Etykiety

Pokazywanie postów oznaczonych etykietą święta wielkanocne. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą święta wielkanocne. Pokaż wszystkie posty

7 grudnia 2015

Prosty pasztet z porów

Jeden z najprostszych wegańskich pasztetów w moim wykonaniu, jeśli chodzi o czas przeznaczony na jego przygotowanie i składniki. Wystarczą pory, kasza jaglana i garstka niewymyślnych przypraw. By dodać mu nieco animuszu, można wierzch posypać kolorowym pieprzem, liśćmi laurowymi, pestkami dyni czy słonecznika lub zrobić mu ubranko z dodatkowego pora, co wyjaśniam na końcu wpisu.


Składniki
(na klasyczną keksówkę)
1 i 1/2 kg porów
szklanka kaszy jaglanej
2 duże ząbki czosnku
płaska łyżeczka startej gałki muszkatołowej
sól, pieprz
1/4 szklanki oleju

dodatkowo - na pelerynę porową - 1 grubszy por

Wykonanie
Z porów odrzucam kilka wierzchnich liści, białe i jasnozielone pokrojone części warzyw wrzucam do szerokiego garnka (pozostałe części porów zużyjcie do zup lub surówek), zalewam wodą - 3 i 1/2 szklanki, zagotowuję, zmniejszam płomień na mały i gotuję pod uchyloną pokrywką przez 10 minut. Po tym czasie, dodaję przelaną na sitku wrzątkiem i przepłukaną pod bieżącą wodą kaszę, mieszam i gotuję razem w tych samych warunkach również 10 minut. Następnie zamykam garnek i odstawiam na kilkanaście minut.
Teraz miksuję zawartość garnka na spójną masę dodając olej, wciskam przez praskę czosnek, przyprawiam solą (płaska łyżka lub wg uznania), pieprzem (łyżeczka) i niepełną płaską łyżeczkę startej gałki, przekładam do formy wyłożonej papierem do pieczenia, wyrównuję i piekę w piekarniku nagrzanym do ok 200 st C przez ok godzinę, aż wierzch się ładnie przypiecze. Wyciągam blaszkę z pieca od razu, ale sam pasztet wyciągamy z formy dopiero po całkowitym przestudzeniu i wtedy też możemy go przyozdobić liśćmi pora.

Z pora odrzucam pierwsze liście, odcinam korzeń. Liście przeznaczone do ozdoby wkładam do szerokiego garnka z osoloną, gotującą się wodą - tak jak makaron spaghetti - zanurzam trzymając za końce, po kilku chwilach wkładam całość i pilnując by były wszystkie zanurzone - gotuję przez ok 5 minut, przekładam na sitko i przelewam lodowatą wodą. Moje liście były bardzo szerokie, więc przecięłam je wzdłuż na pół.
Wykorzystuję tą samą blaszkę, w której piekłam pasztet. Smaruję ją delikatnie olejem i wykładam po całej długości liście pora, na przemian - grubsza strona na lewo, grubsza strona na prawo itd.



Wkładam pasztet tak samo jak się piekł - spieczoną stroną do góry, zamykam końcówkami liści i wkładam do lodówki na kilka godzin. Aby wydobyć pasztet z formy - zamykamy go od góry deską, od wracamy "do góry nogami" i zdejmujemy blachę.





Oceń przepis:

29 listopada 2015

Raffaello z kaszy jaglanej bez pieczenia

To jest jest jeden z tych przepisów, które miałam pokazać w swojej książce. Jednak zaczęły pojawiać się w sieci receptury na jaglane raffaello w postaci kulek i ciast, więc zrezygnuję z tego przepisu w wydaniu książkowym, bo bardzo bym chciała, by pojawiły się tam w miarę nowatorskie pomysły, o które - przy tak ogromnej ilości blogów - jest coraz trudniej, ale pokażę go tutaj.
Deser dla wielbicieli kokosowych smaków, potrójnie kokosowy, z użyciem kokosowego mleka, wiórków i oleju, prosty w wykonaniu, nie wymagający piekarnika.



Składniki
(na tortownicę o średnicy 22 cm)
masa
szklanka kaszy jaglanej
1 i 1/2 szklanki mleka kokosowego (lub pół na pół kokosowe z innym roślinnym)
2 szklanki wiórków kokosowych + duża garść do obsypania boków i wierzchu ze świeżo otwartej paczki
2 czubate łyżki zapachowego oleju kokosowego
laska wanilii (opcjonalnie)
8 łyżek dowolnego słodu lub według uznania

spód
(cienki, jeśli wolicie grubsze spody, użyjcie podwójnych proporcji)
szklanka orzechów laskowych lub migdałów
czubata łyżka suszonych żurawin
2 czubate łyżki oleju kokosowego rozpuszczonego do płynnej postaci
szczypta soli

Wykonanie
Składniki spodu mielę w blenderze do rozdrobnienia orzechów, wykładam do tortownicy wyłożonej papierem, rozprowadzam sprawiedliwie po całej powierzchni dość mocno dociskając tylną stroną łyżki, wkładam do zamrażarki na czas przygotowania masy.
Kaszę przelewam wrzątkiem na sitku, płuczę pod bieżącą wodą, przekładam do garnka, zalewam dwiema szklankami wody, zagotowuję, zmniejszam płomień na mały i gotuję przez kilka minut, aż woda się wygotuje, a kasza zaskwierczy, zamykam pokrywką i odstawiam na kilkanaście minut.
Po tym czasie, wlewając mleko miksuję na jak najbardziej gładki budyń. Dodaję zmiksowane w blenderze wiórki razem z laską wanilii, mieszam i słodzę, moim zdaniem 8 łyżek jest w sam raz, ale działajcie według własnych preferencji, na koniec mieszam z olejem kokosowym, masa powinna być jeszcze ciepła, więc olej sam się rozpuści. Wykładam na zastygnięty spód, wyrównuję i wkładam do lodówki na kilka godzin. Po wyjęciu z lodówki, wierzch i boki oprószam dodatkową porcją wiórków.



Oceń przepis:

5 czerwca 2015

Wegański majonez z wody z ciecierzycy

Na punkcie wody spod gotowania ciecierzycy lub ciecierzycy konserwowej oszalała (nie tylko) wegańska część blogosfery za granicą, szaleństwo dociera także do nas. Ma już swoją nazwę - aquafaba i moc zastosowań - jako zamiennik białek w daniach słodkich i wytrawnych.
Woda po schłodzeniu ubija się tak dobrze, że można z niej piec bezy. Ja bez nie piekłam, ale ukręciłam majonez, Was zachęcam do własnych eksperymentów słodkich i wytrawnych z tą wodą lub wodą spod innych gotowanych strączków.
Do tematu podeszłam tak, jak podchodzi się do bitej piany z kurzych białek. Wodę najpierw dobrze schłodziłam w zamrażarce i ubijałam ze szczyptą soli oraz dodatkami do uzyskania zadowalającej konsystencji. Po otrzymaniu majonezu, przerobiłam go na sos botwinkowy, który bardzo dobrze sprawdził się na grillowanych szparagach, będzie też świetnie pasował do młodych ziemniaków, już się nie mogę doczekać :)



Składniki
pół szklanki wody z gotowania ciecierzycy lub z ciecierzycy konserwowej
10 łyżek oleju
szczypta soli zwykłej
szczypta soli czarnej
czubata łyżeczka musztardy
łyżka octu jabłkowego
szczypta kurkumy
łyżka kleiku ryżowego dla dzieci

Wykonanie
Przestudzoną wodę wkładam w metalowej misce do zamrażarki na godzinę, aby lekko się zmroziła. Przekładam do blendera, dodaję szczyptę soli i miksuję przez kilka minut, aż zacznie tworzyć się piana. Użyłam do tego Vitamixa, ale moc ustawiłam na 2,5 na 10 możliwych. W trakcie powoli dodaję olej - łyżka po łyżce, musztardę i ocet. Kiedy osiągnęłam gęstą masę o znacznie zwiększonej objętości, doprawiłam ją jeszcze czarną solą, dodałam kurkumę dla koloru i zagęściłam kleikiem ryżowym. Przechowujemy w lodówce w zamkniętym słoiczku. Majonez z czasem zgęstnieje jeszcze bardziej i co ważne - nie rozwarstwi się.



Możecie dodać do niego czosnek i posiekany koperek, tworząc sos czosnkowy, ja zrobiłam botwinkowy.


Sos botwinkowy
Składniki
porcja majonezu z powyższego przepisu
mały pęczek botwinki z młodymi buraczkami
2 czubate łyżki posiekanego koperku
łyżka czerwonego octu winnego 
sól do smaku

Wykonanie
Buraczki odcinam od łodyg, pozbawiam korzeni, porządnie szoruję, kroję w drobną kostkę, wrzucam do garnka, zalewam 1/2 szklanki wody i gotuję pod przykryciem na wolnym ogniu przez 6 minut lub chwilę dłużej, warzywa powinny zmięknąć, ale pozostać chrupkie. Następnie dodaję posiekane łodygi oraz kilka liści i podgrzewam przez dwie minuty. Odstawiam do przestudzenia. Mieszam z majonezem, dodaję koper, doprawiam solą oraz czerwonym octem. Sos zużywamy do pieczonych gotowanych, grillowanych warzyw, kasz lub makaronu.

Oceń przepis:

3 kwietnia 2015

Pasztet z fasoli, z burakami i pieczarkami oraz czapą żurawinową

Jako małoletnia wegetarianka nie polubiłam się z pasztetami czy pastami fasolowymi, chociaż wielbiłam gulasze i zupy z dodatkiem tych strączków.
Potem odkryłam, że słaby punkt miksowanych fasolowych past i niemiły skrobiowy posmak tkwi w skórkach. Zachęcam Was do obrania ugotowanej fasoli lub przetarcia jej przez sito (to jest ten moment, kiedy żona prosi o pomoc męża lub odwrotnie), wpłynie to nie tylko na maślaną konsystencję past, ale również na smak.
Tym razem połączyłam fasolę z burakami i pieczarkami, ale całość, choć dobra, nie byłaby tym dobrem, jakim się ostatecznie stała, gdyby nie żurawina.
Z żurawiny przyrządziłam konfiturę, którą dosmaczyłam masę pasztetową i pokryłam wierzch upieczonego pasztetu, wspaniale przełamuje smak i efektownie wygląda. Należy użyć świeżej żurawiny (sezon jesienno - zimowy) lub mrożonej - własnej lub do kupienia w dużych marketach na dziale mrożonek, nie zastępujcie jej suszoną, bo to zupełnie inny produkt. 





Składniki
(na keksówkę o wymiarach 
2 szklanki suche fasoli
3/4 szklanki kaszy jaglanej
1/2 kg pieczarek
1/2 kg ugotowanych lub upieczonych buraków
po czubatej łyżeczce słodkiej papryki w proszku (zwykłej lub wędzonej), suszonego majeranku, lubczyku i cząbru
2 łyżki sosu sojowego
8 łyżek oleju
sól i pieprz do smaku
oraz
1 i 1/2 szklanki mrożonej lub świeżej żurawiny
sok wyciśnięty z 1 dużej pomarańczy
2 łyżki dowolnego słodu lub syropu z agawy

Wykonanie
Fasolę moczę przez noc, następnego dnia płuczę, zalewam czterema szklankami świeżej wody, zagotowuję, zbieram szum (pianę, która zbiera się na górze) i gotuję przez godzinę na małym ogniu pod uchyloną pokrywką. Po ok 40 minutach gotowania dodaję czubatą łyżeczkę soli. Po ugotowaniu przelewam ziarna zimną wodą i przecieram przez sito, by pozbyć się skórek, można też włączyć jakiś miły film i obrać fasolę ręcznie.
Na patelni rozgrzewam 4 łyżki oleju, wrzucam przepłukane i starte na tarce o grubych oczkach pieczarki, nakrywam pokrywką i podgrzewam przez ok 10 minut, w połowie mieszam. Dodaję kaszę jaglaną (wcześniej przelaną na drobnym sitku wrzątkiem i przepłukaną pod bieżącą wodą), sproszkowaną paprykę, zalewam 2 szklankami wody, sypię czubatą łyżeczkę soli i gotuję na małym ogniu pod uchyloną pokrywką przez ok 10 minut. Po wyłączeniu gazu zostawiam pod przykryciem na kilka minut. Dodaję starte obrane buraki, roztarty w palcach cząber, majeranek i lubczyk, przyprawiam sosem sojowym. Po dokładnym wymieszaniu całości zdecydujcie, czym warto doprawić masę, dodatkową porcją ziół, soli czy odrobiną zmielonego pieprzu, powinna być nieco "przeprzyprawiona".



Zabieramy się za konfiturę. Przepłukaną żurawinę wrzucam do małego garnuszka, włączam gaz i podgrzewam, aż owoce zaczną się rozpadać i puszczą sok, można im trochę pomóc ugniatając łyżką. Wlewam sok pomarańczowy, słód i od czasu do czasu mieszając podgrzewam przez kilkanaście minut, aż masa zgęstnieje.  Dwie łyżki konfitury dodaję do masy pasztetowej oraz 4 łyżki oleju. Przekładam ją do blaszki wyłożonej papierem do pieczenia i piekę przez ok godzinę w piekarniku nagrzanym do ok 200 st C, do zarumienienia wierzchu. Konfitura w tym czasie nieco zgęstnieje, więc dodaję do niej odrobinę wody, tylko tyle, by dała rozsmarować się na pieczeni. Wykładam ją na wierzch pasztetu i rozsmarowuję tylną stroną łyżki po całej powierzchni. Wkładam z powrotem do pieca na ok 15 minut. Po wyciągnięciu studzę i wkładam do lodówki.






Oceń przepis:

2 kwietnia 2015

Mazurek z czekoladą i solonym karmelem na spodzie z ciecierzycy

Kolejna propozycja świąteczna, tym razem słodka. Przyznaję, że był to eksperyment, bo choć masy i karmelu byłam pewna, to nie byłam przekonana, jak sprawdzi się ciecierzyca jako spód deserowy. Z efektu jestem tak zadowolona, że bez żadnych poprawek dzielę się przepisem z Wami :)
Spód jest dość ambitny i trzeba mu chwilę poświęcić: najpierw ugotować ciecierzycę, potem pozbawić ją skórek i wreszcie upiec spód. Skórek trzeba pozbyć się obowiązkowo, nie tylko ze względu na usunięcie ciężko strawnego elementu, ale również grochowego posmaku. Do ciasta możecie dodać karob, wtedy nie tylko wnętrze, ale i spód nabierze czekoladowego smaku.




Składniki
(na keksówkę o wymiarach 30cm x 12cm)
Spód
szklanka ciecierzycy
2 łyżki dowolnego słodu
4 łyżki oleju
spora szczypta soli

Masa czekoladowa
4 czubate łyżki tahini lub masła orzechowego
1/2 szklanki miękkich suszonych niesiarkowanych daktyli lub śliwek
2 czubate łyżki śmietanki kokosowej (gęstej części mleka kokosowego) lub 4 łyżki mleka
2 czubate łyżki karobu lub kakao

Solony karmel
1/4 szklanki dowolnego słodu lub syropu z agawy
4 czubate łyżki gęstej części mleka kokosowego
1/2 łyżeczki soli


Wykonanie
Ciecierzycę moczę przez noc, następnego dnia płuczę, zalewam 4 szklankami nowej wody, zagotowuję, zbieram szum i gotuję na małym ogniu pod uchyloną pokrywką przez godzinę lub nieco dłużej, do całkowitej miękkości ziaren. Przekładam na sitko, przelewam zimną wodą i przecieram pałką, możecie też ziarna obrać ręcznie. Dodaję olej, słód i sól, porządnie mieszam, przekładam do lodówki na godzinę lub do zamrażarki na ok 30 minut w zawiniętej folii.
Następnie wykładam ciastem spód i boki blaszki wyłożonej papierem do pieczenia, piekę w piekarniku nagrzanym do ok 200st C przez 15- 20 minut, aż wierzch się lekko zarumieni, wystawiam do przestudzenia.
W blenderze miksuję tahini z przepłukanymi i wstępnie pokrojonymi daktylami oraz śmietanką kokosową, mieszam z karobem. Wykładam masę na przypieczony spód pomagając sobie tylną stroną łyżki moczonej w zimnej wodzie lub ręką. Wstawiam do lodówki.
Ostatni etap to przygotowanie karmelu, ale można go przyrządzić wcześniej.
W małym garnuszku ustawionym na niedużym płomieniu podgrzewam słód mieszając przez kilka minut (7-8, do 10), aż zgęstnieje i zmieni kolor na ciemniejszy. Dodaję śmietankę kokosową i sól i podgrzewam przez kolejne 2 minuty. Odstawiam do przestygnięcia i zgęstnienia. Gotowym sosem polewam deser. Ja dodatkowo zostawiłam sobie łyżkę karmelu, do którego dodałam łyżeczkę karobu, porobiłam plamki na zgęstniałym już sosie i poprowadziłam wykałaczką przez środki plamek tworząc serduszka.
Deser przechowujemy w lodówce, można go dodatkowo ozdobić jadalnymi kwiatami, orzechami, migdałami itp.





Oceń przepis:

1 kwietnia 2015

Jajecznica z kaszy jaglanej

Rozpoczął się okres przedświąteczny, w wielu polskich domach gospodynie szykują jajka i śledzie na wiele sposobów. U mnie tradycyjnie będą boczniaki najprawdopodobniej po tatarsku (klik), a zamiast jajek polecam kaszę jaglaną przyprawioną czarną solą.
Czarna sól dodaje potrawom jajeczny posmak, było o niej na blogu przy okazji tofucznicy (klik), pasty bez jaj (klik) czy quiche (klik), tym razem w roli głównej jaglanka.
Dodatki są dowolne, możecie użyć cebuli, szczypioru, suszonych pomidorów, czosnku czy innych lubianych dodatków, jak do tradycyjnej jajecznicy, u mnie tym razem szpinak, pieczarki i kiełki rzodkiewki.



Składniki
(dla 4 osób)
szklanka kaszy jaglanej
200 - 300 g mrożonego szpinaku w liściach lub podwójna ilość świeżego
garść pieczarek
sól, pieprz
pełna łyżeczka czarnej soli
płaska łyżeczka sproszkowanej kurkumy
szczypta startej gałki muszkatołowej
4 łyżki oleju
szklanka mleka roślinnego niesłodzonego
dowolne dodatki: szczypior, kiełki rzodkiewki, rzeżuchy itp

Wykonanie
Szpinak rozmrażam wieczór wcześniej, wkładając go do miski.
Kaszę przelewam na gęstym sitku wrzątkiem, płuczę bieżącą wodą, przekładam do garnka, zalewam dwiema szklankami wody, zagotowuję, dodaję płaską łyżeczkę zwykłej soli, i gotuję na małym ogniu pod uchyloną pokrywką, aż woda wyparuje, a kasza przyjemnie zaskwierczy. Wyłączam gaz, zamykam pokrywkę i zostawiam na kilkanaście minut. Po tym czasie, dodaję do niej kurkumę i czarną sól, rozcieram pałką, by kasza się nieco rozpadła, i połączyła z przyprawami.
Na patelni rozgrzewam olej, wrzucam pokrojone w plasterki pieczarki, smażę przez kilka minut mieszając, dodaję szpinak (jeśli liście są duże, warto je wcześniej pokroić), chwilę podgrzewam, wrzucam masę jaglaną i dolewając mleko mieszam do połączenia składników. Trzymamy na ogniu tyle, by uzyskać lubianą konsystencję: luźniejszą lub bardziej zwartą. Całość przyprawiam świeżo mielonym pieprzem, posypuję odrobiną gałki i kiełkami. Zjadamy na ciepło, choć na zimno też jest dobre!

Oceń przepis:

23 grudnia 2014

Ciasto z kaszy jaglanej z solonym karmelem

Świąteczne ciasto z kaszy jaglanej, przyjemnie cytrusowe, nafaszerowane rodzynkami, względnie słodkie, bardzo udane.
Przygotowałam do niego polewę z solonego karmelu, która stanowi wspaniałe dopełnienie nie tylko tego deseru, przygotujcie ją obowiązkowo.
Proporcje do ciasta zaczerpnęłam od Ali (klik), zamieniłam tofu na moczone nerkowce, nie robiłam spodu i dodałam moc rodzynek namoczonych w soku z pomarańczy. Nie nazwałabym ciasta sernikiem, raczej pomarańczowym ciastem z kaszy jaglanej, na niedzielę lub nadchodzące Święta.



Ciasto
Na formę o średnicy 22 cm
2 szklanki rodzynek
sok wyciśnięty z dwóch średnich pomarańczy
łyżka startej skórki pomarańczowej
laska wanilii
4 łyżki soku z cytryny lub z kiszonej kapusty
szklanka kaszy jaglanej
szklanka nerkowców
3 szklanki niesłodzonego mleka roślinnego (2 szklanki mleka do gotowania kaszy, szklanka do jej roztarcia)
2-4 łyżki słodu (z bezglutenowych np. ryżowy)
4 łyżki oleju
3 czubate łyżki mąki ziemniaczanej
szczypta zmielonego kardamonu (niekoniecznie)
można dodać szczyptę sproszkowanej kurkumy do gotowania kaszy (dla koloru)

Solony karmel
1/4 szklanki dowolnego słodu lub syropu z agawy
4 czubate łyżki gęstej części mleka kokosowego
1/2 łyżeczki soli


Wykonanie
Przepłukane nerkowce zalewam wodą i moczę przez kilka godzin, optymalnie całą noc.
Przepłukane na sitku rodzynki mieszam z sokiem z pomarańczy i skórką, odstawiam w zamkniętej folią misce do lodówki na kilka godzin.
Kaszę przelewam wrzątkiem na gęstym sitku i płuczę pod bieżącą wodą, przekładam do garnka, zalewam 2 szklankami mleka, dodaję rozkrojoną laskę wanilii i wydłubane z niej ziarenka, zagotowuję, zmniejszam płomień na mały, kładę uchyloną pokrywkę i gotuję przez ok 10 minut, aż płyn się wchłonie, a kasza zaskwierczy. Wyłączam gaz i zamykam ściśle pokrywką na kilkanaście minut.
Nerkowce miksuję na serek z dodatkiem soku z kiszonej kapusty i 1/4 masy rodzynkowej.
Kaszę miksuję żyrafą wlewając stopniowo mleko i olej, łączę z nerkowcami i rodzynkami, mieszam. Teraz dodajemy tyle słodu ile nam pasuje, ja dodałam dwie łyżki i szczyptę kardamonu. Całość porządnie mieszam, dodaję mąkę ziemniaczaną, wkładam do formy (jeśli macie tortownicę bez zdejmowanej obręczy, wyłóżcie ją papierem do pieczenia), wstawiam do piekarnika nagrzanego do 180 st C przez ok 50 minut, aż wierzch się zarumieni. Studzę w formie i wstawiam do lodówki na kilka godzin.
Karmel. W małym garnuszku ustawionym na niedużym płomieniu podgrzewam słód mieszając przez kilka minut (7-8, do 10), aż zgęstnieje i zmieni kolor na ciemniejszy. Dodaję śmietankę kokosową i sól i podgrzewam przez kolejne 2 minuty. Gotowym sosem polewamy deser lub wstawiamy do lodówki, tam zgęstnieje jeszcze bardziej.

Oceń przepis:

21 grudnia 2014

Boczniaki w sosie pieczeniowym

O sosie pieczeniowym myślałam już od jakiegoś czasu, ostatecznie do jego przygotowania zmobilizował mnie Jamie Oliver (klik). Swój sos przygotowałam jednak na bazie pieczonych korzeni, bo tak zawsze sobie go wyobrażałam. Nie przecedzałam, a zmiksowałam, dzięki czemu wyszedł gęsty bez zaprawiania mąką. Gotową miksturę zmieszałam z kiszonymi ogórkami i pieczonymi boczniakami, coś pysznego mówię Wam :)
Tak przygotowane boczniaki mogą być serwowane na ciepło, jako gulasz np. lub po schłodzeniu jako przystawka. Nie ma obowiązku oczywiście łączyć sosu z grzybami, możecie go sparować z fasolą, ciecierzycą, super będzie pasował do różnego rodzaju klusek, klopsików itp.


Składniki
sos
3 średnie marchewki
1 pietruszka
kawałek selera
2 średnie cebule
3 liście laurowe
4 ziarenka ziela angielskiego
5 łyżek sosu sojowego
6 małych kiszonych ogórków
po niepełnej płaskiej łyżeczce pieprzu ziołowego i sproszkowanego imbiru
spora szczypta mielonej gałki muszkatołowej
czubata łyżeczka suszonego majeranku
łyżka lubianej musztardy
pieprz
sól
4 łyżki oleju
1/2 szklanki przecieru pomidorowego (passaty) lub soku

boczniaki
1/2 kg boczniaków
4 łyżki oleju

dodatkowo
6 kiszonych ogórków



Wykonanie
Obrane marchewki pietruszkę i seler kroję na kawałki, cebulę na ćwiartki (obierki cebulowe warto zostawić i dodać w trakcie pieczenia warzyw), wkładam do naczynia żaroodpornego jedną warstwą, mieszam z czterema łyżkami oleju, posypuję kilkoma szczyptami soli, nakrywam rękawem piekarniczym lub folią aluminiową i wstawiam do piekarnika nagrzanego do ok 200 st C. Po 30 minutach zdejmuję folię, dorzucam obierki cebuli i piekę jeszcze przez 40 minut lub nieco dłużej, warzywa mają się przypiec, w trakcie mieszamy przynajmniej dwa razy.
W garnku zagotowuję 3 szklanki wody, wrzucam zawartość naczynia, liście laurowe, ziarenka ziela angielskiego i przecier, gotuję przez 10 minut. Wyciągam obierki, liście i ziele, ustawiam płomień na najmniejszy i miksuję żyrafą do uzyskania konsystencji gęstego sosu. Przyprawiam musztardą, sosem sojowym, imbirem, gałką, pieprzem ziołowym oraz roztartym w palcach majerankiem, dodaję pokrojone w kostkę ogórki. Teraz spróbujcie i zdecydujcie czy warto przyprawić całość kilkoma szczyptami soli oraz mielonym pieprzem.
W trakcie przygotowania sosu rozprawiam się również z boczniakami. Oczyszczone i osuszone kroję na kawałki na kęs, mieszam z olejem, wykładam jedną warstwą na dużej blaszce wyłożonej papierem do pieczenia, wkładam do piekarnika nagrzanego do ok 200 st C i piekę do zarumienienia (20 minut lub chwilę dłużej), po wyjęciu z pieca mieszam z gotowym sosem, chwilę podgrzewam całość. Zjadamy na ciepło lub po schłodzeniu. Danie warto przygotować dzień wcześniej, by smaki dobrze się połączyły.




Oceń przepis:

12 grudnia 2014

Pasztet z grochu z paloną cebulą i glazurą musztardową

Pasztetów z grochu upiekłam w swoim życiu kilka i trochę mi zajęło dobranie proporcji składników mokrych, by pieczeń nie wyszła sucha czy krucha. Kiedy proporcje już zagrały, postanowiłam trochę zaszaleć z przyprawami. Dzisiejszy pasztet jest podkręcony mieloną kolendrą, dużą dawką wędzonej papryki, przypaloną cebulą i wierzchnią warstwą pełnoziarnistej musztardy, efekt mistrzowski w smaku i aromacie. Zjedliśmy go bez żadnych dodatków, nawet chleb nie był potrzebny :)





Składniki
(na keksówkę o długości 30 cm)
2 szklanki łuskanego grochu
2 średnie marchewki
3/4 szklanki kaszy jaglanej
1/4 szklanki oleju + 4 łyżki
łyżka wędzonej papryki
czubata łyżeczka zmielonej kolendry
2 czubate łyżeczki majeranku
4 małe cebule
8 czubatych łyżeczek musztardy pełnoziarnistej
niepełna płaska łyżka soli




Wykonanie
Groch moczę przez noc. Następnego dnia płuczę na sitku, przekładam do garnka o grubym dnie, zalewam pięcioma szklankami wody, zagotowuję, zbieram szum, zmniejszam płomień na mały i gotuję pod uchyloną pokrywką. Po 20 minutach gotowania, dodaję stopniowo dodatki. Obrane i pokrojone na ćwiartki cebule przypalam z każdej strony na suchej patelni, wrzucam do garnka. Na tej samej patelni podgrzewam 1/4 szklanki oleju, sypię wędzoną paprykę i kolendrę, podgrzewam mieszając przez niepełną minutę, przelewam powoli do garnka, Wrzucam również startą na grubych oczkach tarki marchewkę, niepełną płaską łyżkę soli oraz przelaną na drobnym sitku wrzątkiem i przepłukaną kaszę jaglaną. Po dodaniu kaszy, całość powinna się jeszcze gotować 10 minut. Po tym czasie wyłączamy gaz, nie przejmujemy się, że konsystencja nie wygląda na pasztetową, zamykamy pokrywką i zostawiamy na kilkanaście minut. Następnie, dodając 4 łyżki oleju, miksuję masę żyrafą. Dodaję roztarty w palcach majeranek, można wcisnąć przez praskę kilka ząbków czosnku. Przekładam do foremki wyłożonej papierem do pieczenia i wstawiam do piekarnika nagrzanego do ok 200 st C. Po 20 minutach pieczenia wyciągam formę, wykładam łyżeczkami musztardę, rozsmarowując sprawiedliwie po całej powierzchni. Piekę jeszcze 20 - 25 minut, aż wierzch gorczycowy ładnie się przypiecze. Wyjmujemy z formy i kroimy po całkowitym wystudzeniu pasztetu.

Oceń przepis:

10 grudnia 2014

Jaglane brownie z tahini i suszonymi śliwkami

O jaglanym brownie z takim składem pomyślałam w trakcie robienia pralinek z tahini (klik). Otrzymałam ciasto w czekoladowym klimacie, odpowiednio ciężkie i sycące, z wyczuwalną nutą poamarańczy i pasty sezamowej. Wilgotne w środku, z przyjemnie zapieczonym wierzchem.





Składniki
1/2 szklanki kaszy jaglanej
1 i 1/2 szklanki miękkich suszonych śliwek
4 czubate łyżki tahini
8 czubatych łyżek śmietanki kokosowej (grubej części mleka kokosowego)
sok wyciśnięty z 1 pomarańczy
łyżka skórki otartej z wyszorowanej pomarańczy
6 - 8 czubatych łyżek karobu (lub kakao)
szczypta soli
można dodać lubiane przyprawy korzenne, orzechy czy żurawinę

Wykonanie
Kaszę przelewam wrzątkiem na gęstym sitku i płuczę pod bieżącą wodą. Przekładam do garnka, zalewam szklanką wody, zagotowuję, sypię niepełną płaską łyżeczkę soli, zmniejszam płomień na mały i gotuję przez kilka minut pod uchyloną pokrywką przez kilka minut aż woda się wygotuje, a kasza zaskwierczy. Odstawiam pod zamkniętą pokrywką na około 10 minut.
Do blendera wrzucam śliwki (jeśli są twarde, trzeba je pomoczyć w ciepłej wodzie i wstępnie pokroić) i blenduję ze śmietanką kokosową, tahini i sokiem z pomarańczy, łączę z kaszą i miksuję do uzyskania dość gładkiego kremu. Mieszam ze skórką pomarańczową i taką ilością karobu, by smak odpowiadał naszym gustom. Teraz można dodać orzechy czy przyprawy, dodatkową porcję soli dla złamania smaku. Masę przekładam do keksówki wyłożonej papierem do pieczenia, piekę w piekarniku nagrzanym do 180 st C przez 40 minut. Wyciągamy z formy i kroimy po przestudzeniu. Wierzch można posypać wiórkami czy orzechami.

Oceń przepis:

17 kwietnia 2014

Rolada szpinakowa

Roladę szpinakową robiłam kiedyś z jajkami i mozzarellą, postanowiłam przed Świętami przećwiczyć wersję wegańską i udało się.
Placek szpinakowy upiekłam z płatkami owsianymi (zwykłymi, to jest ważne, górskie nie dadzą rady), białą warstwę stanowi serek bez nerkowców (klik) i kilka solidnych łyżek świeżo utartego chrzanu (mąż twierdzi, że chrzan "robi" to danie, ale pozwolę się zgodzić tylko w 1/3, ponieważ wszystkie warstwy pełnią swoją funkcję smakową i wizualną), a warstwa czerwona to suszone pomidory własnej produkcji (klik) i prażony słonecznik. Jeśli ktoś nie przepada za suszonymi pomidorami, może je zamienić na czarne oliwki,  lub ukręcić dowolne zielone pesto.
Polecam jako efektowną przystawkę na imprezę, idealnie nada się na wegetariańskie śniadanie wielkanocne.



Składniki
warstwa zielona
500 g mrożonego szpinaku
1 i 1/2 szklanki płatków owsianych zwykłych
szklanka roślinnego mleka niesłodzonego
czubata łyżeczka soli
płaska łyżeczka startej gałki muszkatołowej
odrobina świeżo zmielonego pieprzu
3 ząbki czosnku
4 łyżki oleju

warstwa biała
szklanka niesłodzonego mleka sojowego
1/4 szklanki oleju
czubata łyżeczka lubianej musztardy
łyżka soku z cytryny
3 czubate łyżki świeżo utartego chrzanu
5 czubatych łyżek neutralnego kleiku ryżowego dla dzieci (np. Bobovita)
sól do smaku

warstwa czerwona
15 większych pomidorów z zalewy
5 czubatych łyżek podprażonego na suchej patelni słonecznika


Wykonanie
Szpinak rozmrażam dzień wcześniej- przekładając go do lodówki, można zrobić to w dniu przygotowania rolady - wkładając na kilka godzin torebkę z zieleniną do miski wypełnionej wodą. Przerzucam liście na gęste sitko, płuczę i odciskam nadmiar wody.
Przygotowuję masę z płatków: mielę je w młynku do kawy na mąkę i mieszam w misce z mlekiem, solą, gałką, przeciśniętym przez praskę czosnkiem i pieprzem.
Na patelni rozgrzewam 2 łyżki oleju, wrzucam szpinak i podgrzewam przez kilka minut mieszając. Zdejmuję z ognia, wlewam masę z miski, intensywnie mieszam by nie powstał z tego naleśnik, a gęsta - lepka masa. Odstawiam na chwilkę do lekkiego przestudzenia, dodaję jeszcze 2 łyżki oliwy i blenduję na dość jednolitą masę. Wykładam ją do blaszki wyłożonej papierem i rozprowadzam tylną stroną łyżki, nie musicie rozprowadzać na całej powierzchni, ja zrobiłam roladę o kilka centymetrów krótszą niż długość blaszki. Wyrównuję zwilżonymi dłońmi, piekę w piekarniku nagrzanym do 200 st C przez 15 minut, wyjmuję, studzę, przerzucam na deskę zieloną stroną do dołu i delikatnie ściągam papier.
Przygotowuję masę białą. Do blendera wlewam mleko, sporą szczyptę soli, sok z cytryny, musztardę, miksuję chwilę do spienienia, wlewam olej i blenduję do uzyskania gęstego sosu. Dodaję starty chrzan i kleik ryżowy, mieszam, odstawiam do zgęstnienia. Możecie dowolnie ją doprawić, ale moim zdaniem nie ma takiej potrzeby.
Pomidory odciskam z oleju i blenduję (niekoniecznie na gładko) z prażonym słonecznikiem
Na deskę kładę placek szpinakowy zapieczoną stroną do góry, wykładam serek chrzanowy i rozprowadzam po placku, zostawiając trochę wolnego miejsca na krótszych bokach i na jednym dłuższym (na nim będziemy kończyć zwijanie). Wykładam warstwę pomidorową, można ją po prostu rozrzucić częściowo lub całościowo na placku, ale bardziej ambitni mogą postarać się o jako takie rozsmarowanie.
Delikatnie zwijam roladę. To jest najważniejszy punkt całej operacji, nie ściskamy, nie dogniatamy, zawijamy w folię spożywczą i wkładamy na noc do lodówki. Przyznaję, że mi rolada delikatnie pękła w kilku miejscach, gdyż po zwinięciu, chciałam jeszcze uformować farsz w środku, nie róbcie tego. Nie przejmujcie się też, jeśli rolada będzie miała kilka rys, byleby farsz nie wyciekł. Na pół godziny przed konsumpcją warto włożyć ją do zamrażarki - będzie się lepiej kroiła.
Mam nadzieję, że będą chętni na wykorzystanie przepisu, ja niebawem pokuszę się o wersję bezglutenową.







Oceń przepis:

13 kwietnia 2014

Sałatka z awokado i rzodkiewki

Pojawiają się już pierwsze rzodkiewki, nie mogłam odmówić sobie połączenia ich w sałatce z awokado. Połączenia bardzo, bardzo udanego, nie tylko w sensie koloru. Miękkie, maślane awokado i lekko ostra, chrupiąca rzodkiewka, do tego garść sałaty, dressing i prażony słonecznik, niebo! Polecam jako dodatek do obiadu, lekką przekąskę lub sałatkę na świąteczny stół.



Składniki
(dla 2 - 3 osób)
1 duże dojrzałe awokado
10 większych rzodkiewek
sok z połowy cytryny
garść dowolnej sałaty, miksu sałat (u mnie po prostu roszponka)
3 łyżki oliwy/ oleju
3 łyżki dowolnej musztardy
sól
garść podprażonego na suchej patelni słonecznika

Wykonanie
Awokado kroją na pół, usuwam pestkę, wydrążam miąższ łyżką, kroję na cząstki, mieszam z sokiem z cytryny, dodaję pokrojone cienko rzodkiewki (plasterki lub półplasterki), mieszam z sałatą, polewam dressingiem z musztardy i oliwy, posypuję kilkoma szczyptami soli i prażonym słonecznikiem. Zjadamy od razu po przygotowaniu.

Oceń przepis:

12 kwietnia 2014

Domowa czekolada

Z okazji Dnia Czekolady, zapraszam na jej domową wersję, bardzo prostą do zrobienia, w wersji minimalistycznej, potrzebne będą tylko 3 składniki :)
Przepis znalazłam w książce "Na surowo" J.Wignall, w którym bazą jest masło kakaowe, które mam w planach kupić, tymczasem postanowiłam wykorzystać olej kokosowy i muszę przyznać, że efekt jest bardzo satysfakcjonujący.
Bazą są trzy składniki, jednak możecie ją doposażyć w inne dodatki: cynamon, chili, pieprz, rodzynki, żurawinę, wiórki, dowolne orzechy itp.



Składniki
(na tabliczkę o wymiarach 27cm x 8 cm)
1/2 szklanki oleju kokosowego (przypominam wersję domową - klik)
1/4 - 1/2 szklanki karobu (wielbiciele mocniejszych kakaowych smaków wybierają drugą opcję)
2 - 4 łyżki dowolnego słodu (wielbiciele bardziej słodkich smaków wybierają drugą opcję)
szczypta soli (opcjonalnie)
dowolne dodatki, u mnie tylko garść podprażonych i obranych orzechów laskowych

Wykonanie
Odmierzoną ilość oleju kokosowego wstawiam w szklance do miski wypełnionej ciepłą wodą, gdy uzyska postać płynną, mieszam porządnie z karobem i słodem (na początek dodajcie mniejszą proponowaną ilość tych składników) oraz szczyptą soli. Po posmakowaniu możecie dodać więcej karobu, słodu, dowolnie przyprawić.
Masę wylewam do blaszki wyłożonej papierem do pieczenia, wstawiam do zamrażarki na godzinę. Zjadamy od razu lub przechowujemy w lodówce.

Oceń przepis:

10 kwietnia 2014

Boczniaki pieczone z pieprzem cytrynowym

Pomysłów na boczniaki jest już u mnie kilka, są marynowane na kilka sposobów: po tatarsku (klik) w sosie pomidorowym z kiszonymi ogórkami (klik), w musztardzie (klik), są flaczki z boczniaków (klik) i krem z białych warzyw z boczniakami (klik), ale nigdy nie było ich w formie pieczonej, być może najlepszej...
Chęć na pieprz cytrynowy i eksperymenty kulinarne z jego udziałem, miałam już dawno, jednak analiza składu dostępnych u nas mieszanek, ostudziła moje zapędy, bo cóż to za pieprz, w którym jako główny składnik wymieniają sól, a skórkę cytrynową jako jeden z ostatnich? Po drodze jest też pieprz, ale również kwas cytrynowy, sproszkowana cebula, czosnek, cukier...
Dzisiaj wymyśliłam, żeby zrobić taki pieprz w domu, wysmarować nim boczniaki i upiec. Jest to jedna z pyszniejszych rzeczy, jakie udało mi się ostatnio zrobić. Połączyłam je z rukolą i roszponką w sałatce z dodatkiem delikatnego dressingu i prażonego słonecznika, ale szczerze - ciężko było powstrzymać się, by nie wyjadać ich zaraz po wyjęciu z piekarnika :)



Składniki
1/2 kg boczniaków
łyżka utartej na drobnych oczkach skórki z niewoskowanej cytryny
łyżeczka  świeżo zmielonego białego pieprzu
2 łyżki soku wyciśniętego z cytryny
kilka szczypt soli
4 łyżki oleju/ oliwy

Wykonanie
Łączę skórkę z pieprzem, sokiem cytrynowym, solą i olejem.
Boczniaki płuczę, suszę papierowymi ręcznikami, odcinam końce trzonków, większe kroję na pół, średnie i małe zostawiam (przy pieczeniu dość mocno się skurczą) i nacieram przygotowaną marynatą. Wykładam na dużą blachę wyłożoną papierem do pieczenia jedną warstwą i piekę w piekarniku nagrzanym do ok 200 st C przez ok 20 minut, aż puszczą sok, wchłoną go i lekko się przyrumienią.
Takie boczniaki możecie wykorzystać jako dodatek do obiadu, przekąskę (np. na Święta, imprezowo polecam zrobienie podwójnej porcji) lub składnik sałatki. Dobre zarówno na ciepło jak i na zimno. Ja skomponowałam sałatkę z rukoli, roszponki, delikatnego dressingu z oliwy i soku z cytryny i prażonego słonecznika.






Oceń przepis:

9 kwietnia 2014

Pasta z fasoli z kokosem i chrzanem

Kokosowa pasta z marchewki (klik) sprawdziła się w wielu Waszych domach, smalec z fasoli (klik) pojawił się już chyba na (prawie) każdym wege blogu, ale to co zmontowałam wczoraj, miażdży absolutnie wszelkie ukręcone do tej pory przeze mnie pasty, ambrozja! moim zdaniem oczywiście. Fasola, zblendowane wiórki kokosowe i świeżo tarty chrzan! 
Widok dziecka wyjadającego pastę prosto z miski - bezcenny:) Warto użyć świeżych korzeni chrzanu, nie tych słoiczkowych, które jeśli nie w plenerze, to na pewno są dostępne teraz na bazarach.


Składniki
szklanka suchej fasoli, najlepiej dużej
szklanka wiórków kokosowych
2 -3 czubate łyżki utartego na tarce o drobnych skośnych oczkach korzenia chrzanu
sól do smaku

Wykonanie
Fasolę moczę przez noc, następnego dnia płuczę, zalewam nową wodą - 3 i 1/2 szklanki, zagotowuję, zbieram szum, ustawiam płomień na mały i gotuję przez godzinę lub dłużej, do miękkości. Gdy fasola zaczyna mięknąć- po ok 40 minutach dodaję łyżeczkę soli. Następnie przerzucam ją na sitko, przelewam zimną wodą (jeśli została woda z gotowania fasoli - zachowujemy ją) i obieram, tak jak przy smalcu (klik), strączkowe pasty wolę po prostu bez skórek, a dodatkowo lżej na żołądku:)
W blenderze mielę wiórki przez kilka minut, aż zapachną, dodaję fasolę, wodę z gotowania fasoli, jeśli jej nie ma, dodajemy świeżą ciepłą wodę (na początek ok 1/2 szklanki) i blenduję na pastę, w trakcie podlewamy tyle wody, by konsystencja nam odpowiadała, dodaję chrzan (u mnie ponad 3 czubate łyżki, ale bardzo lubię, na początek dajcie 2 i zdecydujcie, czy nie dodać więcej), przyprawiam sporą szczyptą soli. Możecie dodać inne dowolne przyprawy, zioła, moim zdaniem niczego więcej tu nie potrzeba, może ewentualnie dodałabym świeży koper, gdybym miała. Przechowujemy w lodówce w zakręconym słoiczku przez kilka dni.

Oceń przepis:

8 kwietnia 2014

Bezglutenowy i wegański mazurek bez pieczenia

Moja przygoda z surowymi deserami trwa. Po tarcie limonkowej (klik), przyszła pora na pomarańczową, którą w okolicach Świąt śmiało możemy nazwać mazurkiem :) Tym razem do masy dodałam sok wyciśnięty z pomarańczy, nieco soku z cytryny i zmiksowałam z moczonymi nerkowcami. Taki deser często nazywany jest w kuchni surowej sernikiem z nerkowców, chyba niesłusznie, natomiast nerkownik czy nernik moim zdaniem brzmi średnio, więc niech będzie tarta/ mazurek.



Gładkość kremu będzie zależała od mocy blendera jaki posiadacie. Uwaga, będę się chwalić, marzenia się spełniają, ja mam mistrza!:) Rzeczywiście zasługuje na wszelkie "ochy i achy", jakich się nasłuchałam i naczytałam na jego temat, absolutna klasa. Cudownie gładkie kremy, sosy z orzechów i nasion, koktajle, lody, masła, mleka, pasty, kilka kilogramów surowych ziemniaków na babkę startych w minutę (!!!) i tym podobne cuda. Niesamowita moc i automatyczna blokada maszyny przy zbyt mocnym nagrzewaniu silnika, chroniąca przed jego zabiciem, co dla takich pechowców jak ja, jest ogromnym plusem. Więcej informacji o Vitamixie możecie przeczytać tu (klik), a ja zapraszam na tartę :)





Składniki
(na formę o wymiarach 18 x 25 cm)
Spód
3 szklanki dowolnych orzechów, nasion
1 szklanka wypestkowanych, miękkich, niesiarkowanych daktyli
spora szczypta soli

Krem
sok wyciśnięty z 3 większych pomarańczy
sok wyciśnięty z 1 średniej cytryny
szklanka nerkowców
3 bardzo czubate łyżki nierafinowanego oleju kokosowego
2 - 4 łyżki dowolnego słodu ( z bezglutenowych np. ryżowy) w zależności od stopnia słodkości pomarańczy oraz Waszego gustu; zamiast słodu można też użyć przepłukanych miękkich rodzynek
jeśli macie dostęp do niewoskowanych pomarańczy, warto dodać czubatą łyżkę startej skórki pomarańczowej
dowolne ozdoby: kawałki pomarańczy, orzechy, płatki migdałów, kwiaty itp




Wykonanie
Nerkowce zalewam wodą i moczę przez noc, jeśli posiadacie szybki blender jw, wystarczy kilka godzin.
Orzechy i przepłukane, pokrojone daktyle mielę na drobne kawałki, mieszam z solą, chwilę wyrabiam by masa była bardziej klejąca. Wykładam nią spód i brzeg (na wysokość 2 - 3 cm) wyłożonej papierem do pieczenia formy, bardzo mocno dociskam, wstawiam do lodówki/ zamrażarki na czas przygotowania kremu.
Do blendera wrzucam przepłukane nerkowce, dodaję sok pomarańczowy i cytrynowy, skórkę, blenduję na krem. Teraz w zależności od własnego gustu dosładzamy słodem lub dodajemy garść rodzynek i miksujemy z pozostałymi składnikami. Dolewam olej rozpuszczony do płynnej postaci, mieszam i delikatnie wylewam na spód. Chłodzę w lodówce przez noc. Następnego dnia dowolnie ozdabiamy, smacznego :)
Za dostarczenie maszyny serdecznie dziękuję firmie VisVitalis (klik)



Oceń przepis: