Ostatnio
wkręciłam się bardzo w produkcję mleka roślinnego DIY: cały czas coś
moczę, kręcę, odcedzam i przy każdym satysfakcjonującym efekcie myślę
sobie "jak mogłam pić mleko pochodzące od innych zwierząt?", które
dodatkowo bardziej szkodzi niż pomaga.
W temacie domowej produkcji naturalnego mleka polecam praktyczne informacje na stronie Wegan (tu i tu) oraz w książce Bożeny Żak- Cyran "Odżywiaj dziecko w zgodzie z naturą".
Mleka
kokosowego używam w kuchni namiętnie, ale od kiedy okazało się, że
lista składników na kupowanym przeze mnie do tej pory mleku A- Tip jest w
rzeczywistości większa niż dwa (kokos i woda) zaczęłam kręcić mleko
sama.
Jak
zrobić mleko kokosowe z orzecha, wie chyba (prawie) każdy, ale co
począć gdy mamy w domu tylko wiórki? Można, można :) Wychodzi
aromatyczne, smaczne, idealnie nadające się do potraw curry, sosów czy
zup.
Takie mleko można przygotować na dwa sposoby.
Sposób pierwszy
podobny do tego, o którym pisali Weganie, jednak ze zmienionymi proporcjami
1 szklanka wiórków
2 szklanki gorącej wody
Wykonanie
Wiórki
zalewam na początek jedną szklanką gorącej wody, zostawiam pod
przykryciem na ok 2h, po tym czasie przerzucam do blendera, zalewam 1/2
szklanki wrzątku i mielę przez kilka minut. Przekładam zawartość na gazę
ułożoną na sitku ustawionym nad garnkiem/ miską, jak chwilę
przestygnie, wyciskam porządnie płyn, przekładam wytłoczyny z powrotem
do blendera, zalewam znowu 1/2 szk wrzątku, blenduję i ponownie wyciskam
przez gazę. Wiórki po namoczeniu można od razu zmiksować ze szklanką
wrzątku, jednak dzięki podwójnemu blendowaniu uzyskacie bardziej pożywne
i smaczniejsze mleko.
Sposób drugi
(szybszy-
wiórek nie trzeba moczyć, jednak "trochę" zajmuje ich wstępne
blendowanie i wymagają większego wkładu materiału głównego)
2 szklanki wiórków
2 szklanki gorącej wody
Wykonanie
Do
blendera wrzucam szklankę wiórek, blenduję przez kilkanaście minut
(robiąc krótkie przerwy by dać odpocząć maszynie i ściągać kokos ze
ścianek), aż masa stanie się nieco oleista i wydobędzie piękny kokosowy
aromat. Dorzucam kolejną szklankę i miksuję dalej do uzyskania efektu
jak w pierwszym etapie. Optymalnym wynikiem będzie uzyskanie
chlupoczącej masy czyli masła kokosowego (klik),
ale jeśli nie macie cierpliwości- przerwijcie wcześniej. Teraz dodaję
szklankę gorącej i mielę przez kilka minut. Przekładam zawartość na gazę
ułożoną na sitku ustawionym nad garnkiem, jak chwilę przestygnie,
wyciskam porządnie płyn, przekładam wytłoczyny z powrotem do blendera,
zalewam znowu szklanką wrzątku, blenduję i ponownie wyciskam przez gazę.
Tak jak w sposobie pierwszym- można od razu dodać 2 szklanki wrzątku,
ale ja stosuję zasadę podwójnego blendowania.
Mleko
robione zarówno pierwszym jak i drugim sposobem wychodzi smaczne, z
drugiego minimalnie wygrywa, ale jest bardziej tłuste, wymaga większego
wkładu pracy i materiału. Wytłoczyny właściwie spełniły swoją rolę,
jednak możecie ich użyć jako posypki na kanapki, do sałatek, owsianki,
zup, deserów itp.
Mleko przechowujemy w lodówce w zamkniętym pojemniku (słoiku) przez kilka dni. Po odstaniu kilku/ nastu godzin mleko dzieli się
na grubszą i chudą część- podobnie jak w mleku puszkowym, im dłużej
stoi tym bardziej się rozwarstwi (oczywiście do pewnych granic). Z
grubej części można ubić śmietankę kokosową w blenderze. Jeśli używamy
standardowo do curry np, przed użyciem należy porządnie wstrząsnąć
zawartością.
Mleko nadaje się również do kawy. Smacznego :)
jesień,
lato,
mleko kokosowe,
mleko roślinne,
wiosna,
zima,
Oceń przepis:
{[['

']]}