Punktem wyjścia był przepis na pampuchy, które pokazywałam na blogu (klik), do ciasta babcinym sposobem dodałam ziemniaki, olej zastąpiłam kokosowym i zmieniłam proporcje. O budyniu natomiast mówiła kiedyś w telewizji śniadaniowej Reni Jusis, pomyślałam, że to będzie świetny sposób na pączkowe nadzienie, nie pomyliłam się i bardzo polecam.
Pączki
Składniki
(na 40 małych lub 20 dużych pączków, ale polecam mniejszy format)
1/2 kg ziemniaków
3 i 1/2 szklanki mąki orkiszowej drobno mielonej (lub nieco więcej)
2 czubate łyżki oleju kokosowego
8 łyżek dowolnego słodu (u mnie ryżowy)
1/2 szklanki mleka roślinnego
3 łyżki octu jabłkowego
20 g świeżych drożdży
łyżeczka soli
2 łyżki oleju/ oliwy
łyżeczka kurkumy w proszku (opcjonalnie, dla koloru)
olej do smażenia
Budyń jaglany
3 czubate łyżki kaszy jaglanej
szklanka mleka roślinnego
łyżka dowolnego słodu lub więcej (użyłam ryżowego)
pół laski wanilii
łyżka oleju kokosowego
Wykonanie
Obrane ziemniaki gotuję do miękkości w niewielkiej ilości wody, odcedzam, odparowuję i ugniatam tłuczkiem do ziemniaków, odstawiam.
Mleko podgrzewam tylko tyle, by było ciepłe, rozpuszczam w nim drożdże, łączę z ziemniakami, słodem, octem ryżowym, olejem kokosowym. Miksuję żyrafą na jednolitą masę, odstawiam na kilkanaście minut.
Do miski przesiewam mąkę (początkowo mogą być 3 szklanki, potem dosypiemy kolejną porcję adekwatnie do potrzeb), kurkumę i sól, dolewam miksturę drożdżową i wyrabiam przez kilka minut, aż ciasto zacznie odstawać od miski, dosypuję partiami mąkę i wyrabiam chwilę dalej. Dolewam 2 łyżki oliwy, wyrabiam krótko, by ciasto ją wchłonęło, ale pozostało z wierzchu tłuste. Zakrywam szczelnie folią spożywczą i odstawiam do podwojenia objętości, na godzinę lub dłużej.
Następnie nawilżonymi lub natłuszczonymi rękami odrywam niewielkie porcje ciasta i formuję kulki wielkości dużego orzecha włoskiego, wykładam na papier do pieczenia.
W tym czasie rozgrzewam olej w garnku o dużym dnie. Płomień ustawiam na bardzo mały, więc "chwilę" to trwa, czy jest gotowy sprawdzam wrzucając niewielki kawałek ciasta, który powinien uciec do góry i zacząć się smażyć stopniowo zmieniając kolor.
Również zwilżonymi dłońmi odbieram kulki (przy okazji można je doformować), wrzucam do garna, smażę po kilka minut z obu stron, do zbrązowienia. Wyjmując, wykładam na papierowe ręczniki.
Przestudzone nadziewam przy pomocy rękawa do dekoracji z wąską końcówką wypełnionym budyniem jaglany, który przygotowuję tak: kaszę jaglaną prażę na suchej patelni mieszając przez kilka minut aż zapachnie, przekładam do młynka do kawy i mielę na mąkę; do niewielkiego garnka wlewam mleko, mieszam z łyżką słodu (potem można dosłodzić wg własnego gustu), laską wanilii i wydłubanymi z niej ziarenkami; podgrzewając na małym ogniu i mieszając energicznie dosypuję mąkę jaglaną; mieszam przez kilka minut, aż masa zgęstnieje do konsystencji budyniu, dodaję olej kokosowy, teraz można dosłodzić.
Gotowe pączki polałam polewą przygotowaną z karobu, słodu, cynamonu i szczypty soli, była o niej mowa np. w przypadku bezglutenowego ciasta marchewkowego (klik), potem można je posypać wiórkami, zmielonymi orzechami, wiórkami startej skórki cytrusowej czy marchewki.
Oceń przepis:
{[['']]}