29 czerwca 2011

Zupa z lebiodą

Lebioda jest jedną z najsmaczniejszych roślin dzikorosnących jakie jadłam, półka szpinakowa, o klasę wyższa lub nawet dwie :)
Jednak zanim o lebiodzie, chciałam napisać o książce, absolutnie hitowej dla osób zainteresowanych jadalnymi dzikorosnącymi roślinami. Mowa o "Edible Wild Plants. Wild foods from Dirt to Plate" Johna Kallasa. Jestem nią zachwycona!

edible wild plants

Autor dysponuje ogromną, zadziwiającą wręcz wiedzą o dzikich roślinach, opisuje wygląd i jadalność na każdym etapie wzrostu każdego elementu rośliny: od korzeni, przez serca, łodygi, liście, pąki, kwiaty i nasiona. Pisze o metodach poznawania optymalnej dojrzałości roślin, o swoim dzikim ogrodzie, o piciu soków przez "słomki" z łodyg kwiatów mniszka, o wartościach odżywczych, podaje przepisy (choć bez narzucania proporcji, ale z propozycją alternatyw), proponuje metody zrywania/ ścinania roślin, pisze o subiektywnych odczuciach smakowych. Do tego masa zdjęć i solidnej wiedzy. Mega hit, absolutny!

edible wild plants

Jeśli będziecie mieli możliwość zakupu, bardzo Was do tego zachęcam!
Kallas pisze również o lebiodzie, którą posiada w swoim dzikim ogrodzie /jedni pielą, inni uprawiają :)/. W zeszłym roku pisałam o lebiodzie, garść informacji znajdziecie tu (klik klik), możecie jej użyć w ulubionych daniach z zastosowaniem szpinaku. Porównując lebiodę ze szpinakiem /za J.Kallasem/, ma ona więcej błonnika, witaminy A i C, cynku, potasu, miedzi i magnesu i uważa się ją za jedną z najbardziej odżywczych zielenin, tych dzikich i udomowionych. Warto więc rozejrzeć się za nią na terenach w miarę oddalonych od dróg i ulic. Pamiętajcie, że zrywamy młode rośliny, ze starszych tylko górne części.
Dzisiaj przedstawiam dwa dania z lebiodą w roli głównej: zupę, którą serdecznie polecam, ma wyjątkowy smak oraz parowane łodygi lebiody pomysłu Johna Kallasa z książki, którą polecałam na wstępie.

Zupa z lebiodą

zupa z lebiodą

Składniki
(dla 3- 4 osób na 2 dni)
ok 60 roślin lebiody
2 marchewki
1 pietruszka
kawałek selera
6 średnich ziemniaków
3 listki laurowe
4 ziarenka ziela angielskiego
sól
3 ząbki czosnku
oliwa do skropienia

Wykonanie
Lebiodę płuczę, zalewam dużą ilością wody na ok 15 minut by oczyścić ją z piachu. Do garnka wrzucam obrane i pokrojone warzywa, zalewam wodą (2 litry) i gotuję ok 25 minut. W trakcie gotowania dorzucam listki laurowe, ziele angielskie i łyżkę soli. Liście lebiody najlepiej (najszybciej) zrywać- zwłaszcza do zupy, gdzie ich wygląd nie ma żadnego znaczenia- ściskając łodygę palcami i "jadąc" nimi w górę :)
Po oberwaniu liści, kroję je jeszcze, wrzucam do zupy i gotuję ok 10 min. Dorzucam przeciśnięty przez praskę czosnek, dosmaczam solą, ewentualnie pieprzem i wyłączam gaz. Smacznego :)
Pozostałe łodygi J. Kallas zaleca stosować jak szparagi, a jeden z jego pomysłów na nie to parowanie przez ok 5 minut, a po przerzuceniu na sitko wymieszanie z dressingiem (u mnie przeciśnięty przez praskę czosnek rozmieszany w łyżce oliwy, do tego kilka kropli octu winnego czerwonego, całość posypana kilkoma szczyptami soli i prażonym sezamem), wyszły ciekawie :)


łodygi lebiody w oliwie


Oceń przepis:

23 czerwca 2011

Kotlety sojowe w sosie koperkowym

Nie sięgam zbyt często po kotlety, ale są dobrą opcją gdy nie ma weny. Propozycja z sosem koperkowym jest wariacją na temat sosu beszamelowego, do którego dodałam świeży koper; pojawiła się u mnie na spontanicznej imprezie, na której trzeba było przygotować coś mało egzotycznego na szybko i wypadła całkiem nieźle, polecam :)

kotlety sojowe w sosie koperkowym

Składniki
(wersja imprezowa, na obiad dla czteroosobowej rodziny proporcje dzielimy na pół)
2 opakowania kotletów sojowych
2 szklanki mleka sojowego lub innego lubianego
3 łyżki oleju/ oliwy
kilka szczypt startej na drobnych oczkach gałki muszkatołowej
niecała płaska łyżeczka soli
czubata łyżka mąki pszennej
3 czubate łyżki posiekanego koperku
dodatkowo bulion do ugotowania kotletów i lubiane dodatki, u mnie były to: duża marchewka, mała pietruszka, kawałek selera, 1 duża cebula, 2 duże ząbki czosnku, 2 listki laurowe, 2 ziarenka ziela angielskiego, łyżeczka soli

kotlety sojowe w sosie koperkowym

Wykonanie
Obraną marchew, pietruszkę i seler kroję w kostkę i wrzucam do garnka, zalewam wodą (1 litr), zagotowuję, dodaję nieobraną (wyszorowaną tylko) cebulę i gotuję pod przykryciem na wolnym ogniu, po 10 minutach dodaję ząbki czosnku (również nieobrane), sól, ziele i listki laurowe i gotuję jeszcze ok 15 minut. Dorzucam kotlety na czas o 2 minuty krótszy niż podany na opakowaniu, wyłączam gaz.
Czas na wariację beszamelowo- koperkową. W rondlu o grubszym dnie rozgrzewam olej, ustawiam płomień na mały, dodaję mąkę i energicznie mieszam, gdy mąka jest dobrze połączona z olejem dolewam stopniowo mleko cały czas mieszając, dodaję gałkę muszkatołową, sól i koperek i wrzucam odciśnięte nieco z nadmiaru płynu kotlety (można wrzucić je w całości lub pokroić w paseczki) i podgrzewam przez 1- 2 minuty. Podaję na gorąco, najlepiej zaraz po przygotowaniu, po odstaniu sos staje się za gęsty- wtedy należy dolać nieco bulionu, wody lub mleka. Smacznego :)


Oceń przepis:

14 czerwca 2011

Sałata z dressingiem truskawkowym

Truskawki najlepiej smakują na surowo zerwane prosto z krzaczka :) lub zmiksowane i wypite w formie koktajlu/ drinka, moim zdaniem oczywiście, ale jest jeszcze jeden świetny patent: truskawki + ocet balsamiczny. Jeśli ktoś z Was nie próbował tego połączenia, niech koniecznie to nadrobi :) Nie wiem, kto pierwszy wpadł na ten pomysł, na pewno promowała go Nigella Lawson, ocet balsamiczny wspaniale wyciąga słodycz truskawek i można je w takiej formie zjeść solo lub dodać do sałaty, np takiej:

sałata z dressingiem truskawkowym


Składniki
(dla 3- 4 osób)
2 spore garści sałaty lub miksowanki zielonych liści (u mnie sałata masłowa, liście rukoli i szpinaku)
2 garści bardzo dojrzałych truskawek
2 łyżki octu balsamicznego
1 łyżka oliwy
kilka szczypt soli
można dodać szczypior, posiekaną natkę pietruszki, prażone ziarna słonecznika lub sezamu
robiłam również podobną z dodatkiem łyżeczki syropu z agawy, ale wyszła za słodka, jeśli ktoś lubi bardziej słodkie potrawy- może próbować

Wykonanie
Zieleninę płuczę, wytrząsam nadmiar wody, sałatę rwę na kawałki, pozostałe listki- jeśli małe zostawiam w całości- jeśli większe- można pokroić.
Truskawki płuczę, odrzucam szypułki, a owoce kroję na ćwiartki, zalewam octem balsamicznym wymieszanym z oliwą, delikatnie mieszam. Zalewam truskawkami sałatę, delikatnie mieszam podsypując kilka szczypt soli. Gotowe, smacznego :)


Oceń przepis:

9 czerwca 2011

Placki ziemniaczane z tofu i szczypiorkiem

Placki z ziemniaków gotowanych czy surowych to u mnie pewniak, tym razem urozmaiciłam je dodatkiem tofu /zapewniam, że nikt się nie kapnie ;-)/ i pokrojonym szczypiorem; polecam oba dodatki, placuszki wychodzą pyszne, sycące, z chrupiącą skórką i miękkim aromatycznym miąższem.

placki ziemniaczane z tofu i szczypiorkiem

Składniki
(dla ok 6 osób)

1 kg ziemniaków
ok 360 g tofu naturalnego
sól
niepełna płaska łyżeczka gałki muszkatołowej
ok 10 łyżek drobno pokrojonego szczypiorku
3 czubate łyżki mąki ziemniaczanej
olej do smażenia

Wykonanie
Ziemniaki obieram, kroję i gotuję do miękkości w osolonej wodzie, wylewam wodę i odparowuję. Od razu na gorąco ubijam je tłuczkiem na puree. Tofu odciskam z nadmiaru wody i drobno kruszę widelcem, dodaję do ziemniaków, dorzucam posiekany szczypiorek, dosypuję mąkę, gałkę muszkatołową i sól (ok płaskiej łyżki), mieszam do powstania jednolitej masy (spokojnie można to zrobić drewnianą łyżką lub ręką).
Na patelni rozgrzewam kilka łyżek oleju, z masy formuję niewielkie i niezbyt grube placuszki (takie będą najsmaczniejsze) i smażę z obu stron na złoty kolor.
Wykładam na papierowe ręczniki by pozbyć się nadmiaru tłuszczu.
Placki można zjadać z ulubionym sosem, mnie wystarczyła sałata z soczystem dressingiem :) Smacznego!


Oceń przepis: