1 lutego 2011

Curry z topinambura i szpinaku

Topinambury posadziłam u siebie po skonsumowaniu kilku maleńkich bulw, które zachwyciły mnie swym smakiem. W przeciągu kilku dni pojawiły się zielone łodygi, które odważnie pięły się w górę dochodząc nawet do ok 4 metrów wysokości. Musiałam je w trakcie podwiązywać by wichury nie zniszczyły mojej cennej uprawy. Kwitły bardzo późno (październik- listopad) małymi żółtymi kwiatkami. Poucinałam, a raczej porąbałam łodygi, wczesną zimą wykopałam bulwy. Przyznam, że topinambury okazały się dla mnie niezwykle imponujące, z tak małych sadzeniaków wyrosły ogromne łodygi, a pod ziemią bulwy rozmnożyły się i rozprzestrzeniły również bardzo ekspansywnie. Bulwa- matka rozwinęła korzeń, z którego rozmnożyły się dłuższe pędy, a na ich końcach urodziły nowe warzywa. To co mnie zadziwiło w pozytywny sposób, innym amatorom tego warzywa może przysporzyć kłopotów. Sadzenie topinambura musi się więc odbywać w sposób przemyślany, ze względu na wysokość zieleniny i ekspansywny rozrost korzeni, trzeba mu znaleźć w miarę odosobnione miejsce by nie zagłuszył innych upraw.

bulwy topinambura

Bulwy wykopałam wczesną zimą, wrzucałam je do dużego wiadra przesypując ziemią, następnie wiaderko włożyłam do wykopanego dołu i przykryłam gałęziami świerków, tak zimują. Polecam ten sposób przechowywania nie tylko tych, ale i innych korzeni, cały czas są jak świeżo wykopane.
Kulinarnie topinambur nieco mnie rozczarował, okazało się, że nie jest tak łatwy i przyjemny jak mi się wydawało. Pogryzany na surowo- owszem- ale w niewielkiej ilości i raczej te mniejsze sztuki, są smaczniejsze. W surówkach i sałatkach na surowo nie bardzo mi odpowiada, ani tarkowany ani krojony. Pieczony okazał się paskudny, prawdopodonie wynika to z braku mojej wiedzy, bulwy piekłam wyszorowane bez obierania, wysmarowane oliwą z dodatkiem solidnej dawki czosnku i posolone, nie polecam! Być może należy je najpierw podgotować, nie wiem gdzie tkwił błąd. Za to odkryłam, że frytki z topinambura choć nienajzdrowsze, to całkiem smakowite są :). Dzisiaj danie obiadowe- curry ze szpinakiem- strzał w dziesiątkę i pojawiło się światełko w tunelu, że topinambury mogą być jednak smaczne :)
Jeszcze jedna ważna uwaga, topinambury ze względu na zawartość inuliny mogą powodować reakcje wiatropędne ;) ; czytałam o niwelowaniu tych niedogodności przez dodawanie do gotowania warzyw soku z cytryny i sody, niestety nie znam proporcji.

curry z topinamura i szpinaku

Składniki
(dla 3- 4 osób)
ok 700 g bulw topinambura
ok 400 g mrożonego szpinaku (jeśli świeży podwajamy ilość)
1 puszka mleko kokosowego
ok 1/2 szklanki bulionu warzywnego lub wody
2-3 łyżki soku z cytryny
4 łyżki oliwy/ oleju
po 1/2 łyżeczki zmielonej kolendru i kuminu
1 płaska łyżeczka garam masala
1 czubata łyżeczka przyprawy curry w proszku
ok 10 cm korzenia imbiru
2 ząbki czosnku
1 łyżeczka soli

Wykonanie
Mrożony szpinak rozmrażam. Topinambury porządnie myję, ścinam wszelkie odnogi (w nich kumuluje się piach) i mamy kilka opcji do wyboru: obrać, oskrobać lub wyczyścić szczoteczką, ja wybrałam metodę szczoteczkową: ładnie i szyko się czyszczą i część skórki odchodzi. Kroję je następnie w kilkumilimetrowe kawałki, mieszam z sokiem z cytryny.
Na patelni rozgrzewam olej, wrzucam kolendrę, kumin, curry i garam masalę, smażę na niewielkim ogniu przez kilka minut. Dorzucam starty na dronej tarce imbir, smażę chwilę i wrzucam topinambury, smażę mieszając ok 10 min, dolewam bulion i podgrzewam do wyparowania wody, sypię sól (proponuję najpierw dodać płaską łyżeczkę, potem można doprawić), dodaję mleko kokosowe (przed otworzeniem porządnie wstrząsnąć), mieszam, wrzucam odciśnięty z wody szpinak i trzymam na ogniu kilka minut. Na koniec wciskam przez praskę czosnek i wyłączam gaz. Gotowe, smacznego :)


Oceń przepis:

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz