Składniki
(na niepełny litrowy słoik)
1 kg marchewki
1 duża cebula
1/2 szklanki oleju
1/2 szklanki wody
łyżeczka soli
8 łyżek octu jabłkowego
3 pełne łyżki słodu (polecam jęczmienny lub orkiszowy)
3 liście laurowe
4 ziarenka ziela angielskiego
Wykonanie
Obraną marchew należy bardzo cienko pokroić, ja robię to na mandolinie, którą pokazywałam przy okazji chipsów dyniowych (klik), dzięki niej gotowe cieniutkie plasterki mam w kilka minut. Cebulę również dość cienko kroję.
W garnku łączę składniki zalewy, dodaję ziele i liście laurowe, zagotowuję, wyłączam gaz, dodaję marchewki i cebulę, mieszam, kładę pokrywkę i odstawiam do ostygnięcia. Następnie przekładam wszystko do słoika, zamykam i wkładam do lodówki przynajmniej na jedną noc.
Oceń przepis:
{[['']]}
Taka marcheweczka musi być naprawdę dobra. Bardzo mnie zaciekawiła :)
OdpowiedzUsuńAsiu, ta marchew i cebulka maja być surowe , bo już obiecałam rodzinie,że ja zrobię
OdpowiedzUsuńJa w domu mam fanklub Kuchni Sojaturobie wiesz? Twój groch z ziemniakami to tegoroczny przebój Wigilii
Ojej, jak miło :)) Tak, tak, surowe!
OdpowiedzUsuńIle taka marcheweczka wytrzyma? Czy trzyma ją się później w lodówce i do jakiego czasu :)
OdpowiedzUsuńTak, w lodówce, a ile wytrzyma ciężko stwierdzić, my ją zjedliśmy przez Święta
UsuńProponuję cebulkę w formie niepokrojonej dymki ... ;-)
OdpowiedzUsuńhttp://kuchniaalicji.blogspot.com/2014/01/marynowana-marchewka-oraz-buraczki.html
OdpowiedzUsuńNastępna perełka od Ciebie Asiu*
Mam pytanie: co to jest ten slod?
OdpowiedzUsuńMieszkam w niemczech i zupelnie nie wiem, skad to wziac.... ;-)))