Z powyżej wymienionych- gołąbki zabierają chyba najwięcej czasu i energii, dzisiaj będzie więc wersja bardzo leniwa, o którą pokusiłam się zeszłej niedzieli. "Gołąbki" właściwie same się robią. Wystarczy upiec kapustę- smakuje wybornie! i przygotować dowolny farsz, u mnie tym razem zielona soczewica z kaszą jaglaną, zaprawiona curry, wędzoną papryką i zmieloną kolendrą, do tego mieliśmy pieczone buraczki. Wyszedł pyszny obiad na dwa dni niewielkim nakładem energii.
Składniki
(dla 3-4 osób na dwa dni)
kapusta
1 i 1/2 kg kapusty
2 średnie marchewki
pietruszka
3 szklanki wody + szklanka soku z kiszonych ogórków (lub 4 szklanki wody)
2 łyżki oliwy/ oleju
4 liście laurowe
6 ziarenek ziela angielskiego
sól
farsz
szklanka zielonej soczewicy
1/2 szklanki kaszy jaglanej
3 łyżki oleju/ oliwy
czubata łyżeczka curry
pełna łyżeczka słodkiej papryki (wędzonej lub zwykłej)
niepełna płaska łyżeczka zmielonych ziaren kolendry
Wykonanie
Soczewicę moczę przez noc (lub chociaż przez godzinę- dwie).
Kapustę kroję wzdłuż na kliny (jeśli jest to połówka większej to powiedzmy na 6), a potem wzdłuż na 4 odrzucając głąb. Przekładam do miski, zalewam wodą wymieszaną z czubatą łyżeczką soli i sokiem z ogórków, dodaję obrane i pokrojone marchewki i pietruszkę, liście laurowe, ziele angielskie, olej, mieszam. Wykładam do dwóch większych form do pieczenia (chyba, że macie ogromną- wtedy może być jedna), które przykrywam folią do pieczenia (rękaw, ostatecznie- aluminiowa) i wkładam do piekarnika nagrzanego do 200st C. Po godzinie mieszam, po kolejnych 30 minutach zdejmuję folie i piekę jeszcze 30- 40 minut, aż kapusta się nieco zapiecze.
W tym czasie przygotowuję farsz. Przepłukaną soczewicę zalewam 3 szklankami wody, zagotowuję, zbieram szum, zmniejszam płomień na mały i gotuję z uchyloną pokrywką. Po 20 minutach dodaję przelaną wrzątkiem i przepłukaną kaszę i łyżeczkę soli, gotuję dalej przez 10 minut. Na patelni rozgrzewam olej, sypię curry, paprykę i kolendrę, prażę przez niecałą minutę na wolnym ogniu mieszając. Dodaję do farszu, mieszam i zostawiam pod przykryciem na 10 minut. Po tym czasie możemy go dodatkowo przyprawić. Na talerzach rozkładam kapustę, na nią wykładam farsz. Smacznego!
Oceń przepis:
{[['']]}
o taksie gołąbki nie gołąbki to bym zjadła, myślałam ,że to nie jest realne jako wege ,a u tu niespodzianka
OdpowiedzUsuńnajlepsze gołąbki to gołąbki wege, pieczone! :)
Usuńno ja nagminnie gotuje , piekę ,ale takie bez zawijania to raczej myślałam ,że się nie udadzą ,a to mit :D
Usuńobalamy mity Ala, o to chodzi! :))
Usuńi tak jak nie znoszę kapusty , to odkąd odkryłam pieczoną - jem! taram! niespodziewanka
OdpowiedzUsuńa ta propozycja pewnie mi tez zasmakuje
moja córa też najbardziej lubi pieczoną :)
OdpowiedzUsuńMoja pierwsza myśl: wymarzony przepis dla kogoś, kto nie ma czasu zawijać farsz w liście kapusty, a stęsknił się za smakiem gołąbków (ostatni raz jadłam je ponad dwie dekady temu). Refleksja nr 2: jakim cudem upchnę tyle kapusty na raptem dwóch blachach do ciasta i kiedy upiekę buraki, skoro trzecią blachą nie dysponuję? Na szczęście pokusa przetestowania wygrała, postanowiłam zaryzykować bez przejmowania się proporcjami i procedurami. Kapustę piekłam z burakami, podlałam ją mniejszą ilością wody, za to dodałam więcej przypraw, w międzyczasie intensywnie szukałam połączeń lotniczych i wielokrotnie zapominałam o piekarniku, dlatego do końca miałam watpliwości, czy to na pewno wypali.
OdpowiedzUsuńEfekt przekroczył moje najśmielsze oczekiwania! Doskonałe, szczególnie z balsamico i olejem z pestek dyni.
Cieszę się, że smakowało! Balsamico- dobra myśl!
UsuńAle dajesz czadu po okresie ciszy w blogosferze! Lubię takie pracochłonne dania, które dzięki 1 małemu zabiegowi robią się mniej pracochłonne, ale tak samo pyszne. Wczoraj miałam zły dzień w kuchni, a zaplanowałam.... pierogi. Ciasto z Twojego przepisu podstawowego (wypróbowanego wielokrotnie) urozmaiciłam dodatkiem 1/4 mąki pełnoziarnistej. Czekało i zapraszało do wałkowania, ale mój farsz (miks buraków, pestek słonecznika, kaszy gryczanej i fety) odmawiał współpracy i lepiło się je fatalnie. Po ulepieniu 20 szt skapitulowałam. Resztę ciasta podzieliłam na 3, wałkując 3 płaty, które podgotowałam, a następnie przełożyłam farszem i zapiekłam. Wyszła pierogowa lasagne... Fajna, choć wygrały pierogi, o które się wszyscy bili... Sorry za mini-wypracowanko. A 'gołąbki' na pewno wypróbuję!!!!
OdpowiedzUsuńPo takiej przerwie muszę się wyżyć i nacieszyć pełnym oddechem na tym szablonie :))))
UsuńKażdy ma swoje lepsze i gorsze dni, w kuchni też, nie przejmuj się.
Z ciasta pierogowego też robiłam lasagne!
Witam:) danie rewelacja:) zreszta jak wszystkie Pani przepisy:) urozmaiciłam delikatnie farsz dodajac smażoną cebulkę:) pycha:)
OdpowiedzUsuńKolejny raz je juz robię. Tym razem do farszu dodałam garść suszonych grzybów. Jeszcze nie testowane, ale czy to może nie być dobre???!!!! :-)
OdpowiedzUsuń