szklanki wody, wrzucam zawartość naczynia, liście laurowe, ziarenka ziela angielskiego i przecier, gotuję przez 10 minut. Wyciągam obierki, liście i ziele, ustawiam płomień na najmniejszy i miksuję żyrafą do uzyskania konsystencji gęstego sosu. Przyprawiam musztardą, sosem sojowym, imbirem, gałką, pieprzem ziołowym oraz roztartym w palcach majerankiem, dodaję pokrojone w kostkę ogórki. Teraz spróbujcie i zdecydujcie czy warto przyprawić całość kilkoma szczyptami soli oraz mielonym pieprzem.
W trakcie przygotowania sosu rozprawiam się również z boczniakami. Oczyszczone i osuszone kroję na kawałki na kęs, mieszam z olejem, wykładam jedną warstwą na dużej blaszce wyłożonej papierem do pieczenia, wkładam do piekarnika nagrzanego do ok 200 st C i piekę do zarumienienia (20 minut lub chwilę dłużej), po wyjęciu z pieca mieszam z gotowym sosem, chwilę podgrzewam całość. Zjadamy na ciepło lub po schłodzeniu. Danie warto przygotować dzień wcześniej, by smaki dobrze się połączyły.


15 grudnia 2014

Pieczone buraki z pastą tatarską z czerwonej soczewicy

Pastę tatarską z soczewicy robię już od jakiegoś czasu, na kanapki, jest niezwykle szybka w przygotowaniu, minimalistyczna w dodatkach i smakowo zadowalająca. Jeśli dodacie do niej nieco więcej wody, odrobinę przecieru pomidorowego oraz majeranek, otrzymacie świetny sos do makaronu.
Tymczasem stworzyłam z niej omastę do pieczonych buraków, bez których żadne Święta się nie liczą. Super połączenie! Dodatkowo, jeśli chcecie, by danie było bardziej treściwe, możecie dołączyć ugotowaną kaszę gryczaną.




Składniki
buraki
ok kg małych buraków
kilka łyżek oleju/ oliwy
sól
2 - 3 większe ząbki czosnku

sos tatarski z soczewicy
szklanka czerwonej soczewicy
łyżeczka zmielonej kolendry
łyżeczka czarnej soli
4 małe kiszone ogórki
można też dodać kawałek drobno pokrojonej cebuli, marynowane grzybki itp
ewentualnie szczypta zwykłej soli
4 łyżki oleju


Wykonanie
Buraki myję, szoruję szczoteczką, suszę, ścinam końcówki. Wrzucam do miski, mieszam z czterema łyżkami oleju, posypuję dwoma większymi szczyptami, przekładam do rękawa piekarniczego zamkniętego z jednej strony klipsem (jeśli go nie macie- wrzucacie do naczynia żaroodpornego i nakrywacie folią aluminiową), zamykam klipsem drugi koniec, wkładam do nagrzanego do ok 200 st C piekarnika w naczyniu żaroodpornym i piekę 40 minut. Po tym czasie uwalniam buraczki z rękawa, wsypuję do naczynia żaroodpornego i piekę jeszcze 30- 40 min- aż się nieco przypieką (mieszam raz w połowie pieczenia). Po wyjęciu z pieca i lekkim przestudzenia, kroimy warzywa w plasterki, ćwiartki lub kostkę, jak wolicie. Na patelni rozgrzewam kolejne 4 łyżki oleju, wciskam przez praskę czosnek, wrzucam buraki, posypuję szczyptą soli, mieszam, wyłączam gaz, kładę pokrywkę i zostawiam na kilka minut. Buraki fajnie przejdą czosnkiem i nie będą suche.
W trakcie pieczenia buraków, przygotowuję soczewicę. Dobrze jest ją namoczyć przez godzinę, będzie bardziej strawna i szybciej się ugotuje. Na czterech łyżkach oleju podgrzewam kolendrę na wolnym ogniu przez niecałą minutę, bardzo powoli wlewam 1 i 1/2 szklanki wody, dodaję przepłukaną na sitku soczewicę, zagotowuję, zbieram szum i gotuję przez 10 minut pod uchyloną pokrywką (jeśli soczewica była krócej moczona, być może trzeba będzie dolać jeszcze wodę i gotować do miękkości). Dodaję czarną sól oraz drobno pokrojone ogórki, częściowo rozcieram tylną stroną łyżki. Po lekkim przestudzeniu dodatkowo dowolnie przyprawiamy. Po zmieszaniu z burakami, skrapiamy całość oliwą. Całość dobrze zmakuje zarówno na ciepło jak i na zimno.

12 grudnia 2014

Pasztet z grochu z paloną cebulą i glazurą musztardową

Pasztetów z grochu upiekłam w swoim życiu kilka i trochę mi zajęło dobranie proporcji składników mokrych, by pieczeń nie wyszła sucha czy krucha. Kiedy proporcje już zagrały, postanowiłam trochę zaszaleć z przyprawami. Dzisiejszy pasztet jest podkręcony mieloną kolendrą, dużą dawką wędzonej papryki, przypaloną cebulą i wierzchnią warstwą pełnoziarnistej musztardy, efekt mistrzowski w smaku i aromacie. Zjedliśmy go bez żadnych dodatków, nawet chleb nie był potrzebny :)





Składniki
(na keksówkę o długości 30 cm)
2 szklanki łuskanego grochu
2 średnie marchewki
3/4 szklanki kaszy jaglanej
1/4 szklanki oleju + 4 łyżki
łyżka wędzonej papryki
czubata łyżeczka zmielonej kolendry
2 czubate łyżeczki majeranku
4 małe cebule
8 czubatych łyżeczek musztardy pełnoziarnistej
niepełna płaska łyżka soli




Wykonanie
Groch moczę przez noc. Następnego dnia płuczę na sitku, przekładam do garnka o grubym dnie, zalewam pięcioma szklankami wody, zagotowuję, zbieram szum, zmniejszam płomień na mały i gotuję pod uchyloną pokrywką. Po 20 minutach gotowania, dodaję stopniowo dodatki. Obrane i pokrojone na ćwiartki cebule przypalam z każdej strony na suchej patelni, wrzucam do garnka. Na tej samej patelni podgrzewam 1/4 szklanki oleju, sypię wędzoną paprykę i kolendrę, podgrzewam mieszając przez niepełną minutę, przelewam powoli do garnka, Wrzucam również startą na grubych oczkach tarki marchewkę, niepełną płaską łyżkę soli oraz przelaną na drobnym sitku wrzątkiem i przepłukaną kaszę jaglaną. Po dodaniu kaszy, całość powinna się jeszcze gotować 10 minut. Po tym czasie wyłączamy gaz, nie przejmujemy się, że konsystencja nie wygląda na pasztetową, zamykamy pokrywką i zostawiamy na kilkanaście minut. Następnie, dodając 4 łyżki oleju, miksuję masę żyrafą. Dodaję roztarty w palcach majeranek, można wcisnąć przez praskę kilka ząbków czosnku. Przekładam do foremki wyłożonej papierem do pieczenia i wstawiam do piekarnika nagrzanego do ok 200 st C. Po 20 minutach pieczenia wyciągam formę, wykładam łyżeczkami musztardę, rozsmarowując sprawiedliwie po całej powierzchni. Piekę jeszcze 20 - 25 minut, aż wierzch gorczycowy ładnie się przypiecze. Wyjmujemy z formy i kroimy po całkowitym wystudzeniu pasztetu.

10 grudnia 2014

Jaglane brownie z tahini i suszonymi śliwkami

O jaglanym brownie z takim składem pomyślałam w trakcie robienia pralinek z tahini (klik). Otrzymałam ciasto w czekoladowym klimacie, odpowiednio ciężkie i sycące, z wyczuwalną nutą poamarańczy i pasty sezamowej. Wilgotne w środku, z przyjemnie zapieczonym wierzchem.





Składniki
1/2 szklanki kaszy jaglanej
1 i 1/2 szklanki miękkich suszonych śliwek
4 czubate łyżki tahini
8 czubatych łyżek śmietanki kokosowej (grubej części mleka kokosowego)
sok wyciśnięty z 1 pomarańczy
łyżka skórki otartej z wyszorowanej pomarańczy
6 - 8 czubatych łyżek karobu (lub kakao)
szczypta soli
można dodać lubiane przyprawy korzenne, orzechy czy żurawinę

Wykonanie
Kaszę przelewam wrzątkiem na gęstym sitku i płuczę pod bieżącą wodą. Przekładam do garnka, zalewam szklanką wody, zagotowuję, sypię niepełną płaską łyżeczkę soli, zmniejszam płomień na mały i gotuję przez kilka minut pod uchyloną pokrywką przez kilka minut aż woda się wygotuje, a kasza zaskwierczy. Odstawiam pod zamkniętą pokrywką na około 10 minut.
Do blendera wrzucam śliwki (jeśli są twarde, trzeba je pomoczyć w ciepłej wodzie i wstępnie pokroić) i blenduję ze śmietanką kokosową, tahini i sokiem z pomarańczy, łączę z kaszą i miksuję do uzyskania dość gładkiego kremu. Mieszam ze skórką pomarańczową i taką ilością karobu, by smak odpowiadał naszym gustom. Teraz można dodać orzechy czy przyprawy, dodatkową porcję soli dla złamania smaku. Masę przekładam do keksówki wyłożonej papierem do pieczenia, piekę w piekarniku nagrzanym do 180 st C przez 40 minut. Wyciągamy z formy i kroimy po przestudzeniu. Wierzch można posypać wiórkami czy orzechami.

8 grudnia 2014

Piernikowe trufle z tahini

Błyskawiczne trufle, pralinki w świątecznym klimacie. Tym razem uformowałam je z tahini i suszonych śliwek, do tego garść przypraw piernikowych i orzechów. Tak powstały drobne przyjemności z wyczuwalnym chałwowym posmakiem.




Składniki
(na 10 sztuk)
2 czubate łyżki tahini
6 miękkich suszonych śliwek
2 czubate łyżeczki karobu lub kakao
łyżeczka sproszkowanego cynamonu
po szczypcie zmielonej gałki muszkatołowej, kolendry i soli
czubata łyżeczka startej na drobnej tarce skórki pomarańczowej (opcjonalnie)
czubata łyżka śmietanki kokosowej lub 4 łyżki mleka roślinnego
garść grubo posiekanych orzechów
do obtoczenia karob lub zmielone orzechy

Wykonanie
Tahini blenduję chwilę ze śliwkami, dodaję karob i przyprawy, mieszam. Dodaję śmietankę kokosową lub mleko, na koniec mieszam z posiekanymi orzechami. Wstawiam na godzinę do lodówki. Po wyjęciu formuję niewielkie kulki, obtaczam w karobie (lub orzechach).

5 grudnia 2014

Ratunkowe pierniczki ze słonecznika

Zbliżają się Święta i z tej okazji chciałabym pokazać kilka fajnych pomysłów świątecznych już teraz, później nie będę miała niestety czasu na blogowe sprawy.
Na początek pierniczki... ze słonecznika. Nazwałam je ratunkowymi z kilku powodów, po pierwsze ciasto nie musi dojrzewać, poza tym są wegańskie i bezglutenowe. Takie ciasteczka możecie przygotować z migdałów czy orzechów laskowych, ale chciałam pokazać, że pospolity słonecznik również daje radę. Do masy wybrałam suszoną żurawinę dla złamania smaku, ale możecie użyć rodzynek, daktyli lub miksu suszonych owoców.





Składniki
(na 1 blachę ciastek)
2 szklanki słonecznika
szklanka suszonej żurawiny (możecie też użyć rodzynek, daktyli lub miksu wymienionych)
2 łyżeczki zmielonego cynamonu
2 łyżeczki karobu lub kakao
pół łyżeczki sproszkowanego imbiru
po szczypcie zmielonej kolendry, gałki muszkatołowej i soli
łyżka startej na drobnej tarce skórki pomarańczowej ze sparzonej i wyszorowanej pomarańczy
2 łyżki dowolnego słodu (słód jest istotny jako łącznik, więc nie pomińcie tego składnika)

Wykonanie
Słonecznik mielę drobno w blenderze, dodaję wypłukane i wstępnie pokrojone suszki, chwilę blenduję, dorzucam skórkę, słód, przyprawy i porządnie mieszam. Ciasto warto chwilę wyrobić dłońmi, by pod wpływem ciepła wydobyć tłuszcz z nasion, który nada odpowiedniej lepkości masie.
Nakładam folię na miskę i wstawiam na ok 30 min do zamrażalnika lub przynajmniej na godzinę do lodówki (w lodówce może się chłodzić przez kilka godzin, nawet całą noc).
Następnie wyciągam partie ciasta (reszta niech sobie spokojnie czeka w lodówce, zwłaszcza, gdy w domu jest ciepło, a kuchenka pracuje na czterech palnikach) i wałkuję (najlepiej to zrobić na papierze do pieczenia) na grubość 3 - 4 mm, przy zbyt mocnym rozwałkowaniu masa zacznie się kruszyć. Wycinam foremką ciasteczka, przekładam na blaszkę wyłożoną papierem i piekę w piekarniku nagrzanym do ok 180 st C aż się zarumienią - ok 10 minut. Najlepiej smakują po całkowitym wystudzeniu. W dalszej kolejności można je oczywiście ozdobić lukrem, tak jak tradycyjne pierniczki.

26 listopada 2014

Chipsy z brukselki

Jedyny powód, dla którego moje dziecko prosi, by do listy zakupów dorzucić brukselkę - chipsy z brukselki! Świetna przekąska sama w sobie lub dodatek do kremowych zup. Nie namawiam Was do dzielenia na listki brukselek, na to sama jestem zbyt leniwa, ale do wykorzystania odrzucanych wierzchnich liści kapusty, czyli kuchnia recyklingowa. Oczywiście zepsute, pożółkłe liście się nie nadają, wybieramy jędrne, zielone.



Składniki
garść wierzchnich liści brukselki
odrobina oleju
sól
tyle właściwie wystarczy, ale możecie bazę urozmaicić o pieprz, słodką paprykę lub wędzoną, przeciśnięty przez praskę czosnek, płatki drożdżowe itp.



Wykonanie
Liście skrapiam niewielką ilością oleju, wrzucam na suchą patelnię jedną warstwą (to ważne, jeśli macie dużo liści, podzielcie je sobie na partie) i piekę przez kilka minut co jakiś czas mieszając, aż się miejscami przybrązowią. Posypuję solą i ewentualnie innymi przyprawami. Zjadamy zaraz po przygotowaniu, najlepiej smakują na ciepło.

20 listopada 2014

Pudding z pęczaku

Pęczak, jedna z moich ulubionych kasz, w wersji śniadaniowej.
Ugotowane ziarna zmiksowane na drobną kaszkę, polane niewielką strużką roślinnego mleka i słodu, do tego dowolne ziarna, orzechy, owoce (granat bardzo pasuje), co kto lubi.
Po takim śniadaniu, wyjście z domu, poza którym jest ostatnio dość paskudnie, nie jest już takim bólem.



Składniki
(dla 3 - 4 osób)
szklanka pęczaku
sól
mleko roślinne w dowolnej ilości
słód, syrop lub sok do smaku
dowolne orzechy, ziarna, zmielone siemię lniane, można dodać cynamon czy imbir

Wykonanie
W garnku zagotowuję 3 szklanki wody, dodaję wypłukaną kaszę, zbieram szum, sypię łyżeczkę soli, zmniejszam płomień na mały, kładę uchyloną pokrywkę i gotuję do wygotowania wody (ok 25 minut). Zamykam pokrywką i zostawiam kaszę na ok 10 minut. Szykuję szklankę gorącej wody i stopniowo wlewam ją do pęczaku, miksując żyrafą do uzyskania konsystencji puddingu (tę bazę możecie przygotować wieczór wcześniej i następnego dnia podgrzać z niewielką ilością wody). Wykładam do miseczek, każdą porcję polewam odrobiną zimnego mleka, niewielką ilością słodu, posypuję dodatkami. Pudding smakuje najlepiej, gdy dobieramy porcje kaszy z odrobiną mleka, słodu i dodatków w niezmieszanej formie, dla mnie mistrz :)

14 listopada 2014

Dynia z jarmużem, pęczakiem i sosem z tahini

Zaczął się sezon na jarmuż, więc i u mnie nie może go zabraknąć. Dzisiaj jarmuż gotowany na parze z dodatkiem pieczonej dyni i pęczaku. Sos z tahini jest tu idealnym łącznikiem, wspaniale podkręca smak. Danie możecie potraktować jako ciepły obiad, ale moim zdaniem jeszcze lepiej smakuje po odstaniu.
Użyłam dyni butternut, która jest jedną z niewielu odmian akceptowanych przez moją córkę i jednocześnie moją ulubioną. Łatwo ją pokroić, nie trzeba obierać (chociaż obrana prezentuje się przyjemniej) i ma pyszny, maślany smak.




Składniki
(dla 4 osób)
ok 600 g dyni (użyłam butternut)
3 średnie liście jarmużu
1/2 szklanki pęczaku
4 łyżki oleju
sól
sos
2 pełne łyżki tahini
6 - 8 łyżek ciepłej wody
2 łyżki soku z cytryny
łyżka sosu sojowego
łyżeczka ostrego sosu (ja użyłam sosu sriracha z fermentowanych chili, zmontowanego wg tego przepisu), harissa lub mielone chili
łyżka suszonej żurawiny (niekoniecznie)

Wykonanie
Dynie kroję w kostkę "na kęs", mieszam z czterema łyżkami oleju, posypuję szczyptą soli, mieszam i piekę w żaroodpornym naczyniu w piekarniku nagrzanym do ok 200 st C przez ok 40 minut, aż warzywa miejscami się przypieką, w trakcie mieszam przynajmniej raz. Jeśli macie dynię o twardej skórze, przed pieczeniem trzeba ją obrać.
W garnku zagotowuję 2 i 1/2 szklanki wody, wrzucam przepłukany pęczak, zbieram szum, sypię niepełną łyżeczkę soli i gotuję na małym ogniu pod uchyloną pokrywką do wyparowania wody (ok 25 minut). Po tym czasie zamykam garnek pokrywką i zostawiam na kilkanaście minut.
Jeśli liście jarmużu są bardzo zanieczyszczone, trzeba je wymoczyć przez kilkanaście minut w zimnej wodzie. Po przepłukaniu, wycinam główny nerw, zwijam zieleninę w roladki i kroję na mniejsze kawałki, gotuję w garnku do gotowania na parze przez 10 minut.
Łączę składniki sosu, ilość wody będzie zależała od tego, jaką tahini posiadacie, bardziej gęsta będzie wymagała większej ilości. Jeśli dodajecie żurawinę, przepłuczcie ją i pokrójcie na mniejsze kawałki.
Mieszam porządnie z sosem pęczak i jarmuż, na koniec delikatnie mieszam z dynią. Tak jak pisałam we wstępie, całość lepiej smakuje po przegryzieniu smaków. Przed podaniem można posypać sezamem lub prażonym słonecznikiem.

10 listopada 2014

Hummus z pieczonego kalafiora

Dzisiejszy przepis dedykuję tym osobom, które nie mogą się zaprzyjaźnić ze smakiem klasycznego hummusu (klik), ale i wszystkim pozostałym. Wersja kalafiorowa polega na zamianie ciecierzycy na pieczone różyczki kalafiora w aromatycznych przyprawach i jest to jedna z najlepszych hummusowych wariacji, jakie miałam okazję spróbować.




Składniki
ok 1 kg kalafiora
4 czubate łyżki nieoczyszczonego sezamu lub 2 czubate łyżki tahini
sok wyciśnięty z połowy cytryny
po pełnej łyżeczce zmielonych przypraw: kozieradki, kolendry, kuminu, kurkumy i słodkiej czerwonej papryki lub solidna łyżka ulubionej mieszanki curry
sól
2 duże ząbki czosnku
ok 10 łyżek oleju + oliwa / olej do polania gotowej pasty
do posypania za'atar, sezam lub prażony słonecznik, natka lub przemacerowany jarmuż, u mnie dodatkowo owoce granatu

Wykonanie
Przepłukany i osuszony kalafior dzielę na mniejsze różyczki. Do naczynia, w którym będę piekła warzywa, wlewam 5 łyżek oleju i przyprawy: kozieradkę, kolendrę, kumin, kurkumę, paprykę i pełną łyżeczkę soli, mieszam. Dorzucam kalafior (warto, aby naczynie było na tyle duże, by piec różyczki jedną warstwą) i porządnie mieszam z olejem i przyprawami. Wkładam do piekarnika nagrzanego do ok 200 st C i piekę przez ok 40 minut lub chwilę dłużej, aż warzywa się nieco przypieką, w trakcie mieszam raz. Po wyjęciu z pieca studzę.
Jeśli macie tahini, zaczynamy od niej, trzeba ją najpierw zmiksować w blenderze z dodatkiem soku z cytryny. Jeśli działacie z sezamem, miksujemy go w wysokoobrotowym blenderze na sucho do rozdrobnienia, następnie dodajemy kalafior, sok z cytryny, przeciśnięty przez praskę czosnek i kilka łyżek oleju/ oliwy, miksujemy do uzyskania smarownej pasty. Doprawiamy solą i dowolnymi lubianymi przyprawami. Po przełożeniu do słoiczka, wierzch polewamy oliwą. Używamy jako pastę do kanapek, naleśników, dip do warzyw etc.
Przy okazji, przypominam pastę z pieczonego kalafiora z curry i czosnkiem (klik).

7 listopada 2014

Mleko makowe

Mleko makowe wielu osobom kojarzy się z "Grą o tron", dla mnie mak oznacza wapń. To jest niesamowite jaką potęgę mają te maleńkie niepozorne ziarenka. Ok. 3/4 szklanki maku (100g) pokrywa nasze całodzienne zapotrzebowanie na wapń, także zachęcam do włączania go do codziennego menu, nie tylko przy okazji Świąt. Najbardziej korzystne jest spożywanie go w postaci past czy mleka, które chcę dzisiaj pokazać. Jak smakuje mleko makowe? Jest aromatyczne, naturalnie słodkie, tłuste i delikatnie goryczkowate, w moim odczuciu pyszne!



Na zdjęciu poniżej na pierwszym planie widać mak biały, u nas znany głównie z rogali świętomarcińskich, natomiast w kuchni indyjskiej jest używany w potrawach curry w celu ich aromatyzowania i zagęszczania.




Składniki
szklanka maku
2 szklanki gorącej wody


Wykonanie
Mak wsypuję do młynka do kawy (ta ilość na dwa razy) i mielę chwilę potrząsając aż ziarna ściemnieją i staną się lekko wilgotne, Przekładam masę do garnka, zalewam wodą i odstawiam na 2 - 3 godziny. Następnie przelewam przez sitko wyłożone podwójnie złożoną gazą do miski i porządnie wyciskam. Wykorzystuję od razu lub przechowuję krótko w lodówce w zamkniętym słoiczku. Wytłoczyny wykorzystujemy np jako dodatek do owsianki, past czy ciastek. Mleko po odstaniu rozwarstwia się, przed użyciem wystarczy je zamieszać.

6 listopada 2014

Sernik z kiszonych nerkowców

Sok z kiszonek daje wiele możliwości, można nim dosmaczać zupy, jak ogórkową (klik) czy barszcze (klik) (klik), sosy, beznabiałowe serki, jak chociażby serek z kiszonych nerkowców (klik), a także serniki różnej maści.
Do sernika najlepiej nadadzą się nerkowce, po namoczeniu / ukiszeniu, miękną tak bardzo, że przy użyciu odpowiedniej maszyny można z nich ukręcić super gładką masę. Do ich zakiszenia  z przeznaczeniem deserowym, użyłam soku z kiszonej kapusty, gdyż jest naturalnie lekko słodki i łagodniejszy od ogórkowego czy buraczanego (do kiszenia nie używamy chrzanu, kopru czy czosnku).
Przyznam, że ilekroć czytam lub słyszę o odciskaniu soku z kapusty lub jej przepłukiwaniu, zaciskam zęby, nie ze złości, a z żalu. Tyle dobra, witaminy C, przyjaznych bakterii i smaku! 
Oczywiście najpewniejszym źródłem soku, będzie ten z własnej produkcji kiszonki lub ewentualnie od "baby" z bazaru, nie kupujcie tej sklepowej zamkniętej w woreczkach lub wiaderkach, bo ona nie nadaje się do niczego.




Składniki
(na formę o średnicy 18 - 20 cm)
spód
1 i 1/2 szklanki migdałów, dowolnych orzechów, wiórków kokosowych, pestek słonecznika itp
niepełna szklanka suszonych miękkich daktyli

masa
2 szklanki surowych nerkowców
ok 2 szklanek soku z kiszonej kapusty
ziarenka wydłubane z połowy laski wanilii
2 - 3 łyżki dowolnego dosładzacza (słodu, rodzynek, daktyli itp)
czubata łyżka nierafinowanego oleju kokosowego
dalej pełna dowolność, można dodać skórkę pomarańczową, sok z pomarańczy, rodzynki, wiórki kokosowe, karob czy kakao dla uzyskania czekoladowego posmaku, co kto lubi lub czym dysponuje
na wierzch dowolne owoce, wiórki kokosowe, zioła, orzechy, kwiaty

Wykonanie
Nerkowce zalewam taką ilością soku, by z naddatkiem pokrył orzechy, zostawiam na noc (jeśli deser będzie przygotowywany rano) lub rano, jeśli działać będziemy po południu lub wieczorem, z czasem moczenia nie należy przekombinować.
Do blendera wrzucam miks orzechowy przeznaczony na spód, szczyptę soli oraz wstępnie pokrojone daktyle i miksuję do uzyskania "kruszonki". Jeśli macie słabsze blendery, rozdrobnijcie najpierw orzechy, a potem dodajcie pokrojone, wcześniej moczone przez kilkanaście minut daktyle. Na spód maszyny można kapnąć nieco wody, by ułatwić miksowanie i uspokoić własne obawy o zabicie sprzętu.
Teraz warto "ciasto" trochę zmęczyć, ściskając rękoma, by stało się bardziej klejące. Wykładam nim dno wyłożonej papierem tortownicy, mocno dociskając rękoma, a nawet wbijać pięścią, warstwa musi być dobrze ubita, bez sypkich okruszków. Wstawiam do lodówki.
Do blendera przekładam nerkowce oraz rozpuszczony do płynnej postaci olej, miksuję na bardziej lub mniej gładką masę. Dodaję wanilię, dosładzam. Dodajemy dowolne dodatki lub zostawiamy w takiej formie. Wykładam masę na wcześniej przygotowany spód, wyrównuję i chłodzę przez kilka godzin w lodówce. Po wyjęciu dowolnie dekorujemy owocami, ziołami, orzechami.

2 listopada 2014

Bezglutenowe placki gryczane z gruszkami

Ostatnio moja intuicja kulinarna kilka razy mnie zawiodła i parę rzeczy mi nie wyszło lub nie do końca byłam z nich zadowolona, dlatego na blogu niewiele się dzieje, wolę przykucnąć na chwilę, niż pokazywać powielane kombinacje lub kopiować pomysły innych. To nie jest tak, że ludziom kochającym kulinaria, a zwłaszcza eksperymenty kulinarne, zawsze wszystko się udaje. Czwarty czy piąty "gar" eksperymentu z rzędu wywalony do kosza podcina skrzydła, na chwilę lub na dłużej... a potem nadchodzi słońce :))))
Dzisiaj chciałam Wam napisać nie o  moim, ale tak dobrym patencie, że warto puścić go w świat. Przyda się weganom, alergikom i ucieszy dzieci. Namoczona niepalona kasza gryczana i woda (lub mleko roślinne czy woda gazowana), równa się absolutny hit i kolejne otwarte drzwi do dalszych eksperymentów.


Jeśli ktoś z Was jeszcze nie robił genialnych naleśników z kaszy gryczanej, niech koniecznie to nadrobi, gdyż to jest absolutna znakomitość, biorąc pod uwagę minimum składników, szybkość wykonania (nie licząc czasu przeznaczonego na moczenie kaszy), strukturę, smak, brak dodatku jajek, mleka krowiego oraz innych dziwnych skrobi, mąk i mączek. Zajrzyjcie koniecznie na tę stronę (klik) i korzystajcie. Ja naleśników pokazywać nie będę, przepis znajdziecie pod wskazanym linkiem, ale robiłam i bardzo polecam. Oprócz naleśników robiłam także racuchy drożdżowe z jabłkami, a dzisiaj pokażę Wam placki z gruszkami, pyszne!



Składniki
(na dużą ilość, możecie na początek zrobić z połowy proporcji)
2 szklanki niepalonej kaszy gryczanej
ok szklanki mleka roślinnego
4 większe dobrze dojrzałe gruszki
łyżka soli
olej do smażenia

Wykonanie
Kaszę zalewam wodą i zostawiam na noc. Śluz widoczny po kilku godzinach jest naturalny i nie należy się go obawiać. Następnego dnia płuczę na gęstym sicie, przekładam do blendera, dorzucam obrane, pozbawione środków i pokrojone gruszki, miksuję do rozdrobnienia owoców. Dolewam mleko, sól i jeszcze chwilę miksuję. Ciasto nie musi być super gładkie. Smażę placki na rozgrzanym na patelni oleju z obu stron na złoto. Świetnym dodatkiem będzie domowa konfitura lub po prostu słód z cynamonem.


29 października 2014

Przysmak figowy

Wraz z nadejściem jesieni, na straganach pojawiają się świeże figi, nie odmawiam sobie kupienia paru sztuk kilka razy w sezonie. Swoją drogą, widok przekrojonych fig, jest dla mnie jednym z przyjemniejszych doznań estetycznych w kategorii spożywczej :) Co prawda już końcówka, ale może jeszcze komuś przyda się pomysł na pieczone figi w mojej ulubionej wersji.



Składniki
5 - 6 świeżych fig
2 czubate łyżki śmietanki kokosowej (grubej części mleka kokosowego)
2 łyżki solonych migdałów lub orzechów
łyżeczka dowolnego słodu lub szczypta cukru
łyżeczka octu balsamicznego
szczypta soli
nie zaszkodzą ziarenka wydłubane z połowy laski wanilii, można dodać również szczyptę cynamonu, imbiru lub ulubionych ziół


Wykonanie
Migdały kroję niezbyt drobno, w małej miseczce mieszam śmietankę kokosową, słód, ocet i sól. Umyte i osuszone figi nacinam od góry na krzyż do połowy, wkładam do małego żaroodpornego naczynia i lekko odchylając boki wypełniam środki migdałami i polewą kokosową (nie szkodzi, jeśli sos wydostanie się poza owoce), warto zostawić sobie łyżkę do polania po zapieczeniu. Wstawiam do nagrzanego do ok 200 st C piekarnika i piekę przez ok 15 minut. Po wyjęciu polewam wytworzonym sosem i pozostałą polewą kokosową. Pyszne z dodatkiem świeżej rukoli.

9 października 2014

Rozgrzewający krem z pietruszki i pora

Pietruszka i por, bardzo popularne, wszędobylskie wręcz warzywa, jednak często dodawane w symbolicznej ilości. Dzisiaj pokusiłam się o zupę, w której i por i pietruszka grają główne role i muszę przyznać, że efekt smakowy okazał się bardzo satysfakcjonujący. Dla przyjemniejszego efektu wizualnego, do gotowej zupy dodałam po kawałku różnokolorowych papryk i posypałam czarnym sezamem. Polecam jako pyszny, rozgrzewający krem w chłodne jesienne lub zimowe dni.




Składniki
(na 4 sprawiedliwe porcje)
1 kg korzeni pietruszki
1/2 kg porów
1 i 1/2 l delikatnego bulionu lub wody
4 łyżki oleju
po czubatej łyżeczce mieszanki curry i słodkiej papryki
po płaskiej łyżeczce mielonego kuminu i kolendry
sok z połowy limonki
sól
2 liście laurowe
4 ziarenka ziela angielskiego
3 czubate łyżki posiekanego koperku
opcjonalnie po kawałku różnokolorowych papryk
dowolne ziarna do posypania, u mnie czarny sezam
dla zaostrzenia smaku można doprawić pieprzem lub chili


Wykonanie
Do garnka wrzucam pokrojone na kawałki pory, tylko białe i jasnozielone części. Wlewam wywar lub wodę, zagotowuję, dodaję czubatą łyżeczkę soli, liście laurowe i ziele angielskie, zmniejszam płomień na mały i gotuję pod uchyloną pokrywką przez ok 15 minut.
W tym czasie na patelni rozgrzewam olej, wrzucam curry, słodką paprykę, kumin i kolendrę i prażę przez ok minutę. Dodaję pokrojone na nieduże kawałki obrane korzenie pietruszki i smażę przez ok 10 minut mieszając. Warzywa powinny dokładnie pokryć się przyprawami i miejscami lekko się skarmelizować. Przerzucam je do porów i gotuję przez kolejnych dziesięć minut lub chwilę dłużej, do całkowitej miękkości pietruszki. Wyciągam liście laurowe i ziele angielskie, blenduję zupę na krem. Dodaję posiekany koperek, sok z limonki dosmaczam, wrzucam pokrojone papryki, w miseczkach posypuję sezamem.

26 września 2014

Dhal z kalafiorem i szpinakiem

Na blogu pojawił się już wiosenny dhal z botwinką (klik), letni wersja z fasolką szparagową i cukinią (klik), czas na opcję jesienną tego rozgrzewającego gulaszu, w najlepszej smakowo konfiguracji.



Składniki
(dla 4 osób)
średni kalafior
3 duże garści świeżych liści szpinaku
szklanka czerwonej soczewicy
kilogram bardzo dojrzałych pomidorów
mała papryczka chili
czubata łyżeczka startego na drobnej tarce imbiru
po czubatej łyżeczce lubianej mieszanki curry, zmielonej kolendry i kuminu
pół szklanki mleka kokosowego
4 suszone liście limonki kaffir lub sok z połowy limonki
2 duże ząbki czosnku
4 łyżki oleju
sól
opcjonalnie garść posiekanej natki pietruszki lub kolendry

Wykonanie
Soczewicę moczę przez minimum godzinę, można namoczyć ją wieczór wcześniej lub rano przed wyjściem do pracy.
W szerokim garnku o grubym dnie rozgrzewam olej, dodaję curry, kolendrę i kumin i prażę przez niecałą minutę na małym ogniu. Dorzucam imbir i drobno pokrojoną, pozbawioną pestek chili, a po chwili podzielony na małe różyczki kalafior. Podgrzewam przez kilka minut mieszając.
Dodaję pomidory (sparzone, z obraną skórką, odrzuconym drewnianym środkiem i pestkami, pokrojone w kostkę) i łyżeczkę soli, kładę uchyloną pokrywkę, i podgrzewam przez kilka minut. Gdy pomidory wytworzą sos, dorzucam przepłukaną soczewicę i liście limonki, całość gotuję przez ok 15 minut, soczewica powinna być ugotowana, a kalafior chrupki. Teraz dodaję posiekane liście szpinaku i mleko kokosowe, gdy liście zmiękną - wciskam przez praskę czosnek i wyłączam gaz. Doprawiamy według własnego uznania: solą lub sosem sojowym, posypujemy natką lub świeżą kolendrą, zjadamy z ryżem, kaszą lub kromką chleba.

25 września 2014

Smalec z kaszy jaglanej

Kiedy opublikowałam przepis na smalec z fasoli (klik), wywołał wiele kontrowersji, krytyki, ale i spore zainteresowanie czytelników. Ostatecznie znalazł wielu amatorów i do dzisiaj jest jednym z bardziej popularnych receptur na moim blogu.
Dzisiaj jaglana wersja wegetariańskiego smalcu, nie wiem czy nie lepsza od fasolowej! Nie jestem wielką zwolenniczką kanapkowych past zbożowych, ale nie byłabym sobą, gdybym nie wykorzystała kaszy jaglanej, która tak wspaniale przejmuje smaki dodatków, w tej właśnie konfiguracji. Oczywiście nie ma obowiązku smarowania pastą kanapek, bardzo dobrze smakuje jako "maczanka" np. do zielonych oliwek, ale przyznam - na kromce dobrego chleba z dodatkiem kiszonego ogórka - sprawdza się wyśmienicie.


Składniki
1/2 szklanki kaszy jaglanej 
ok 1/4 szklanki oleju + kilka łyżek do podsmażenia cebuli
średnia cebula
pół średniego jabłka
kilka sporych szczypt suszonego majeranku
spora szczypta łagodnej wędzonej papryki (niekoniecznie)
sól, pieprz
kilka łyżek ciepłej wody

Wykonanie
Kaszę przelewam wrzątkiem na gęstym sitku i płuczę pod bieżącą wodą, przekładam do garnka, zalewam szklanką wody, zagotowuję, dodaję niepełną płaską łyżeczkę soli i gotuję pod uchyloną pokrywką na małym ogniu przez kilka minut, aż woda się wygotuje, a kasza zaskwierczy. Wyłączam gaz, zamykam garnek pokrywką i zostawiam na kilkanaście minut. Po tym czasie wstępnie rozcieram kaszę tylną stroną drewnianej łyżki, następnie dolewając powoli olej miksuję żyrafą na pastę, nie przejmujcie się, jeśli wyda Wam się "kluskowata", w dalszym etapie będzie można poprawić konsystencję.
Na patelni rozgrzewam 3 łyżki oleju, wrzucam drobno posiekaną cebulę, smażę mieszając, aż cebula miejscami się przybrązowi. Posypuję kilkoma szczyptami soli, wędzoną papryką, roztartym w palcach majerankiem, dodaję starte na tarce o drobnych oczkach jabłko i masę jaglaną, chwilę razem podgrzewam porządnie mieszając. Dla nadania bardziej gładkiej, smarownej konsystencji - dodaję kilka łyżek ciepłej wody. Całość doprawiamy świeżo mielonym pieprzem, można dodać czosnek, dodatkową sól - osobiście wolę nieco przesolone smalczykowe klimaty, ale działajcie według własnego smaku. Pasta dobrze smakuje zarówno na ciepło, jak i na zimno, po przestudzeniu i przełożeniu do słoiczka, można polać odrobiną oleju.
W zanadrzu mam jeszcze jeden ciekawy pomysł na kaszę jaglaną, którym prawdopodobnie pochwalę się po weekendzie i nie, prawdopodobnie nie będzie to kiełbasa ;)

16 września 2014

Klopsiki z soczewicy i ciecierzycy z pomidorową salsą

Nazwa "klopsiki" zawsze mnie bawiła, ale też siedziała długo w głowie i wierciła dziurę w brzuchu: klopsiki wegańskie! w jakimś pysznym sosie! to byłoby coś! 
Próbowałam sławnych pulpetów z kaszy jaglanej Matki Weganki (klik), jednak ani te, ani kolejne montowane z innych kasz i ich mieszanek, nie przyjęły się w moim domu.
Sięgnęłam więc po strączki, a z ich udziałem przeważnie wszystko się udaje, tak było i tym razem. 
Bardzo dobrze będą smakowały z sosem na bazie pomidorów, ja przygotowałam prostą salsę z krojonych warzyw, forma dla tych, którzy lubią wyczuwalne kawałki pogryźć zębami. Jeśli jednak, tak jak moja córa, wolicie gładsze sosy, marchewkę zetrzyjcie na drobnej tarce, omińcie cebulę i gotujcie sos do całkowitego rozpadnięcia pomidorów.


Składniki
klopsiki
dla 4 osób
szklanka zielonej soczewicy
szklanka ciecierzycy
szklanka okruchów dwudniowego chleba bez skórki
po czubatej łyżeczce zmielonego kuminu, ziaren kolendry, curry i wędzonej papryki w wersji łagodnej
garść posiekanej natki pietruszki
sól, ewentualnie pieprz
olej do smażenia

salsa pomidorowa
1 i 1/2 kg bardzo dojrzałych pomidorów
2 małe marchewki
średnia cebula
2 ząbki czosnku
sól, ewentualnie pieprz
kilka sporych szczypt suszonego oregano
garść natki pietruszki
4 łyżki oleju


Wykonanie
Ciecierzycę i soczewicę moczę przez noc w oddzielnych naczyniach (tej drugiej zwykle nie moczę aż tak długo, ale przy okazji moczenia ciecierzycy, warto namoczyć i ją). Następnego dnia płuczę, ciecierzycę przerzucam od razu do blendera i mielę na bardzo drobne kawałki, jak do falafela (klik) razem z pokrojonym chlebem. Soczewicę przekładam do garnka, zalewam szklanką wody (po całonocnym moczeniu ta ilość wystarcza, w innym razie, trzeba dolewać wodę w trakcie do gotowania ziaren), zagotowuję, zmniejszam płomień na mały, kładę uchyloną pokrywkę i gotuję przez 10 minut, lub nieco dłużej (jeśli nie była moczona przez noc, czas trzeba będzie wydłużyć). W trakcie gotowania dodaję czubatą łyżeczkę soli i podsmażone na 4 łyżkach oleju przez minutę zmielone przyprawy: curry, kumin, kolendrę i paprykę. Po lekkim przestudzeniu łączę z ciecierzycą, możecie całość zmielić na gładko lub rozetrzeć tylną stroną łyżki. Dodaję posiekaną zieleninę, można dodatkowo doprawić, dodać czosnek itp. Wkładam do lodówki na czas przygotowania sosu.
Na rozgrzany na patelni olej wrzucam pokrojoną cebulę, po chwili dodaję pokrojoną w kostkę marchewkę, 2 - 3 spore szczypty oregano i chwilę podgrzewam. Dorzucam pokrojony w kostkę miąższ pomidorów (najpierw trzeba sparzyć je wrzątkiem, obrać ze skóry, odrzucić drewniane środki, pestki i wodę). Posypuję kilkoma szczyptami soli i gotuję na małym ogniu pod uchyloną pokrywką przez kilkanaście minut na chwilę przed końcem wciskam przez praskę czosnek, dosmaczam oregano, posypuję posiekaną natką.
Z masy strączkowej formuję kulki wielkości dużego orzecha włoskiego i smażę na rozgrzanym na patelni oleju po kilka minut z obu stron. Gotowe klopsiki wykładam na papierowe ręczniki, a potem do talerzy wyłożonych salsą.



8 września 2014

Gazpacho

Ostatnich kilka dni było tak przyjemnie ciepłych, że zrobiłam gazpacho. Jest tak wiele wersji tego klasycznego hiszpańskiego chłodnika, że ciężko wybrać jedyną słuszną. W najprostszej formie, można pokrojone warzywa zalać przecierem pomidorowym i schłodzić, osobiście jednak wolę wycisnąć jak najwięcej z warzyw w pełni sezonu i schłodzony chłodnik zjadać z utopionymi w nim kawałkami awokado. Przeciwnicy zup na zimno, mogą po prostu wypić gazpacho jako energetyczny koktajl warzywny.



Składniki
(na 4 sprawiedliwe porcje)
2 kg bardzo dojrzałych pomidorów
1 duży wężowy ogórek
1 duża bardzo dojrzała papryka
średnia czerwona cebula
1 mała papryczka chili lub jej połowa
3 większe ząbki czosnku
sól
4 łyżki octu balsamicznego
4 łyżki oliwy
2 łyżeczki sproszkowanego cynamonu
dodatkowo natka do posypania lub kolendra
po pół dojrzałego awokado na miseczkę skropionego sokiem z cytryny


Wykonanie
Pomidory zalewam wrzątkiem i zostawiam na kilkanaście minut, następnie zdejmuję z nich skórkę, odrzucam drewniane środki, a także znaczną część pestek i wody ze środka, dzięki czemu uzyskamy prawdziwie pomidorowy smak. Miąższ przekładam do blendera. Dodaję pozbawioną gniazd nasiennych i środkowych białych części paprykę, wypestkowaną chili (na początek można dodać kawałek, by nie przesadzić z ostrością), obrany pozbawiony pestek ogórek (pestki łatwo z pokrojonego na ćwiartki ogórka ściągnąć łyżeczką lub skroić nożem), pokrojoną cebulę i przeciśnięte przez praskę ząbki czosnku. Miksuję na krem. Jeśli Wasz blender nie jest zbyt pojemny, warzywa miksujcie stopniowo, albo zróbcie to żyrafą w garnku.


Przyprawiam solą - 2 łyżeczki płaskie lub czubate, dodaję cynamon i ocet balsamiczny i oliwę, mieszam i wkładam do lodówki na kilka godzin do schłodzenia i przegryzienia. W miseczkach posypuję natką pietruszki i dorzucam pokrojone na kawałki skropione sokiem z cytryny awokado.